środa, 27 lutego 2013

rozdział 28: te 2 słowa 9 liter

włącz (jak chcesz)

UWAGA ROZDZIAŁ  +18


*Louis*
 -Lou, chodź na ten klif- wskazała na ogromną, którą było widzieć z naszego hotelowego balkonu.
-Po co?
-Tak chcę zobaczyć widoki- wzruszyłem ramionami, złapałem ją za dłoń i zaszliśmy na dół. Wsiedliśmy do wynajętego samochodu i pojechaliśmy tam gdzie chciała. Wysiadła z pojazdu i podeszła blisko krawędzi. Spojrzała w dół, a potem wróciła do mnie. Stałem oparty o wóz. Zaczęła ściągać z siebie ubrania.
-Nessie, co ty chcesz zrobić?- uniosłem pytająco brwi, ona się tylko uśmiechnęła.- ty chyba nie…
-Chce i to bardzo. Skoczysz ze mną?- pokiwałem przecząco głową. –a popatrzysz?- tym razem przytaknąłem. Stanąłem przy krawędzi, a brunetka wzięła rozbieg. Skoczyła, był plusk i NIE wypłynęła. Fuck zabiła się. Zdjąłem koszulkę i w szortach skoczyłem za nią. Szukałem jej i nie było. Boję się, nie chcę jej tracić. Wyszedłem z wody i zobaczyłem ją jak wyleguje się na plaży.
-Czy ciebie do końca pojebało?!- popatrzyła na mnie dziwacznie. Jeszcze nigdy przy niej nie przeklinałem. Usiadłem obok niej.- przepraszam, ale wystraszyłaś mnie.
-I skoczyłeś za mną?- kiwnąłem głową, a ona się zaśmiała. Coś się ostatnio zmieniło, w niej albo we mnie? Nie wiem. Ale chcę by była zawsze obok mnie, żeby była bezpieczna. Czy to jest miłość? Chyba tak, ale co jeśli przez to uczucie zniszczy się przyjaźń? Co jeśli ona nie czuje tego samego?
*Vanessa*
Awww on jest taki słodki. Kocham go… yyyy… znaczy lubię. tak Lubię, bo się przyjaźnimy. Tak, to tylko przyjaźń i nic więcej. A mówiąc szczerze chyba chciała bym czegoś więcej. Nie chcę zniszczyć przyjaźni, a co jeśli on nie czuje tego co ja? No cóż zaraz się dowiem.
-Tommo?
-Hm?- patrzył na mnie tymi niebieskimi patrzałkami.
-A co jeśli, mówię oczywiście przykładem- pokiwał potwierdzająco głową.- dwóch przyjaciół. Dziewczyna i chłopak poczują do siebie nie tylko przyjaźń. Uda im się?- wiedział, że chodzi mi o niego i mnie.  Był w lekkim zakłopotaniu.
-On ją kocha, ale ona chyba nie.
-Właśnie, że ona też kocha. Uda im się?
-Powinni spróbować
-Też tak sądzę.- złapałam go za podbródek palcem i przyciągnęłam do swoich ust. Odwzajemnił całusa. Nagle jego ręce powędrowały na moją talię. Położył mnie na piasku i zaczął całować mój kark. Schodził coraz niżej, przez piersi do brzucha. Przekręciłam się i teraz to ja siedziałam na nim okrakiem. Zaczęłam delikatnie muskać jego tors, i wędrowałam do góry do szyi, a potem do ust. Z łatwością pozbył się góry mojego kostiumu i całował moje sutki tocząc kółka językiem. Potem na piasku znalazły się jego szorty i moje majtki. Jeździłam po jego przyrodzeniu, a on zaczął cicho jęczeć. Potem włożyłam go do buzi i ssałam, lizałam. Kiedy zadrżał i w ustach miałam białą ciecz, którą połknęłam. Chwilę później znowu byłam pod nim. Teraz to on całował zewnętrzne strony moich ud. Zatopiłam ręce w gorącym piasku i teraz to ja wydawałam z siebie ciche dźwięki. Wrócił do ust, a potem wszedł we mnie. Szybko poruszał biodrami, a ja głośniej jęczałam i mocniej zaciskałam w dłoniach piach. Doszliśmy. Brunet wyszedł ze mnie, a potem opadł obok mnie na piach.
-Byłaś świetna- cmoknął mnie w policzek.
-Wiem. Tobie też nie można nic zarzucić- poderwałam się i ubrałam to w czym wyszłam z wody, czyli słuchy już strój kąpielowy. Louis ubrał szorty. Słońce powoli zachodziło, więc szliśmy za rękę na klif, bo tam było auto i reszta naszych ubrań. Wsiedliśmy do wozu. Tommo jechał bardzo szybko, dlatego wstałam i wystawiłam ręce do góry. Czułam jak lekki wiaterek rozwiewa mi włosy na wszystkie strony. Po jakiś 15 minutach staliśmy na recepcji w hotelu.
-Może poszedłbyś ze mną dziś na imprezę na plaży?- blond recepcjonistka, zamachała rzęsami. Odruchowo złapałam niebieskookiego pod rękę.
-Pójdę, ale z Nessie- uśmiechnął się. Blond lali pojawił się grymas na twarzy. Poszliśmy do pokoju, wyjęłam to, a potem przebrałam się. Położyłam się obok chłopaka. – Nessie?
-Hmmm?- zapytałam podnosząc się troche na łokciach.
-A będziesz moim pokemonem?- zrobił maślane oczy.
-Chodzi ci o- pokiwał potwierdzająco głową- pewnie kocham cie
-Ja ciebie kocham mocniej
*Zayn*
-Powiecie w końcu gdzie Louis?!- wrzasnęła Sara. Tomlinsona i Vani nie ma dopiero 4 dni, a ona robi nam codziennie najazd na chatę i awanturę.
-Pojechał na wakacje- powiedział Hazz i rozsiadł się razem z Hope na sofie.
-Sam?
-Z Vani- jej złość, zmieniła się w wściekłość, jeśli teraz spotkała by Vani chyba by jej oczy wydrapała. Wyszła od nas, z trzaskiem drzwi.
-Założę się, że wrócą jako para- Styles zmienił temat.
-Przyjmuję- Niall podał loczkowi rękę, a Payne przeciął.
*Louis*
Tańczyliśmy wtuleni w siebie na plaży. Brunetka złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę baru. Jutro już wracamy więc trzeba zaszaleć. Usiedliśmy na wysokich krzesłach, przyozdobionych trawą. W pierwsze dni uczyliśmy się surfować i tańca hula. Było zajebiście.
-Co podać, skarbie?- te słowa skierował do mojej Nessie. Już oficjalnie mojego pokemona.
-Dwa drinki- chłopak odwrócił się, a chwilę później podał nam szklanki z kolorową cieczą. Upiłem troche.
-Co robisz dzisiejszego wieczoru?- gościu ślepy jesteś?! Jestem tu. To moje Nessie, mój pokemon, moja dziewczyna.
-Bawię się z moim chłopakiem- musnęła moje wargi.
-Właśnie więc nie zarywaj do niej- wziąłem ją na ręce i pobiegłem w stronę oceanu.
-Lou, zwariowałeś? Będziemy mokrzy- śmiała się. Zanurzyliśmy się, a potem wynurzyliśmy. Wpiłem się zachłannie w jej usta.  
______________________________
Wiem, wiem. Denne, głupie i zryte. Ale jestem zmęczona po zakupach z mamą. Musiałam kupić sukienkę grr ;/ przyjechałam jakąś godzinę temu i napisałam TO. Podoba wam sie chociaż? 

wtorek, 26 lutego 2013

rozdział 27: wakacje



włącz (jak chcesz) <-- słyszeliście remix??
*Vanessa*
Otwarłam oczy i poczułam się lepiej. Nie boli mnie już głowa i ogółem jest dobrze. Chyba jest. Bartek zawsze mówi, że mi szajba odbija, ale nie zrobiłam chyba nic złego?
-Hej, jak się spało?- zapytał zachrypniętym głosem Tommo.
-Siema, dobrze. I głowa mnie już nie boli- uśmiechnął się. – czy zrobiłam wczoraj coś głupiego?- chłopak przyjął minę myśliciela.
-Zależy, czy namiętny pocałunek z Harrym, w deszczu nazwiesz głupim- posmutniał.
-Ale jak z Harrym?! – to chyba jakieś jaja. Lubię Hazza, ale nie tak żeby go od razu całować i to namiętnie.
-Normalnie- wstał i poszedł do łazienki. Nie to nie możliwe. Po jakiś 10 minutach Lou wyszedł i od razu poszedł na dół. Jest na mnie zły, wiem to. Głupio mi teraz. Wzięłam moje ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam to, a włosy dziś wyjątkowo spięłam w wysoki kucyk. Niepewnie zeszłam na dół. Usłyszałam śmiechy i chichy. Jedno zdanie wpadło mi w ucho: „powiedziałem, że ty się z nią całowałeś”. A to wredzior, już ja mu pokażę. Zeszłam na dół. Było wolne miejsce obok Louisa, ale ja usiadłam na kolanach Stylesa. Reszta patrzała na mnie jak na idiotkę. Pocałowałam go w policzek. Kątem oka widziałam wyraz twarzy mojego przyjaciela.  Potem zaczęłam bawić się jego włosami, a Lou nie wytrzymał i wyszedł.
-Ej, a ty gdzie?- zawołał Zayn.
-Zaraz wracam- uśmiechnęłam się i poszłam na niebieskookim. Siedział na sofie i oglądał coś w TV. Odchrząknęłam głośno, a on popatrzył na mnie.- następnym razem nie kłam, albo mów ciszej
-Słyszałaś- pokiwałam potwierdzająco głową. – to mnie całowałaś, a chłopaki i Heyls widzieli
-To dobrze czy źle?
-Sam nie wiem. Chodź na śniadanie. A potem pójdziecie się spakować i jedziemy do Holmes Chapel – puścił oczko, a potem poszliśmy do kuchni. Zjedliśmy, a potem razem z rudą poszłyśmy spakować kilka rzeczy na te dwa, do trzech dni. Po dwóch godzinach przyjechali chłopcy vanem.
-Heyls chodźcie!- krzyknął, jak mniemam Liam.
-Chodź Vani
-Chwilka tylko tacie kartkę zostawię- wyjęłam zieloną karteczkę, na której napisałam gdzie jedziemy, na ile i że ma się nie martwić. Wzięłam plecak i poszłam do reszty. Siedziałam z tyłu z Zaynem, bo Tomlinson kierował, a z przodu siedział Hazz. Heyley z Liamem, a Niall objadał się żelkami. Graliśmy z Malikiem w łapki i wygłupialiśmy się, dlatego draga szybko nam zleciała. Na miejscu Harold przedstawił nam jego rodzinę. Potem się wydurnialiśmy, a wieczorem siedzieliśmy na tarasie. Horan brzdąkał na gitarze, a chłopaki śpiewali. Moje miejsce było obok Lou, który cały czas obejmował mnie ramieniem.
-kilka dni później-
*Louis*
Mam pewien pomysł, co do Nessie i naszej przyjaźni. Ciekawe czy się zgodzi? Heh na pewno. Siedzieliśmy właśnie u mnie i oglądaliśmy pokemony. Wciągnęła nas ta bajka i to na maksa.
-Nessie, pojedziesz ze mną na wakacje?- uniosła głowę z moich ud i spojrzała w oczy.
-A gdzie?
-Na Hawaje. Tylko ty i ja- popatrzyła jakoś tak dziwacznie. Drzwi mojego pokoju się otworzyły i stanęła w nich Sara. Miała grymas na twarzy kiedy zobaczyła Nessie. – chciałaś co?
-Tata kazał wam powiedzieć, że za kilka tygodni zaczynacie próby do trasy. Na którą jadę z wami- miała zaciesz. Co prawda Ed mówił coś, że Sara ma jechać, bo bardzo chce ale myślałem że żartuje i zapomni.
-Okay
-A i mógłbyś mi pomóc?
-A w czym?- uniosłem pytająco brwi.
-E… w…- czyli według niej „pomoc” to „nie przebywaj z Nessie”. – opiece nad Ronie – niezłe kłamstwo.
-Serio muszę?- brunetka się zaśmiała, a blondynka potrząsnęła głową.
-To ja już pójdę.- pocałowała mnie w policzek szarooka. Wstała i kierowała się do drzwi- i tak, z chęcią- puściła mi oczko i zniknęła za drzwiami.
-Co z chęcią?- dopytywała Sara.
-Nie ważne- poderwałem się z łóżka – dobra to chodź do Ronie- kiedy weszliśmy do jej willi, pięciolatka siedziała i bawiła się lalkami.
-Lou!- podbiegła i się do mnie przytuliła.
-Hejka, to co dziś robimy?
-Chcem do wesołego miasteczka i do parku- uśmiechnąłem się i złapałem ją za rączkę. Szliśmy najpierw do parku, huśtałem ją na huśtawce. Zjeżdżaliśmy na zjeżdżalni. Jednym zdaniem? Bawiliśmy się. po jakiejś godzinie Pojechaliśmy taksówką pod wesołe miasteczko. Kupiliśmy bilety, a potem szaleliśmy. Sara za bardzo nie chciała, ale to jej strata. Po kilku godzinach wróciliśmy do ich domu. Młoda zasnęła już po drodze. Potem zaniosłem ją do jej łóżka i chciałem iść do siebie.
-Lou o co chodziło Vanessie?- ona mi chyba nie da spokoju.
-O to, że e…- myśl, myśl- nieważne. Muszę już iść. Chce mi się spać- wyszedłem pośpiesznie od niej i wszedłem do domu naprzeciwko. – chłopaki jestem!- wrzasnąłem, ale nic nie usłyszałem. Pewnie siedzą na tarasie. Wyszedłem na tyły posiadłości i rzeczywiście tam siedzieli. Hazz z jakąś nową dupą, Zayn z Perrie, Li z Heyls, a Niall z paczką żelków. Forever alone. Czeka na tą jedyną.
-Siema Lou, poznaj Hope- wskazał na swoją towarzyszkę. Dziewczyna miała długie brązowe włosy, niebieskie oczy i pełne, malinowe usta. Miała na sobie krótkie szorty i bluzkę z rękawem ¾ . Nawet nieźle wyglądała.
-Hejka Louis, jestem- podałem jej dłoń, która lekko uścisnęła i potrząsnęła.
-Gdzie byłeś?- zapytał Malik. Głęboko westchnąłem.
-Z Ronie i Sarą.
-A nie z Nessie?- drążył temat Niall.
-Nie, bo Vani jechała z chłopakami na mecz- wyjaśniła Heyls.
-Ta, a za niedługo jedziemy na wakacje- zaczęli się głupio szczerzyć i robić durne miny.
-Będziecie sami. Jakie to romantyczne- rozmarzyła się Perrie.
-Właśnie Tommo jakie to romantyczne- zaczął się naigrywać Styles.
-Zamknij się Hazz. To co robimy? Nudzi mi się- do domu wbiegła Sara.
-Cześć miśku- przytuliła się do mnie. Zamknąłem oczy, wziąłem głęboki wdech i policzyłem w myślach do 10, żeby się uspokoić. – miałeś spać- reszta moich przyjaciół i znajomych zaczęli się głupio uśmiechać.
-Tak, ale chcieliśmy żeby posiedział z nami- ku mojemu zaskoczeniu odpowiedziała Hope. Posłałem jej dziękujące spojrzenie. Ratuje mi skórę. Już nie mogę się doczekać jak pojadę z Nessie na wakacje przynajmniej odpocznę od tej wariatki. Resztę wieczoru przesiedzieliśmy na tarasie.
-dzień wyjazdu na Hawaje-
*Vanessa*
Spakowałam się już wczoraj. Dziś wstałam wcześniej, bo samolot mamy o 9. Umyłam się, a potem ubrałam się w to  i zeszłam na dół. Lou już czekał, dlatego pożegnałam się z tatą i resztą. Potem wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na lotnisko. Tam zastały nas fanki, z pomocą jego ochroniarza przedostaliśmy się na pokład samolotu. Zajęliśmy wyznaczone miejsca, obok mnie siedziała jakaś staruszka, a za nami jakiś chłopczyk który kopał po fotelu Tomlinsona. Cały lot moja głowa była na ramieniu Lou, ale to dziecko tak wkurzało niebieskookiego, że wstał i krzyknął.
-Słuchaj dziecko!- zaraz potem szybko usiadł.
-Co duży tata?- zapytałam z uśmiechem na twarzy, a on tylko kiwnął głową. –zaczekaj- wstałam i odwróciłam się do tego faceta. – czy pański syn mógłby nie kopać po fotelu mojego przyjaciela?- zamachałam rzęsami, jak te słitaśne dziewczynki w filmach.
-Adam, nie kop po fotelu- uśmiechnęłam się, a potem znowu usiadłam.
-Dzięki- pocałował mnie.
-To dla ciebie robię z siebie idiotkę- uśmiechnęłam się. Po kilku godzinach wylądowaliśmy. Samochodem zajechaliśmy pod hotel . Zameldowaliśmy sie i poszliśmy do pokoju. - wow- westchnęłam. - no ładnie- obiął mnie ramieniem.
-Ubieraj strój kąpielowy i idziemy na plażę- wyjęłam kostium i ręcznik. Potem Tommo poszedł się przebrał. Poszliśmy na plażę, rozłożyliśmy ręczniki, a następnie poszliśmy się kąpać. Pływaliśmy, całowaliśmy i w ogóle. Wieczorem wróciliśmy do pokoju hotelowego.  
_______________________________
I jak? Dziś mam dobry dzień, bo dostałam dwie 5 z angola i geografii. Google tłumacz, co ja bym bez niego zrobiła ;P to co myślicie miśki ;**  

poniedziałek, 25 lutego 2013

rozdział 26: gorączka



-kilka tygodni później-
*Louis*
Dobra no to chwila prawdy. Właśnie za 30 minut zaczynamy to całe przedstawienie. Heyley i Emma pracują jeszcze nad makijażem aktorów. Erik się drze. A Nessie gdzieś wybyła. Ciekawe gdzie jest? Postanowiłem jej poszukać.
-Emma, gdzie Nessie?
-Nie wiem.
-Ahm, dzięki- poszedłem dalej. Chodziłem po całych zakamarkach teatru. Kiedy przychodziłem obok pokoiku woźnego usłyszałem dobrze znany mi głos. Nessie śpiewała piosenkę z przedstawienia. Uchyliłem drzwi, siedziała z zamkniętymi oczami i śpiewała. – zaśpiewaj tak na scenie, a dostaniesz duży aplauz. – odwróciła się i delikatnie uśmiechnęłam.
-Długo tu stoisz?
-Nie, przyszedłem bo mi się nudziło- zaśmiała się pod nosem.
-To chodź coś porobić- złapała mnie za rękę i poszliśmy usiąść na krzesłach. Obok Emmy i Heyls. –trzymaj- podała mi woreczek z tymi małymi cukierkami. Potem wzięła kilka i zaczęła rzucać w stronę Raynera. Kiedy się odwracał, udawaliśmy że rozmawiamy.
-Okay, zaczynamy!- i tak wyszliśmy na scenę. Zaczęła się nasza przygoda z teatrem, która skończyła się też szybko. Po jakiejś godzinie doszliśmy do sceny finałowej, czyli jak ja książę Louis William Tomlinson, mam pocałować i wy budzić królewnę Śnieżkę Nessie Bell. Pochyliłem się nad szklaną trumną. Uniosłem jej głowę, a potem wpiłem w jej usta. Odwzajemniła. Potem wsiedliśmy na białego konia i odjechaliśmy. Potem wszyscy wyszli na scenę i się ukłoniliśmy. Dostaliśmy duże brawa. Potem przebraliśmy się w normalne ubrania i pojechaliśmy z chłopakami, Sarą, Heyls i Em do klubu. Po drodze spotkały nas fanki. Zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia, rozdaliśmy kilka autografów i odpowiedzieliśmy na kilka pytań.
-Louis, czy ty i Vanessa jesteście razem?- popatrzyłem na nią i wybuchnęliśmy śmiechem. Inni byli zdezorientowani.
-Przyjaźnimy się- złapałem ją za nadgarstek i weszliśmy do środka.
-Idziemy się napić?
-Pewnie- zamówiliśmy sobie po drinku i poszliśmy tańczyć. Oplotła rękoma moją szyję, a moje dłonie powędrowały na biodra brunetki. Tak tańczyliśmy resztę wieczoru.
-kwiecień 26-
*Vanessa*
Dziś po raz pierwszy chciało mi się wstać, bo dziś jest ten dzień. Kończę liceum! Nareszcie. W tym dniu odbierzemy świadectwa. Przyjdzie tata i Emi, a ja muszę wygłosić przemówienie. Troche dziwne, bo nie uczę się za dobrze. Wstałam i złapałam ubrania, które leżały na krześle. Poszłam do łazienki. Naga weszłam do kabiny prysznicowej. Namydliłam się żelem, a potem odkręciłam zawór z letnią wodą. Strużki spływały wzdłuż mojego ciała. Wytarłam się ręcznikiem, a potem nałożyłam to.  Wysuszyłam i rozczesałam włosy, potem lekko pomalowałam rzęsy i usta. Złapałam moją torbę, w której były jeszcze 3 zeszyty i długopis. Mamy pierwsze 3 lekcje, a potem zakończenie. Mimo, że jesteśmy w Londynie to pogoda dzisiaj dopisuje. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy śniadaniu.
-Hej i jak wyglądam?- przyjęłam pozę modelki, a z ust zrobiłam dziobek.
-Ślicznie, jak przemówienie?- oj tatuś, tatuś. Już ja coś wymyślę, nie miałam czasu.
-Dobrzeee- usiadłam do stołu i poczęstowałam się jedną kanapką. Upiłam soku. – to co jedziemy?
-Zaraz jeszcze wasze togi- Marry podała nam te stroje starożytnych bogów. No proszę coś jednak zapamiętałam. Haha. Zabrałam 5 „sukienek” i wsiedliśmy wszyscy do auta Matta. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Zaniosłam wieszak do pani z biblioteki, bo to ona przygotowuje całą akademię.
-Vani, jak przemówienie?
-Świetnie- uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam. Poszłam od razu na plastykę. Usiadłam z Lou. – hej
-Siemka- dał mi buziaka w policzek.
-Dobrze dziś malujemy to co chcemy. To co wam się podoba- oznajmiła z bananem na twarzy pani Estela. Wyjęliśmy farby i pędzle. Zaczęłam mazać po kartce.
-Co malujesz?- maznął mi pędzlem nos.- ops przepraszam- zaczął się chichrać.
-Wybacz to przez przypadek- zrobiłam mu czerwoną krechę na czole.
-Nessie, nie daruję ci tego
-Przecież lubisz czerwony- tak zaczęliśmy się bawić w farbami. Cała klasa i oczywiście nauczycielka zaczęli się z nas śmiać. Byliśmy kolorowi, przynajmniej te ciuchy wyglądają lepiej. Po zajęciach poszliśmy na geografię. Nie uważałam kompletnie, wliczając nawet to co mówił do mnie Zayn. Pisałam przemowę. To samo robiłam na biologii. Na 4 lekcji poszliśmy do pani z biblioteki, ubraliśmy togi i te śmieszne czapki. Wyszliśmy na tył szkoły, bo tam miała odbyć się uroczystość. Zajęliśmy krzesła, które oczywiście były podpisane. Dyrektor zaczął czytać nazwiska, wrzeszczeliśmy jak głupki kiedy po świadectwo szedł Matt, Bartek, Emma, Heyls, Li, Zayn, Niall, Louis i Harry. Na końcu miałam iść ja.
-Vanessa Bell- wstałam i podeszłam. Podał mi rękę i wręczył rulonik. Stanęłam przy pulpicie i popatrzyłam na nich. Zaczęłam się zastanawiać po co pisałam tą mowę? Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.
-Siema! Miałam mowę, ale jest mi ona nie potrzebna. Skończyliśmy właśnie szkołę, zakończyliśmy jeden etap naszego życia, tylko po to żeby zacząć kolejny. To tu przeżyliśmy najlepsze lata naszego życia. Poznaliśmy nowych przyjaciół, najlepszych. Zakochaliśmy się. Mieliśmy różne odpały, kłopoty, kłótnie, ale było warto, bo jestem szczęśliwa że was poznałam. Chociaż dobre będą też studia. Te balangi w akademikach i … może lepiej nie będę wymieniać- wszyscy się zaśmiali- chodzi mi o to, że jestem bardzo wdzięczna nauczycielom, dyrektorowi, pracownikom szkoły , tacie, Emi, Louisowi, Mattowi, Bartkowi, Davidowi, Emmie, Heyls, Zaynowi, Niallowi, Liamowi, Harremu i wam za to, że te kilka lat było jednymi z najlepszych. Gratulacje absolwenci skończyliście szkołę!!- można było słyszeć piski, brawa. Potem tradycyjnie zdjęliśmy czapki i rzuciliśmy w niebo. – zeszłam ze sceny i poszłam do znajomych i rodziny. Przytulaliśmy się.  
-Vani, jedziemy do mnie na kilka dni. Za jakieś 2 dni. Jedziesz nie?- zapytał Hazz.
-No pewnie, że jedzie- uprzedził mnie z odpowiedzią Tommo. Potem zdjęliśmy te kaftany i robiliśmy fotki. Po powrocie do domu, przebrałam się w coś luźniejszego.
-Vani, jedziemy do rodziców Emilly. Jedziesz? – zawołał z dołu tata.
-Nie, zostanę.
-Ja też- wrzasnęła Heyls.
-My jedziemy na obóz- oznajmił Matt. Nagle zakręciło mi się w głowie. Potem było mi gorąco. Zmierzyłam temperaturę 39,9 o Fuck jeszcze mi grypy brakowało w wakacje.
-Vani, dzwonił Liam. Powiedział, że mamy przyjść do nich na noc.
-Okay- włożyłam do torby kilka ubrań i razem z rudą poszłyśmy do chłopaków. Kiedy byliśmy już w ich salonie, od razu położyłam się na sofie.
-Co ci?- zapytał Zayn, który siedział na fotelu.
-Mam gorączkę- wydusiłam z siebie.
-Lou, Vani jest chora!- wydarł się Horan. Po kilku sekundach na dole znalazł się Tomlinson. Dotknął mojego czoła, a potem poszedł do kuchni.
*Louis*
Nessie ma gorączkę. Poszedłem zrobić jej herbaty i w między czasie zadzwoniłem do Bartka, odebrał po dwóch sygnałach. Mieli zaraz po rozdaniu świadectw jechać na obóz piłkarski.
(rozmowa, L- Louis, B- Bartek)
B- co tam stary?
L- Nessie ma gorączkę
B- to jej pilnuj, bo szajba jej odbija. Serio. Daj jej jakieś tabletki i pilnuj.
L- okay dzięki- włożyłem powrotem komórkę do kieszeni i zaniosłem napar przyjaciółce.
-Dzięki, jesteś kochany- usiadłem obok, a ona oparła głowę na moich kolanach. Chłopaki siedzieli obok. Heyls na kolanach Li. Oglądaliśmy film. – patrz jak ładnie pada- wskazała na okno, za który rozpadało się. Lało jak z cebra. Było już po 22 chłopaki już prawie spali, ja też. Zasnąłem. Obudził mnie huk, otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Hazz spadł na ziemię.
-Gdzie Vani? – zapytał Horan. Zacząłem się rozglądać i jej szukać. Reszta też. Drzwi wejściowe były uchylone. Wybiegliśmy wszyscy i stanęliśmy na ganku. Rozpadło się nie na żarty. Na środku ulicy stała Nessie. Tańczyła, a miała na sobie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Przebrała się wcześniej, bo było jej za ciepło. Nie czekając ani chwili dłużej podbiegłem do niej.
-Nessie, chodź do domu. Jest zimno- złapałem ją za nadgarstek.
-Najpierw ze mną zatańcz- była cała rozpalona.
-Zatańczymy w domu
-To mnie pocałuj- uśmiechnąłem się, wywołując u niej to samo zjawisko na ustach. Przyciągnęła mnie do siebie i wpiła w moje usta, odwzajemniłem. To był inny pocałunek niż do tej pory, bardziej namiętny. Z przed domu można było usłyszeć, jak reszta się wydziera. To pierwszy raz kiedy się przy nich całujemy.
-No w końcu!- krzyczeli na zmianę i gwizdali. Dziewczyna oderwała się od moich warg, wtuliła w moje ramiona. Obiołem ją i zaprowadziłem do domu.
-Ludzie, ileż można było czekać na tego buziaka?- wypalił Malik. Chłopie jakbyś wiedział ile razy my się już całowaliśmy. Haha, ale nie wiesz.  Nessie przebrała się w suche ubrania i położyła się do łóżka, a ja obok niej. 
-Włącz jakąś bajkę- poprosiła. Wstałem i włączyłem Pokemony. Zająłem poprzednie miejsce. Oglądaliśmy, a z czasem zasnęliśmy.
____________________________
I jak? Nie wiem kiedy pojawi się następny, bo muszę poprawić 5 ocen! I to z przedmiotów, które są moim osobistym koszmarem ;/ dzięki, że potraktowaliście mnie poważnie. Do zoba miśki <3

czwartek, 21 lutego 2013

rozdział 25: prawda

włącz


*narracja trzecioosobowa*
-Zawsze jest łatwo uciec przed problemami, pozostawić je nierozwiązane, niż stawić im czoła. Każdy ma swoje tajemnice, które nigdy nie mają ujrzeć światła dziennego, ale któregoś dnia tak czy siak ujrzą. Vanessa to wie, ale boi się. Boi się stracić jego, chłopaka któremu na niej zależy. Przy którym jest szczęśliwa i bezpieczna. Ona boi się cierpieć znowu, tym razem przez niego- chłopaka, którego tam w głębi serca kocha, za którym szaleje, dla którego jest gotowa zrobić wszystko. Tylko, że jej życiem rządni strach, którego się wypiera. On ulatuje i znowu pojawia się kiedy jest sama. Przy nim się nie boi, bo wie że niebieskooki brunet nie pozwoli jej skrzywdzić. Ale powiedz mu proszę, że strach przed cierpieniem  jest straszny, ona się go boi. Nie mów po prostu wybacz jej, przytul i powiedz :”Nessie, kocham cie mimo wszystkich twoich wad”.  No zrób to, na co czekasz? Rusz się chłopcze. Zobacz stoi tam. Twoja Nessie tam stoi, a z jej oczu spływają łzy. Boi się twojej reakcji, bo już wiesz że brała narkotyki, paliła i upijała się. Była cholerną dziewuchą, która nie wiedziała jak, gdzie, kiedy i co robiła w wakacje. Przeszkadza ci to? Odpowiedz! – przyglądała się pięknemu mężczyźnie ubranemu w togę, wokół którego świeciło bardzo jasne światło. Bez okularów przeciwsłonecznych nie podchodź. Przed Bogiem stał jej przyjaciel. Przysłuchiwała się ich rozmowie, a z oczu spływały potoki łez. Bo to co mówił stwórca było prawdą. Ona się tak cholernie obawiała, starała się żeby ten na którym jej tak zależy nie poznał prawdy. Ale przecież przyjaciele sobie wybaczają. Ona zawsze wybacza, nawet wrogą, bo przebaczenie jest ważne. Sztuką nie jest powiedzieć „nie gniewam się”  i wypowiedzieć te słowa nie na wiatr żeby rozniósł je po całym świecie, żeby każdy człowiek wiedział, że „wybaczyliśmy”. Sztuką jest to przyznać i mówić szczerze. Ona to robi, zawsze. Nawet jeśli nienawidzi, kiedy ją zawiedziono. A jej matka? Przecież mówiła, że jej nienawidzi. Mówiła, bo nie chciała okazać słabości i bólu jaki czuła po jej odejściu. Udaje silną kobietę, niezależną i mającą własne zdanie, ale naprawdę jest zagubioną dziewczynką, która boi się otworzyć na świat. Ma status tej zimnej laski. – chłopcze, ona stoi i płacze. Czy jej wybaczysz?- Louis odwrócił się i zobaczył swoją przyjaciółkę. Nessie, którą kocha całować, bo przy niej czuje się sobą. Nie sławnym chłopakiem, tylko zwykłym chłopakiem z Doncaster, dla którego liczy się rodzina i przyjaciele.  Vanessa ubrana w czarną sukienkę, z rękawami ¾ . Jej włosy powiewały na letnim wietrze, on to kocha. Uwielbia jej długie brązowe włosy, w których Nessie wygląda jak anioł. Żadne z nich tego nigdy nie mówiło.- chłopcze ona się zaraz rozpłynie, bo cierpi. Twoja Nessie cierpi!- on dalej stał i przyglądał się jej łzą, które spływały po policzkach i kapały na zieloną trawę. Tylko, że Bóg miał rację ona znikała powoli rozmazywała się jej wysportowana sylwetka. Kiedy zniknęła cała, obudził się.
-Nessie, gdzie jesteś?!- krzyczał- wróć kocham cie! Akceptuję twoje wady! – wrzeszczał jak chłopiec, któremu łobuz zabrał najcenniejszą z jego zabawek, którą kochał nade wszystko. Wściekły podbiegł do łobuza, którym był stwórca i zaczął poszarpać.- oddaj mi ją! Słyszysz?! Oddaj moją Nessie.- rozpaczał, ogarnęła go wściekłość.
 -Miałeś czas, aby ją zatrzymać. To ty jej pozwoliłeś odejść- Bóg zniknął, zniknęła też ona. Brunet został sam, niewiadomo gdzie. Płakał, bo nie ma jej przy nim. Padł na kolana i krzyczał z rozpaczy.
-Nessie wróć! Proszę, nie zostawiaj mnie!- Vani była przy nim, tylko że on jej nie widział.
-Nie krzycz stoję obok- szepnęła mu do ucha.
-Nessie kocham cie- szepnął bezsilny. Stracił sens życia. – oddaj mi ją!
-Przecież jestem przy tobie. Kocham cię. Słyszysz mnie?- nie słyszał, bo ona stała się duchem. Bóg zrobił z niej anioła. Mimo tego, że popełniła tyle błędów, stała się aniołkiem.
-Nessie proszę- zdesperowany chłopak, nie przestawał jej wołać.
-Dlaczego mnie nie słuchasz?- on nie słyszał, jak wyznała mu że go kocha, a ona słyszała tylko jego rozpacz i słowa „Nessie wróć”.
-Ona nie wróci, ale ty możesz do niej dołączyć- znikąd pojawiła się kobieta. Ubrana w krwistoczerwoną sukienkę i kozaki do kolan. Długonoga blondynka, o niebieskich oczach. Seksowna i uwodzicielka. Kto by nie uległ jej wdziękom?
-Chcę ją powrotem- wyszeptał chłopak.
-Możesz ją spotkać, ale musisz pójść ze mną. – chłopak wstał i podszedł do kobiety.
-Dobrze
-Zaczekaj! Nie idź! Ona jest zła! Ona kłamie! Stój! Jestem tu! Proszę zostań ze mną!- krzyczała za nim. Co z tego, że ona prosiła, żeby został, skoro on nie słyszał? Jaki jest sens życia, skoro ona go zostawiła? Ale on też odszedł, a błagała go. Co za ironia, nieprawdaż? Niczym Romeo i Julia, tylko współczesna wersja. – wróć do mnie. Wybaczyłam. Nie szkodzi, nie gniewam się. – powtarzała, to cały czas dopóki nie odszedł. Zaufał obcej, diablicy, która obiecała mu spotkać jego Nessie, ale nie dotrzymała słowa. Teraz on cierpi, a ona czuje jego ból.
 *Vanessa*
-Louis!- obudziłam się cała zapocona. Po chwili zrozumiałam, że to sen. Całe szczęście, bo… nieważne. Wstałam i poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic. Woda spływała po moim cele. Ten koszmar był straszny. Po jakiś 15 minutach, wyszłam owinięta w zielony ręcznik. Wyjęłam z komody bieliznę, a z garderoby ciuchy . Ubrałam się. W domu było cicho, za cicho. Złapałam telefon i zobaczyłam, że jest 11, zaspałam do szkoły. Nie opłaca mi się już iść. Zapięłam psu smycz i ubrałam się na wyjście do parku. Zaraz po otworzeniu brązowego prostokąta, zimne powietrze buchnęło mi w twarz. Szłam, a głowie miałam tylko ten sen. Czy to jakaś wizja? Mam nadzieję, że nie. Oby nie. Spacerowałam z Rocky` m alejkami. Byłam koło wierzby, bo tam się poznaliśmy. Pamiętam dokładnie ten dzień. Znowu pokłóciłam się z Mattem, a on został rzucony. Poszliśmy się upić, a potem daliśmy koncert, policjantom na komendzie. Haha smerfy kryjcie się to Gargamel. Potem noc w areszcie. Co jak co, ale start naszej przyjaźni zaczął się świetnie.
*Emma*
Nie ma jej w szkole, a co jeśli coś się stało? Może nie potrzebnie panikuję, ale ona mi nie wybaczy. Złośliwe uwagi, też mi zachciało się pouczać VANI przecież ona chodzi własnymi ścieżkami. Ma rację w jednym nie zachowałam się jak przyjaciółka.
-Emma, powtórzysz?- spojrzałam na nauczyciela historii, a potem rozejrzałam się po klasie.
-Nie- spuściłam głowę- przepraszam, ale się nie wyspałam
-Od teraz uważaj- przytaknęłam głową. Po lekcji, bez zastanowienia wyszłam ze szkoły. Vani zawsze chodzi do parku. Wielka wierzba, najlepsza kryjówka przed światem. Rozsunęłam gałęzie i weszłam. Siedziała tam i nad czymś myślała.
-Vani?- spytałam niepewnie.
-Nom?- dalej tępo gapiła się przed siebie.
-Jesteś na mnie zła?
-Nie, wybaczyłam ci. Przepraszam, za to że krzyczałam- przysiadłam obok niej. Oparła głowę o mój bark.
-To ja cie przepraszam. Wiem, że wy się kochacie na swój zwariowany sposób. I obiecuję, że nie będę cie więcej pouczać. Tylko obiecaj, że wyrzucisz prochy i żyletki.
-James mi coś uświadomił- co James jej coś uświadomił?
-A co?
-Że uciekam przed problemami, dlatego brałam, cięłam się i paliłam.
-Serio on ci to powiedział?
-Właściwie to Kelly, ale wiem że kierował to do mnie- ten świat zbzikował? Zmienił się pozytywnie, bo taki James udowodnił, że ma serce. –kocham cie wiesz?
-Ja ciebie też, siostrzyczko.- brunetka poderwała się i podała mi rękę, którą złapałam. Poszłyśmy do jej domu. Wyjęła z pod łóżka szkatułkę i otworzyła wieko. Wyjęła żyletki i kilka działek. Poszłyśmy do łazienki. Wsypałyśmy to wszystko do klozetu i spłukałyśmy. –powiesz Louisowi?
-Muszę, jest moim przyjacielem. Powinien wiedzieć.
-Pójść z tobą?- kiwnęła głową, że nie.
*Louis*
Nie było jej dziś w szkole. Musiały się pokłócić z Emmą, bo dziś nie kontaktowała. Kiedy nauczyciel historii zapytał ją o godzinę- co było podpuchą- odpowiedziała, że nie zna odpowiedzi. Potem poszła na wagary. David się troche o nią martwił. Po zajęciach, jak zawszy wyszliśmy ze szkoły razem. Poczułem wibracje komórki. Wyjąłem ją, okazało się że mam nową wiadomość, a nadawcą jest Nessie.
„Musimy pogadać, przyjdziesz? V”
„Zaraz bd L”
-Chłopaki ja muszę lecieć- pobiegłem do jej domu. Nie pukając wbiegłem do środka, a potem do jej pokoju. Siedziała na parapecie i nad czymś myślała. – Nessie?- zapytałem niepewnie.
-Hej, siadaj. – wskazała na miejsce naprzeciwko niej. – zrobię kakao i zaraz wracam- posłała mi lekki uśmiech. I zeszła na dół, po chwili wróciła trzymając w rękach dwa kubki jeden z Batmana, a drugi z Supermanem.  Podała mi ten drugi i zajęłam wcześniejsze miejsce. Czekałem aż coś powie.
-Nessie, coś się stało?
-Lubisz mnie?- jej oczu zrobiły się szklane.
-No pewnie
-A jak ci powiem, że się cięłam, brałam narkotyki, paliłam i upijałam się. Dalej będziesz mnie lubił?- teraz po jej policzkach zaczęły spływać słone kropelki. Patrzyła i wyczekiwała odpowiedzi. Jej łzy nie ustępowały, a ja? Nie wiedziałem co powiedzieć. Moja przyjaciółka wciągała i się samo okaleczała.- Lou powiedz coś, proszę- co mam powiedzieć? Jak sam nie wiem. – Louis jesteś na mnie zły?- zacząłem składać fakty. Ona nie lubi Raynera, a poszła z nim na randkę. Szantażował ją. – Lou- brunetka rozpłakała się na dobre.
-Nessie chce wiedzieć czy jeszcze to robisz.- pokiwała kila razy głową na nie.
-Już rok i sześć miesięcy, ale pocięłam się kiedy zaczepił mnie Logan i chciał wykorzystać- wściekłość, on chciał jej zrobić krzywdę, dlaczego wtedy z nią nie byłem? Czemu jej nie zapewniłem bezpieczeństwa?
-A Erik?
-Szantażował mnie, że ci powie- upiła trochę brązowawego napoju.
-Dalej to robi?
-Nie, bo ja też mam na niego haka. A ty dlaczego go pobiłeś?- zwaliła mnie tym pytaniem z nóg. Dobrze, że siedzę. Skąd wie? Kto jej… Harry. Papla, a prosiłem żeby jej nie mówili.
-Obrażał cię. Mówił, że jesteś łatwa i zapłaci ci za numerek. – uśmiechnęła się lekko. – nie chciałem tego już słuchać i go uderzyłem- przytuliła się do mnie. Przyciągnąłem ją jeszcze mocniej do siebie. – obiecaj, że już nie będziesz tego robić.
-Obiecaj, że zawsze będziemy przyjaciółmi- odsunąłem są trochę od siebie i spojrzałem w te szare tęczówki. Kryły taką magię. Musnąłem jej usta, jak za każdym razem odwzajemniła. Po chwili przestaliśmy.
-Obiecuję- szepnęliśmy w tym samym czasie.  
________________________________
No i jak tam rozdział? Spodziewaliście się tego? Komentujcie miśki ;* bo to dla mnie bardzo ważne. Dzięki za komy pod wcześniejszym rozdziałem i głosy w ankietach. I oczywiście za wejścia. Dobra jeszcze jedno mam 10 obserwujących i wg ankiety wynika, że czytają 23 osoby, 3 czasem i 3 wcale. No więc tak mam ostatnio troche mało czasu i zaniedbuje kumpli. 
10 komentarzy= nowy rozdział
wiem jestem podła ;P