*Louis*
Według
SMS` a od Emmy miałem iść do chłopaków i powiedzieć im o imprezie urodzinowej
Nessie i Harolda. Razem z moimi 3 przyjaciółmi pojechaliśmy pod wyznaczone
miejsce. Obgadaliśmy wszystko i po 1,30 godzinie wróciliśmy do domu. Pojechałem
pod teatr, w celu odebrania przyjaciółki. Wszedłem na scenę.
- Może byś
przećwiczył kilka piosenek?- rzucił złowrogo Erik.
- Gdzie
Nessie?- nie zważając na chłopaka podszedłem do Heyley i Em.
- Poszła
do domu. Zaczekasz na nas?- popatrzyłem na nie. – skończymy tylko przy strojach
i pojedziemy z tobą.
- Spoko-
podszedłem do dziewczyny siedzącej przy fortepianie. – dobra, co mam śpiewać?-
dziewczyna podała mi tekst i zaczęła grać.
- Dobra,
starczy.- przerwał Erik. – możecie już iść. Aha i Emma, powiedz Vanessie, że
moja propozycja jest nadal aktualna.- uśmiechnął się cwaniacko. Buzowało we
mnie, jaka propozycja, o czym on gada?
- Erik,
wiesz co ona…
- Powiedz,
że ostatnia noc była boska. Za następną jej zapłacę- koniec. Nie będzie
bezkarnie, obrażał mojej Nessie. Rzuciłem się na niego i zacząłem okładać.
- Louis,
przestań!- zaczęła krzyczeć Emma, razem z Heyley i jeszcze dwoma chłopakami
oddzielili mnie od tego palanta. - chodź już. – pociągnęła mnie za rękaw.
- Jeszcze
raz, a nie skończy się tylko na podbitym oku- rzuciłem w stronę poturbowanego
chłopaka, który leżał na ziemi i zbierał swoją godność. Wyszliśmy i wsiedliśmy
do auta. Włączyłem muzykę, dziewczyny zapięły pasy i pojechaliśmy.
- Co się z
tobą dzieje?!- krzyknęła Emma. – podobno jesteście TYLKO przyjaciółmi?!-
popatrzyłem na nią w lusterku, ponieważ z przodu siedziała Heyley.
- Nie
wiem. To był impuls. – wzruszyłem ramionami. Całą drogę przesiedzieliśmy w
ciszy. Zatrzymałem się przed ich domami. – nie mówcie jej. – poprosiłem.
- Okay-
powiedziały równocześnie. Następnie weszły do domu mojej przyjaciółki, a ja
pojechałem do siebie. W domu chłopaki oglądali mecz, dołączyłem do nich.
- I jak
tam próba i sprawy sercowe, między tobą i Vani?- zapytał blondas, ruszając przy
tym śmiesznie brwiami
- Próba
dobrze. I dobrze, jesteśmy przecież przyjaciółmi.
*Heyley*
Weszłyśmy
do domu. Greg` a, mamy i chłopaków nie było. Poszłyśmy do mojego pokoju, który
był obok pokoju Vani. Muzyka leciała, na cały regulator. Cały czas po głowie
chodziła mi ta sytuacja z teatru. Jak Lou rzucił się na Erika. Chociaż, on sam
sobie na to zasłużył.
- To
twoje?- z zamyśleń wyrwał mnie głos Em. Stała przy manekinie, na którym była sukienka
mojego projektu.
- Tak
- Śliczna-
uśmiechnęłam się. – chodź do Vani- poszłyśmy do pokoju, mojej przyszłej
siostry. Zapukałyśmy, ale nikt nie odpowiedział. Emma nacisnęła klamkę i
pchnęła drzwi. Światło było zgaszone. Przy łóżku siedziała Vani.
- Vani?-
zapytałam dziewczyna, wrzuciła coś pod łóżko i wstała.
- No, coś
się stało?- zapytała i wysiliła się na sztuczny uśmiech.
- Nie,
nic. Chciałyśmy zapytać czy chcesz obejrzeć film?
- Nie-
potrząsnęła głową w prawo i w lewo, kilka razy- chciałabym zostać sama-
wykonałyśmy jej prośbę i wyszłyśmy, poszłyśmy znowu do mnie. wybrałyśmy film, a
potem oglądałyśmy gadając w międzyczasie.
*Vanessa*
Wstałam
bardzo wcześnie, nie mogłam spać w głowie miałam obraz Logana, który mnie
całuje. Zeszłam na dół. Tata, jak zwykle robił śniadanie. Pocałowałam go w
policzek i upijając łyczka jego kawy.
Usiadłam na krześle i przyglądałam się każdemu z jego ruchów.
- Vani,
wiesz że dziś jedziemy wytoczyć sprawę ojcu Kelly?
- Tak,
mogę jechać też?- popatrzyłam błagalnym wzrokiem.
- Dobra,
zjedz i idź się ubrać- podał mi talerz, na którym były kanapki z sałatą i
serem. Kocham je. Do tego soczek pomarańczowy. – ale ubierz się stosownie-
przewróciłam oczami. Poszedł na górę ze śniadaniem dla Emi. Po śniadaniu
poszłam do pokoju. zanurkowałam w mojej garderobie i po 20 minutach miałam już
„te stosowne” ciuchy. Nigdy nie lubiłam chodzić na elegancko. Poszłam do
łazienki, zrzuciłam piżamę i weszłam pod prysznic. Sięgnęłam po szampon i
dostrzegłam mój nadgarstek. Przecież sobie obiecywałam, że z tym skończę. Po 15
minutach byłam już odświeżona. Ubrałam się
włosy spięłam (tak jak w zestawie). Zeszłam na dół. Tata i Kelly byli w kuchni.
Kells kończyła śniadanie.
- No i
jak?- zapytałam wchodząc do kuchni.
- Ślicznie, pasuje ci taki styl- uśmiechnął się tato. Po śniadaniu, włożył
naczynia do zmywarki i poszliśmy do garażu.
Wsiedliśmy do samochodu ojca i pojechaliśmy do sądu.
*Louis*
Czy ona z
nim spała? Nie, na pewno nie. Te myśli miałem w głowie, od razu kiedy
otworzyłem oczy. Wziąłem ubrania i skierowałem się do łazienki. Po 15 minutach
moje sprawy, załatwiane codziennie w tym pomieszczeniu były skończone. Zszedłem
na dół. Nie miałem dziś humoru, wszystko przez tego ciecia- Erika. Chłopaki
siedzieli i jedli śniadanie. Dołączyłem do nich.
- No, to
co dziś znowu próby z Vani?- zapytał Niall, jak zawsze musi mi dogryzać.
- A co
masz z tym, jakiś problem?!- wykrzyczałem w stronę blondyna. Ten spuścił głowę
i wrócił do zjadania kanapek. – odpowiesz?!
- Lou,
uspokój się- posłałem Liamowi mordercze spojrzenie.- o co ci chodzi?
- O nic-
powiedziałem na odczepne. Zdziwiło mnie zachowanie, Malika i Stylesa zawsze
mają coś do powiedzenia, a ostatnio to nic. – a wy co dziś nie będziecie
dogryzać?- popatrzyli na mnie.
- Mów co
jest- zażądał Harold. Wziąłem głęboki wdech.
- Ja nie
wiem, co się ze mną dzieje.
- No
iiiii?- przeciągnął Zayn
- No i
wczoraj podbiłem kolesiowi oko, bo obrażał Nessie- byli zdziwieni.
- Zakochałeś się w niej- stwierdził Li.
- My się
tylko przyjaźnimy- sprostowałem. Wstałem i poszedłem do garażu. Wsiadłem do
samochodu i pojechałem do szkoły.
*Vanessa*
Po
godzinie byliśmy na miejscu, były straszne korki. Masarka, niestety mój tato,
nie ma takich czadowych gadżetów jak ja. Zaparkował na podziemnym parkingu.
Wysiedliśmy i poszliśmy na parter. Potem wsiedliśmy do windy, która zatrzymała
się na 5 piętrze. Ojciec zapukał do ogromnych mahoniowych drzwi. Usłyszeliśmy:
„proszę” weszliśmy. Za dużym, czarnym biurkiem siedział facet w garniaku i
niebieskim krawacie. Usiedliśmy na krzesłach. Były tylko dwa, dlatego Kells
siedziała u mnie na kolanach.
- No to
słucham, o co chodzi Greg?- popatrzyłam na ojca. Czy oni się zdają??
- Chodzi o
to, że moja córka…- dobra ja to opowiem, on nie wie jak to było.
- Była
niedziela, szłam sobie na spacer, po parku i po przedmieściach. Usłyszałam
krzyk, więc pobiegłam w stronę harmideru. Wbiegłam do budynku i co widzę? Jakiś
pijak znęca się nad Kelly. Bił ją pasem. Postanowiłam jej pomóc i wyprowadzić
ją z tej rudery. Złapałam ją za rękę i prowadziłam w stronę wyjścia. No, ale
ten facet szarpnął ja za włosy, mnie również chciał, ale byłam szybsza i
uderzyłam go. Potem wzięłam dziewczynkę i uciekłyśmy. Zgłosiłam to już policji.
- Dobrze,
Vanesso czy to wszystko?
- Nie
John, chcę jeszcze adoptować małą- powiedział ojciec. Potem podpisywał jakieś
papierki i składaliśmy zeznania. Sprawa ma się odbyć w piątek rano. Po 3
godzinach wyszliśmy z budynku sądu. A po 1, 30 godzinnym staniu w sztale
byliśmy nareszcie w domu. Było już po 15
dlatego muszę się przebrać i biegnąć do teatru. ubrałam to
na górę bluzę Louisa. Wsiadłam do mojego samochodu i pojechałam pod teatr. Na
miejscu byłam o 15.45 weszłam do budynku.
- Gdzie
jest Vanessa?!- już z progu można było usłyszeć krzyki tego przydupa. Szłam w
kierunku sceny. – co się stało, że zechciałaś nas odwiedzić?!- spytał z
sarkazmem.
- Twoja
obita morda- rzuciłam w jego stronę, następnie usiadłam obok Cassie i
zaczęliśmy z Lou śpiewać. Było super.
*Louis*
Po próbie
razem z dziewczynami wsiedliśmy do samochodu Nessie. Jej dom był bliżej dlatego
odwiozła najpierw Heyley i Em. Potem podjechała pod mój dom.
- Może
wejdziesz?- zaproponowałem. Kąciki jej ust uniosły się ku górze.
- Pewnie-
zamknęła auto i weszliśmy do domu. Chłopcy siedzieli i oglądali coś w
telewizji. Chcieliśmy iść do kuchni, ale zatrzymali nas chłopcy.
- Ej
gadają o was w TV- rzucił Liam.
- No, i na
portalach o was piszą- dopowiedział Niall.
- Co? O
czym wy gadacie?- dziewczyna podeszła do Harrego i wzięła od niego laptopa.
Chłopak nawet nie protestował. Tylko się jej uważnie przyglądał. Usiadła na
fotelu i zaczęła czegoś szukać.
- Jak
próba?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Malika.
- E…
dobrze
- Hahaha-
wszyscy popatrzyliśmy w stronę rozbawionej brunetki.- Lou patrz- podszedłem i
zajrzałem jej przez ramie. To co tam zobaczyłem. Hahaha, miałem tą samą reakcję.
Co w tym dziwnego, że trzymałem ją za rękę? Nie można? Przyjaźnimy się tylko.
- To was
bawi?- w głosie Hazzy można było wyczuć złość.
- Czego
się stary wściekasz? Mówiliśmy wam z Nessie, że się przyjaźnimy.
- Nie,
wiedziałem że przyjaciele razem śpią- mruknął pod nosem Zayn.
- Słuchaj
to nie fair. To, że spałam w jego łóżku jeszcze nic nie oznacza- dziewczyna
posmutniała.
- Nie?
Spałaś z nim, trzymacie się za ręce! To dla was nic?!- co w niego wstąpiło. –
zachowujecie się jak szczeniaki, cholerne smarkacze dla których liczy się tylko
zabawa. Louis to kretyn, bo nie umie ci wyznać tego co czuje, a ty jesteś
idiotką, która udaje że jej nic nie obchodzi. Nawet rodzina. Masz ich w dupie-
oczy Nessie się zeszkliły, ale nie uroniła łzy. Uśmiechnęła się sztucznie.
- Cenię
szczerość u ludzi. Dzięki Zayn- wyszła, trzaskając drzwiami. Stałem jak słup
soli. Ona zrobi coś głupiego, on powiedział o jej rodzinie.
- no
biegnij za nią PRZYJACIELU- zaakcentował ostatnie słowo. Przewróciłem oczami i
pobiegłem za nią.
____________________________
cieszę się, że potraktowaliście mnie poważnie. :P okay wyzywam was 4 komy= nowy rozdział- mogę wam powiedzieć, że na urodzinach Nessie może być ciekawie. standardowe THX miśki :**
Bardzo fajny rozdział, z resztą tak jak cały blog :)Jestem ciekawa co wydarzy się dalej :D Chętnie odwiedzę jeszcze tego bloga :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę i zapraszam do siebie drop-of-hope.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award :* Więcej informacji na blogu http://wecouldgooutanydayanynight.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDawaj dalej, strasznie mi się podoba. Czytam dużo blogów z opowiadaniami - twój jest jednym z moich ulubionych ^^ Więc dodawaj szybko nowe rozdziały.. :*
OdpowiedzUsuń