sobota, 26 stycznia 2013

rozdział 15: buziak

włącz (jak chcesz)


…w pocałunku, drzwi się otworzyły i stanęła w nich Sara. Odsunęłam się od Louisa i cmoknęłam go w policzek, mówiąc: ”dziękuję”. Wzięłam pieska na ręce i poszłam do reszty przyjaciół. Lustrowałam wszystko dokładnie, odszukałam w tłumie Harrego. Postanowiłam do niego podejść i złożyć my życzenia, w końcu to też jego urodziny. Lokers siedział na jednej z sof, głaszcząc małego kotka.
- Hej, jak tam urodziny?- zapytałam siadając obok niego.
- Super, a twoje?- wybuchnęliśmy śmiechem.
- Też. Wszystkiego najlepszego- dałam mu buziaka w policzek.
- Dzięki, tobie też 100 lat- teraz to on mnie cmoknął w policzek.
- Nie mam dla ciebie prezentu
- Luz, ja dla ciebie też nie mam. Chodź tańczyć- odłożył kota i złapał mnie za rękę, porwał na parkiet. Tańczyliśmy i bawiliśmy się. dość długo bujaliśmy się w rytm muzyki, kontem oka zobaczyłam jak Lou tańczy z Sarą. Po jego minie można było wywnioskować, że to dla niego katusze.
- Harry patrz- chłopak, powędrował za moim wzrokiem.
- Idź, bo się chłopak wykończy- zaśmiałam się. I poszłam w kierunku przyjaciela. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę baru.
- Chodź się napić- usiedliśmy na wysokich krzesłach i poprosiłam o dwie whisky. Barman podał nam szklanki.
- Miałaś nie pić- przypomniał Tommo.
- O ile sobie dobrze przypominam, miałam nie pić z powody kłopotów rodzinnych. A to są moje urodziny, dlatego mogę pić. – niebieskooki się uśmiechnął.
- No to twoje zdrowie- stuknęliśmy szklankami i wypiliśmy. Potem było jak na każdej imprezie zaczęliśmy od upicia się i tańca. Kolejne Hard Party, a na koniec after party.
*Louis*
Rano obudziłem się z potwornym bólem głowy. Leżałem na barze, ale kiedy chciałem się podnieść spadłem. Teraz leżałem na Nessie. Dziewczyna poderwała się.
- Ała, to bolało- powiedziała zachrypniętym głosem i podniosła się na łokciach.
- Dzień dobry- przywitałem ją jak zwykle buziakiem w policzek.
- Hej- zaśmiała się. wstałem z niej. Podałem dłoń, którą chwyciła i z moją pomocą wstała. – o dżizys, ale syf – podbiegł do niej szczeniak, którego wczoraj jej podarowałem. Brązowowłosa schyliła się i pogłaskała psa.
- Jak go nazwałaś?- jej wzrok utkwił na mojej osobie.
- Nie wiem, wymyśl ty- uśmiechnęła się słodko. Chryste jak ona to robi, że ma taki śliczny uśmiech?
- Rockyto pierwsze co przyszło mi na myśl
- Ładne- nastała krępująca cisza, tak jak wczoraj. Podszedłem do niej bliżej, chwyciłem za podbródek. Patrzeliśmy sobie w oczy. Nagle ona wpiła się w moje usta. Nie spodziewałem się tego. Po chwili nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę. Jednak, wszystko co piękne kiedyś się kończy. Usłyszeliśmy huk i odskoczyliśmy od siebie. zaczęliśmy się śmiać.
- To było przyjemne
- Wiem- zachichotała i poszła do łazienki.
*Vanessa*
Wow to było coś. Hahaha. On naprawdę dobrze całuje. Co ja gadam, on świetnie całuje. Po wyjściu z łazienki, wszyscy zaczęli się budzić. Chłopaki już wstali, a dziewczyny dopiero otwierały oczy.
- Jak tam after party?- zapytał Liam, który był trzeźwy. Spojrzałam na Lou, miał zadziorny uśmiech na twarzy. To sprawiło, że na moich ustach znalazł się nieśmiały uśmieszek.
- Świetnie- odezwał się Tommo.
- Moja głowa- zaczęli jęczeć. – która jest?- zapytał lokaty. Spojrzałam na zegarek, który wisiał nad barem.
- 14 no nieźle- wszyscy się zaśmiali. – to co sprzątamy?
- Trzeba by było. Do Szwajcarii polecimy wieczorem- zaproponował Zayn.
- Ale ja muszę się jeszcze spakować- wszyscy teraz patrzyli na mnie.
- To ja ci pomogę- zaoferował mój przyjaciel.
- Ona poradzi sobie sama. Mi możesz pomóc- wtrąciła Sara. Spojrzałam na Louisa, był z lekko zniesmaczony. Po krótkiej pogawędce, kiedy wszyscy się już zmyli; my zaczęliśmy sprzątać. Około 18 skończyliśmy. Potem zabraliśmy- Harry swoje, a ja swoje- prezenty i pojechaliśmy do domu.
- To przyjadę po ciebie o 20 wyrobisz się?- zapytał całując mnie w policzek Louis.
- Pewnie- uśmiechnęłam się i weszłam do środka domu razem z moim rodzeństwem. W salonie siedział tato, Emi i Kells. – hej, co u was?- usiadłam na sofie obok Kelly.
- Skarbie mamy coś dla ciebie. No bo dzisiaj jedziecie z Heyley i chłopakami do tej Szwajcarii. Dlatego proszę- podał mi prostopadłościan, owinięty w kolorowy papier z niebieską kokardką na boku. Niepewnie zaczęłam ściągać papier, porem uniosłam wieko i co zobaczyłam? Tą nową lustrzankę, co tak reklamują.
- Jej, dziękuję. – przytuliłam ich. – a teraz uśmiech- strzeliłam im fotkę, potem jeszcze kilka Kelly, bracią i Heyls. – zaopiekujecie się moim pieskiem?
-Masz psa?! Od kiedy?- dopytywał się David.
- Od wczoraj. Dostałam na urodziny od Louisa.- obiecali zająć się Rocky` m.
-To co idziemy się pakować?- pokiwałam twierdząco w stronę rudowłosej. Weszłyśmy na schody by po chwili znaleźć się na piętrze. Każda z nas poszła do swojego pokoju. wyjęłam z garderoby, moją niebieską walizkę. Wybrałam odpowiednie ubrania. Jedziemy w góry, dlatego nie zamierzałam brać jakiś spódniczek, czy sukienek. Generalnie wybrałam jakieś legginsy, rurki, spodnie dresowe, ciepłe swetry i kilka koszulek z krótkim rękawkiem. Oczywiście zaopatrzyłam się w ciepłe skarpetki. Moją czynność przerwał mi dźwięk sygnalizujący przyjście SMS` a. jak się okazało nadawcą był Harry.
„weź strój kąpielowy ;P H”- od razu odpisałam.
„ok. :P V”- wróciłam do poprzedniego zajęcia. Wrzuciłam jeszcze mój strój kąpielowy, ręcznik i dwie pary butów. Wyrobiłam się w pół godziny. Dlatego wzięłam jeszcze ubrania i poczłapałam do łazienki. Zdjęłam sukienkę i weszłam pod prysznic. Strużki ciepłej wody spływały wzdłuż mojego ciała. Umyłam włosy i całe ciało. Po jakiś 15 minutach wytarłam się i ubrałam. Następnie zaczęłam suszyć włosy, które rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam leciutki makijaż i wróciłam do pokoju. włożyłam do torby portfel, komórkę, aparat i tablet. Na zegarku była godzina 19.45. nieźle pomyślałam. Zabrałam walizkę i zniosłam na dół.
- Ej nie bierzesz deski?- zapytał mnie najstarszy z braci.
- Jakiej?
- No snowboardowej, tej którą ci na urodziny kupiłem – podał mi prezent, oprawiony różowym papierem. – Wiesz daję ci ją teraz, bo mogła byś jej zapomnieć- zaśmiałam się i odwinęłam podarunek. Moim oczom ukazała się deska .
- Dziękuję Matt- przytuliłam go, ale szybko mnie od siebie odsunął.
- Dobra starczy. Chodź przymocujemy wiązania. – za pomocą śrubokrętów przymocowaliśmy wiązania, następnie włożyliśmy deskę do pokrowca. Na dół zeszła Heyley. Usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy oglądać bajki razem z Kelly. Leciała akurat moja ulubiona „xiaolin pojedynek mistrzów”. Kocham tą bajkę, jak byliśmy mali razem z braćmi udawaliśmy jej głównych bohaterów.  Nie minęło 6 minut, a usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi.
- pewnie chłopaki, otworzę- zaproponowałam i poszłam otworzyć brązowy prostokąt. Moim oczom ukazali się chłopaki i Sara.
- To co gotowe?- zapytał Payne.
- Tak- odparła Heyls i cmoknęła go w policzek. On i  Lou pomogli nam z bagażem, który włożyli do bagażnika vana. Pożegnałam się z ojcem, Emi i Kelly. Wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy na lotnisko. Siedziałam obok Zayna i Harrego. Gadali o meczu, który oglądali. Droga zajęła nam jakieś 30 minut.
*Louis*
Po odwiezieniu Nessie, poszedłem pomóc Sarze się pakować. W jej pokoju jak zwykle Ronie przymierzała jej ubrania. Zawsze to robi, co nieźle denerwuje Sarę. Dziś jednak się z tego śmiała. Zaczęła wybierać ubrania, potem je składała i pakowała do różowej walizki. Miała mały problem z zapięciem, dlatego poprosiła mnie o to, żebym usiadł na torbie, a ona zapięła suwak. Po jakiejś godzinie, poszła do łazienki. Siedziałem na jej łóżku i grałem z Ronie w łapki. Świetnie się bawiliśmy. Nawet się nie spostrzegłem, kiedy przyszła blondynka.
- To co jedziemy?- wstałem i zabrałem jej walizkę.
- Ta, pewnie chodź- zeszliśmy na dół. w salonie siedzieli jej rodzice.
- Louis, kiedy wracacie?- popatrzyłem na Eda, czyli naszego managera.
- Za tydzień
- Okay, to miłych ferii- uśmiechnęła się Val. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do mnie. jak zwykle było zamieszanie, bo chłopaki nie zdążyli się spakować. Jednak po jakiś 15 minutach zapakowaliśmy wszystkie torby do bagażnika i pojechaliśmy po Nessie i Heyls. Pomogliśmy im z bagażem i ruszyliśmy na lotnisko. Droga zajęła jakieś 30 minut. Potem z małą pomocą Hugo - naszego ochroniarza, wzięliśmy nasze torby i poszliśmy do naszego prywatnego samolotu.  Siedzieliśmy dwójkami. Heyley z Liamem, Niall z Harrym, Nessie z Malikiem, a ja z Sarą. Ona cały czas paplała trzy po trzy. Dlatego usnąłem.
*Vanessa*
Fajnie mi się gadało z Zaynem. Jest całkiem fajny. A właśnie na urodziny dał mi wielkiego miśka. Cały czas się śmialiśmy, opowiadając na zmianę kawały.
- Ej patrz, Lou już odleciał- wskazał na śpiącego chłopaka.
- Zrobimy mu zdjęcie- mulat pokiwał zachęcająco głową. Wyjęłam aparat i podeszłam do niego i Sary. Wyłączyłam flesz i cyknęłam fotkę, potem wróciłam na miejsce i pokazałam mojemu towarzyszowi. Potem chyba zasnęliśmy. 

___________________________
i co myślicie??
6 komentarzy = nowy rozdział :P

7 komentarzy:

  1. Dalej, dalej, kocham to opowiadanie. Mam nadzieje, że Nessie będzie z Lou <3 A Sara niech się odwali od nich raz na zawsze -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Sara gra mi na nerwach. Super i pisz dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z koleżanką do góry.
    Ale rozdział jest świetny. :)
    Czekam na kolejny.
    zapraszam do mnie
    czasemslowanicnieznacza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Durna Sara -.-
    Ale i tak się pocałowali!
    Dawaj szybko nexta :D

    http://opowiadanieblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm troche mi zajeło czytanie wszystkich czesci ( nie bd komentowac po przeczytaniu 1 rozdziału :p ) i powiem ci ze mimo iz postac Sary wykreowałas bardzo fajnie. mimo iz wkurzajaca i irytujaca, moim zdaniem jest najciekawsza bohaterka :)
    zajrzyj tez do mnie :) zapraszam
    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na pierwszy rozdział http://emmma9832.blogspot.com/2013/01/1want-u-back.html opowiadający o życiu pewnej dziewczyny zakochanej w Louisie!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ocena pojawiła się na blogu: http://critical-assessment.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń