A tam,
kogo widzę? Co ten gamoń tu robi? Ja się pytam. Nie, ma co robić? Jest 12
wieczorem, a ten przyłazi tu jak gdyby nigdy nic.
- Czy
ciebie powaliło?! co tu robisz gamoniu?!- zaczęłam po nim krzyczeć. Na balkon
wyszła Heyley.
- Nie mogę zasnąć. O i cześć- te ostatnie zdanie
powiedział do nas obydwu.
- Hej
jestem Heyley, a ty?
- Harry-
podał jej rękę na powitanie. Weszliśmy do
środka. Wróciłyśmy do oglądania filmu.
- Dobra,
co ma wspólnego twoja wizyta, z tym że nie możesz spać?- popatrzył na mnie i
uśmiechnął się.
- Zastanawiam się jak ty mnie ograłaś?- boziu z kim ja się zadaje. Heyley zaczęła
się chichrać.
- Nie
mogłeś poczekać z tym do jutra?- pokiwał przecząco głową- jak odpowiem
pójdziesz już?
- To
praktyka, mam trzech braci. Umiem grać na Xbox` ie. – zaczął coś przetwarzać,
potem się uśmiechnął.
- Dobra to
ja będę leciał. Pa- pocałował mnie w policzek, Heyley również i wyszedł tak
samo jak przyszedł.
- Co ta
palant- opadłam zmęczona na łóżko, a moja przybrana siostra zaczęła się śmiać.
- Podobasz
mu się, to widać.
- Nie
gadaj głupot, to seksistowski dupek, zresztą Matt, David i Bartek, który cie
potrącił też tacy są.
- Serio
nie szanują kobiet?- nie dowierzała.
- Mam
pomysł, wprowadźcie się do nas. Tato na pewno się zgodzi twoja mama też. Jutro
możemy pojechać po wasze rzeczy.
- Świetny
pomysł, możemy z nimi pogadać jutro przy śniadaniu. – pogadałyśmy jeszcze
trochę, a potem poszła do siebie. Ja już też byłam troche senna, dlatego
przebrałam się w piżamę; w moim przypadku to przyduża koszulka i majtki. Na mój
telefon przyszedł jeszcze SMS. Nadawcą był Louis.
Siemka
Nessie, sorry że cię obudziłem. Doszłaś do domu? ;D L – od razu
odpisałam
Hejka,
jeszcze nie śpie i doszłam do domu ;P a lokaty doszedł? V na moją
komórkę przyszła jeszcze jedna wiadomość tekstowa.
A
czego on u ciebie szukał? ;P L
Odpowiedzi
na to, jak go rozwaliłam w FIFE ;D dobranoc Lou V
Dobranoc
Nessie :* L po chwili już słodko spałam.
*Heyley*
Vanessa
jest bardzo miła, zresztą Bartek też. Mama opowiadała mi, że z nimi nie można
się nudzić. Kiedy oglądałyśmy film, do pokoju Vani „wszedł” Harry. Lokaty
chłopak, któremu podoba się Vanessa. Ja się znam i nigdy nie mylę w sprawach
damsko- męskich. Około 1 nad ranem poszłam do pokoju, w którym miałam spać. Razem z moją mamą Emilly mieszkamy w
Watford, czyli jakaś godzina jazdy do Londynu. Zmęczona położyłam się na bardzo
wygodnym łóżku i zasnęłam. A na marginesie zawsze chciałam mieć siostrę.
*Louis*
Po tym jak
Nessie poszła do siebie, ja musiałem odprowadzić Sarę. Nie miałem wyboru. Ona
się na mnie uwzięła, nie daje mi spokoju. Po tym jak już odprowadziłem
blondynkę, wróciłem do siebie. Długo myślałem, o tym głupim przedstawieniu, w
którym mam grać z Nessie. Około 12.30 napisałem do mojej przyjaciółki. Z naszej
rozmowy wynikło, że odwiedził ją Harold. Biedak, nie może pogodzić się z
porażką. Zmęczony odpłynąłem do krainy Morfeusza.
*Vanessa*
Rano
obudziły mnie promienie słońca, co jest rzadkością. Leniwie wstałam z łóżka.
Poszłam do garderoby. Po chwili usłyszałam pukanie.
- Proszę!
- Vani,
gdzie jesteś?- usłyszałam głos Heyley.
- W
garderobie!- po chwili znalazła się przy mnie.
- Mogłabyś
mi pożyczyć jakieś ubranie?- zapytała nieśmiało.
- No
pewnie. Wybieraj co ci się podoba- zaciągnęłam ją w głąb mojej ogromnej szafy. Po
15 minutach miałyśmy już wybrane ciuchy. Potem pokazałam jej jedną z naszych
licznych łazienek. Sama poszłam do tej, która mieściła się w moim pokoju. Wzięłam
prysznic, wysuszyłam włosy, które potem pozostawiłam rozpuszczone. Ubrałam to
i lekko się umalowałam. Zapukałam do pokoju Heyley. Weszłam do środka.
Dziewczyna siedziała przy toaletce i malowała się, włosy miała spięte w kok, a
na sobie to.
Razem zeszłyśmy na dół. Czekało już na nas pyszne śniadanko, czyli naleśniki.
Usiadłyśmy w jadalni i zaczęłyśmy pałaszować.
- Tatuś,
tak się zastanawiałyśmy wczoraj z Heyley, czy nie mogłyby tu z Emi zamieszkać.
Co wy na to chłopaki? – zaczęłam rozmowę, w międzyczasie smarując naleśnika,
nutellą.
- Ja
jestem za. Matt i David też- zaśmiałam się.
- Tak to
świetny pomysł, co ty na to Emi?- teraz wszyscy patrzeliśmy na moją przyszłą
macochę. Zrobiliśmy maślane oczy.
- Prrrrosimyyy
- Niech
będzie- po namowach w końcu się zgodziła.
- No to po
śniadaniu pojedziemy po wasze rzeczy-oznajmiłam.
- My,
czyli kto?- jak zwykle Matt i David kłapali.
- Ja,
tata, Emi, Heyley i Bartuś.
- Okey- po
śniadaniu wsiedliśmy do samochodów. Ja, Heyley i Bartek do mojej furki
, a tato i Emi pojechali
razem. Tak mam samochód. Stał z pustym
bakiem, ale tatuś dolał paliwa i teraz mogę dalej łamać przepisy drogowe. Haha.
Ustawiłam nawigację i pojechaliśmy. Ojciec pojechał krótszą drogą- dużo razy
jeździł już do Emi więc sami wiecie. My natomiast natrafiliśmy na straszny
korek.
- Nie
mogłaś jechać za tatą?- jak zwykle pretensje.
- Przestań
mi prawić kazania i siedź cicho. – zaczęłam szperać w schowku. Po 10 minutach
znalazłam to czego szukałam.
- Może ja
poprowadzę, bo tobie to idzie licho- dzień bez kłótni, to dzień stracony.
- Zamknij
się. Włącz to i przypnij na maskę- podałam mu kogut policyjny.
- Skąd to
masz?!
- Chyba
nie myślałeś, że zawsze stoję w korkach- przewrócił oczami i włączył
urządzenie.
- Będziemy
mieli kłopoty
- Zamknij
się i zapnijcie lepiej pasy- wykonali moje polecenie. Ruszyliśmy omijając cały
ształ (czyli korek). Okazało się, że był wypadek. Po godzinie dotarliśmy do
Watford. Emi i Heyls mieszkały w pięknym apartamencie. Zaczęliśmy pomagać
dziewczyną w pakowaniu. Potem zadzwoniliśmy jeszcze po samochód do
przeprowadzek. Podczas pomagania Heyley zadzwonił mi telefon.
(rozmowa
L- Louis, V- Vanessa)
V- hejka
Lou, co tam?
L- gdzie
jesteś?
V- w
Watford
L- czemu?
V-
wytłumaczę ci wszystko wieczorem oki?
L- spoko to narka
V- no
papa- kiedy skończyłam rozmowę wróciłam do poprzedniego zajęcia. Około godziny
19.00 skończyliśmy i wróciliśmy do Londynu. Na miejscu byliśmy o 20.30 Matt i
David pomogli pozanosić rzeczy Hey i Emilly do domu.
- Heyls
- Nom ?
- Idziesz
ze mną do Louisa?
- Kogo?- głupia,
przecież ona ich jeszcze nie zna.
- Do
Harrego. Idziesz ??
- Pewnie-
ubrałyśmy kurtki, buty i wyszłyśmy droga była krótka, bo po niespełna 6
minutach stałyśmy już w salonie chłopaków. Była też Sara.
- Siemka
chłopaki
- Hejka
Nessie- przytulił mnie i dał buziaka w policzek.
- Chłopaki
poznajcie Heyley moją przyszłą siostrę, a ty Heyls poznaj Liama, Zayna, Nialla,
Louisa, Hazze znasz, no i Sara- pokazałam na każdego, widać że się polubili.
- To co
robimy?- zapytał Harold.
- Może
znowu chcesz pograć?- zapytał Louis a wszyscy wybuchli śmiechem.
- Nie
dziękuję, co powiecie na maraton filmowy?
- Super!-
wykrzyknęliśmy wszyscy. Podzieliliśmy się obowiązkami. Ja, Lou, Heyls i Niall
poszliśmy przygotować coś do żarcia, a reszta wybierała filmy. W kuchni jak to
zawsze miałam w zwyczaju usadowiłam się na blacie, a Heyley usiadła na krześle,
Niall i Louis zaczęli szykować przekąski.
- Nessie,
po co byłaś w Watford? – zapytał stając naprzeciwko mnie.
- No bo
Heyls i Emi się do nas wprowadziły, więc pomagaliśmy w pakowaniu.
- Aha,
wiesz dowiedziałem się, że ten próby zaczynamy od poniedziałku.
- Jakie
próby Vani?- do naszej rozmowy włączyła się Heyley.
- Powiedzmy, nie wchodź nigdy w bieliźnie na komisariat śpiewając smerfy- wyjaśnił Horan, a my z pasiakiem wybuchnęliśmy
śmiechem. Do kuchni weszła Sara. Złapała Lou za rękę i prowadziła w stronę
salonu.
- A ty co,
nie jesteś zazdrosna?- popatrzyłam na blondyna i Heyls. Wybuchłam śmiechem.
- Przecież
my się przyjaźnimy, o co mam być zazdrosna?
- To wy
jeszcze…
_____________________________________
okay dziś dodaję rozdział, bo mam czas :P jutro chyba do budy... więc wiecie;D jak wam sie podoba?? standardowo dzięki za komy i głosy o i za zaobserwowanie. wielkie thx miśki :3
z rozdziału na rozdział coraz bardziej się wciągam!
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko kolejny xx
haha dzięki :**
Usuńświetne opowiadanie ;** wciągające :) zapraszam również do mnie (oczywiście nie narzucam się,jeśli nie masz ochoty ;* ): http://szalencze-marzenia-szararzeczywistosc.blogspot.fr/
OdpowiedzUsuńhaha spoko nie narzucasz :P wpadnę w wolnej chwili :**
UsuńSuper, nie moge sie doczekać co bendzie póżniej ;D
OdpowiedzUsuńthx kochana :**
Usuń