środa, 9 stycznia 2013

rozdział 1: dzień jak co dzień



*Vanessa*
  Jak zwykle obudziły mnie wrzaski.
 Ojciec pewnie wyszedł do pracy. Zeszłam na dół, a tam stado zwierzaków zajadało się właśnie moimi ulubionymi płatkami śniadaniowymi.
- To moje płatki debile- krzyknęłam już w progu na moje rodzeństwo.
- O wyluzuj, kupisz sobie drugie- powiedział ten zasrany laluś.
- To były drugie!
- Spokojnie jakoś to rozwiążemy- jak zwykle Bartek próbował złagodzić atmosferę, słodki gówniarz.
  Nie znoszę ich. Poszłam się odświeżyć i ubrać. Zdjęłam koszulkę, w której zwykłam spać. Weszłam naga pod prysznic. Odkręciłam zawór, z góry spływały na mnie strugi zimnej wody.     Po 15 minutach, owinięta w ręcznik poszłam do siebie. wyjęłam z garderoby ubrania i włożyłam na suche już ciało. Włosy wysuszyłam i pozostawiłam rozpuszczone. Zeszłam do salonu. Było podejrzanie cicho. Na stoliku, leżała karteczka: „pojechaliśmy już do szkoły, narka frajerko :P Matt Bartek i David ”. Ciule i jeszcze się podpisali. Zasrane gnoje.
  Znowu spóźnię się do budy, dyro zadzwoni do ojca, a ten da mi szlaban. No bo sorry jest połowa stycznia, a ja spóźniam się każdego dnia, ile można?
  Włożyłam do torby sok pomarańczowy i wyszłam. Na zegarku było już po 8:45, więc zaczęłam biec. Po 10 minutach byłam na miejscu. Wbiłam do klasy od chemii, którą miałam z moim wychowawcą. Oczy wszystkich skierowały się na mnie. Trójka pajaców zaczęła się śmiać. Spiorunowałam ich wzrokiem. Zajęłam miejsce obok Bartka.
- Dlaczego znowu się spóźniłaś?!- wykrzyczał w moim kierunku, ten łysy oszołom.
- Nie wiem, może zapyta pan moich pojebanych braci?!- miałam już tego po dziurki, w domu oni, a w szkole on. Pojebało ich czy co?!
- Nie tym tonem. Zabieraj się do dyrektora młoda damo. – wskazał na drzwi.
- Dobra!- wstałam gwałtownie zza stolika, chwyciłam torbę i wyszłam z klasy trzaskając drzwiami. Poszłam pod gabinet dyrektora. Zapukałam jak zwykle 2 razy. Usłyszałam ciche „proszę”. Weszłam kulturalnie do środka i usadowiłam się na fotelu. Dyro był zajęty gadał z jakimiś chłopakami. Po chwili do gabinetu weszło 3 palantów i dziewczyna Matta- Izabel. Usiedli naprzeciwko mnie, na sofie.
- Wyluzuj to był żart- powiedział najmłodszy z braci.
- Stul ryj! – rzuciłam gniewnie. Nie chodzi mi już o te spóźnienia, ale też o to, że nie szanują kobiet.
- Nie mów tak do niego!- tapeciara przemówiła.
- morda, to nie twoja sprawa. Nie mieszaj się !- oczy obecnych chłopaków i dyra spoczęły na moich barkach.
-Vanesso, dlaczego znowu cię tu widzę?- nie wiem kurwa stęskniłam się. Ja pierdolę ma problem.
- Właśnie Matt co ja tu robię?- zadałam to samo pytanie z sarkazmem.
- Jesteś dziewczyną, to my jesteśmy silniejszą płcią.- rzucił na odczepne. Nie daruję mu tego.
- Zajebie cie, jebany gnoju- rzuciłam się na niego, dosłownie. Spadliśmy z kanapy i znaleźliśmy się na panelach. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam dusić. Pozostała dwójka ściągnęła mnie z najstarszego z braci. Stanęłam obok dyrektora.
- Dzwonię do ojca! A za karę szkolną, oprowadzisz chłopców- wskazał na piątkę chłopaków.- i zapoznasz ich z zasadami panującymi w naszej szkole
- Ona i zasady- zaczęli się śmiać.
- Ej odpuście jej w końcu to dziewczyna- odezwał się lokaty.
- Wal się palancie. Niech pan znajdzie inną naiwniaczkę. Ja ich nie będę oprowadzała- zasalutowałam jak w wojsku- odmeldowuję się,  nara.
- Jeśli wyjdziesz będziesz musiała, wziąć udział w konkursie talentów i zostawać po szkole- zagroził. Analizowałam jego słowa, konkurs talentów tak? Zemsta będzie słodka- co wybierasz?- popatrzyłam na moich braciszków
- Konkurs i kible po szkole- wyszłam z gabinetu. Udałam się w kierunku mojej szafki. Wykonałam szereg cyfr, aby otworzyć. Po tej czynności, wyjęłam z torby książki, z których do ręki wzięłam fizykę. Resztę razem z torbą wpakowałam do niebiesko- zielonej szafki. U nas każdy z uczniów, musiał przyozdobić  je wedle własnego gustu. Na mojej był obraz przedstawiający gościa, który gra w kosza, w hokeja, nogę, trochę graffiti i wiele innych.  Moją szafkę, ktoś gwałtownie zamknął. Jak się okazało był to Matt.
- W co ty grasz młoda?- przyparł mnie do ściany i nie pozwolił się ruszyć. Jednak wyswobodziłam się i stanęłam naprzeciw niego, z tym wyjątkiem że to jego plecy były oparte o szafki.
- Niedługo się przekonasz. – rzuciłam w jego stronę i poszłam do mojej przyjaciółki Emmy. Jest moim przeciwieństwem. Ale jak to mówią przeciwieństwa się przeciągają. Siedziała właśnie obok swojego brata, który odpowiadał za didżejkę. Oczywiście był to mój pomysł, żeby w szkole na przerwach puszczano muzykę. I niech jeszcze mi dyro wmówi, że nic nie robię dla szkoły. Przywitałam się z przyjaciółką i Carlosem – brat Emmy.
- Możesz mnie zastąpić? Muszę coś załatwić- popatrzył tym swoim wzrokiem.
- Pewnie- ucieszona usiadłam na jego miejscu. Włączyłam piosenkę puściłam na cały regulator. Razem z Em weszłyśmy na stół i zaczęłyśmy tańczyć, potem nasze wygibasy przeniosły się na środek holu. Czułam na sobie wzrok jednego z tych chłopaków, których poznałam w gabinecie. Po chwili dołączyli do nas koledzy moich braci. Są nawet spoko. Kiedy moja nuta się skończyła, dostaliśmy brawa i zadzwonił dzwonek.
  Pożegnałam się z kumpelą i ruszyłam w stronę klasy. Poczułam dźgnięcie w ramie, odwróciłam się i kogo zobaczyłam? Piątkę „znajomych” w tym jednego, który dyskryminuje płeć przeciwną, czyli kobiety. Spiorunowałam go wzrokiem.
- Czego?! – można powiedzieć, że nie lubię nawiązywać nowych znajomości, a co dopiero z takimi jak moi bracia. Cóż braci wymienić nie mogę, bo to rodzina. Zaśmierdłe debile.
- Czemu jesteś zła? – zapytał blondyn, nawet słodki, ale nie w moim typie. Popatrzyłam na lokatego i zaczęłam się zastanawiać.
- Hm… myślę, że nie będę zawracać wam głowy, tym że DZIŚ humor mi nie dopisuje. – uśmiechnęłam się sztucznie i weszłam do środka. Niestety nasz plan lekcji układał jakiś kretyn, bo tą lekcję również miałam z braćmi. Usiadłam z Mattem. Do klasy wszedł nauczyciel, który od razu zaczął się po nas wydzierać, bo nie mieliśmy zadania.
- My mieliśmy trening- powiedział „słodki gówniarz” i co? Oczywiście wyrozumiały fizyk nie krzyczał po nich.
- Vanessa a ty jakie masz wytłumaczenie? – wzięłam głęboki oddech.
- Cóż przez brak skupienia, który zawdzięczam moim jakże świętym braciom, niestety zapomniałam je odrobić- ta czasami powiem coś w „mądry” sposób. Usiadłam, ale nie na długo w spokoju. Matt zaczął trącać mnie łokciem. Nie wytrzymałam. – Przepraszam, że przeszkadzam w jakże ciekawej lekcji. – powiedziałam z ironią w głosie.
- Co znowu van?- nie on jedyny mnie nie lubi, inni nauczyciele też nie darzą mnie specjalną sympatią.
- Mogę się przesiąść? – popatrzył po klasie, w celu znalezienia mi nowego miejsca.
- Siadaj z Zaynem- że z kim? Zrobiłam pytającą minę, chłopak wstał i pomachał do mnie.
- Tu jestem złotko- powiedział chamsko. Uśmiechnęłam się sztucznie, zabrałam wszystkie swoje rzeczy i usiadłam z mulatem.  Boże czym ja ci zawiniłam? Głupi bracia, którzy myślą że są nie wiadomo kim, jeszcze te oszołomy. – ej słuchasz?- z mojego wewnętrznego monologu wyrwał mnie głos mojego ławkowego sąsiada.
- Co?- wróciłam do rzeczywistości.
- Pytam co robisz po szkole?
- Głuchy byłeś? Siedzę w kozie. – beznadzieja, to nie pierwszy raz kiedy kibluję za oszołomów.
- No fakt, a po kozie?- natręciuch.
- Nie wiem, chyba pójdę do parku. A co byś chciał? – uśmiechną się nieśmiało.
- Zakumulować się z tobą. – powiedział pewnie.
- Dlaczego? – już miał odpowiedzieć, ale uprzedził go dzwonek. Chwyciłam swoje klamoty i wyszłam z klasy. 
__________________________________________
jak wam się podoba 1 rozdział?? liczę na komentarze z opinią i głosujcie w ankietach :P

6 komentarzy:

  1. o Boże zakochałam się *_______*
    Wyczuwam ogromny talent ;)
    Pisz dalej,bo nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo optymistycznie się zaczyna (tak to ironia). Mam nadzieje że coś rozwinie się między nią a Zaynem.
    Teraz ta gorsza strona. Nie odpowiada mi czcionka. Może jest to błahe ale nie mogę przeczytać jakiś słów. Było by fajnie jak byś ją zmieniła.
    Proszę o informowanie mnie na moim blogu love-one-direction-imagine.blogspot.com/
    Wyczuwam talent pisz dalej :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Śiwetny czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń