wtorek, 26 marca 2013

epilog i nowy blog ;P



-kilka lat później-
Dużo się działo. Matti i Isabel się pobrali tak jak ja i Louis, Zayn i Pezz, Li i Heyls, David i Em, Hazz i Daria, Niall i Hope oraz Bartek i Stella. Poznał ją na sylwestrze, w tedy jak Tommo mi się oświadczył. Zrobiłyśmy z dziewczynami zajebisty wieczór panieński Is. Byli striptizerzy i było hot. Ponoć wieczór kawalerski, którzy chłopcy zrobili Matt’ owi też był niczego sobie. Teraz jesteśmy już dorośli, ale nadal imprezujemy. Od czasu do czasu trzeba się zabawić. Mamy córeczkę- Alison. Chłopaki grają, ale już troche rzadziej, a ja? Cóż mogę powiedzieć, zrezygnowałam po roku z mojego programu, a teraz pracuję jako redaktorka w gazecie. Pracuję w domu, gdzie poświęcam więcej czasu rodzinie.
-Mamo, a tata zjadł mi marchewkę- Ali założyła ręce na piersi.
-Lou!- niebieskooki przyszedł do salonu i spojrzał na nas. Młoda zmierzyła go wzrokiem, a ja się zaśmiałam.
-Co?
-Czemu zjadłeś jej marchew?- otworzył usta ze zdziwienia. Podrapał się z tyłu w głowę.
-Naskarżyłaś?!- wrzasnął.
-Bo mi ukradłeś marchew tato!- zaśmiałam się, zawsze się o coś sprzeczają, a najczęściej o marchewki. Ona ma taki sam charakter jak Lou.
-A ty Nessie z czego się śmiejesz?
-Z niczego- uniosłam ręce w geście obronny. Brunet zamknął mi laptopa, a potem wpił w moje wargi.
-Ble!- młoda zasłoniła oczy.
-Przyzwyczaj się w końcu dziecko, ty też się będziesz kiedyś całować- powiedział Louis, a ja go szturchnęłam.
-Jeszcze będziesz jej tego zabraniał.
-Na pewno- znowu mnie pocałował. Drzwi do naszego domu się otworzyły, a do środka wbiegli nasi przyjaciele.
-Znowu się liżecie?- westchnął Harry.
-A ty co zmówiłeś się z Ali?- odpowiedział Louis. Na co ja i reszta wybuchliśmy głośnym i niepohamowanym śmiechem.  To nasz zwariowany świat. Były problemy, ale jak to mówią miłość jest w stanie przejść najgorszą próbę. My przeszliśmy próbę czasu i wyszło, że szczęście było nam pisane. Mówi się też: „Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu.” Tak było z nami. Musiałam na jakiś czas wyjechać, poznałam nowych przyjaciół, którzy mnie zaakceptowali i pomagali. Przyjaźń to wspaniała rzecz, tak jak miłość. Trzeba ją pielęgnować, by mogła się rozwijać. Na miano przyjaciela nie zasługuje każda osoba. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Na przykład James, doradził mi, kiedy pokłóciłam się z Emmą.
                Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach.
                Moje życie jest szczęśliwe, mam mojego księcia z bajki, białą sukienkę też założyłam. Mam też zamek, rodzinę i najlepszych przyjaciół na świecie. Te wartości są najważniejsze, bo gdyby nie przyjaciele i rodzina sukces, który osiągnęliśmy nie cieszył by nas tak bardzo.  
___________________________________
Dobra miśki to już koniec tego opowiadania, ale zapraszam na nowe, gdzie pojawili się już bohaterowie i prolog! Nowy blog ^^

poniedziałek, 25 marca 2013

The Versatile Blogger

Siemka zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez dziewczyny z nieziemskiego bloga ^^ za co bardzo dziękuję ;P
Nominowany powinien:
~podziękować nominującemu na blogu
~pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu
~ujawnić 7 faktów o sobie
~nominować 10 blogów i poinformować o tym ich autora
Fakty- wiecie już co nieco o mnie, ale:
1. wg mnie:" fizyka, chemia i matma to zło"
2. jakimś cudem po 2 latach- kiedy zawsze na koniec miałam 2- w pierwszym semestrze z fizyki miałam 4 ^^
3. kocham moje łóżko i nikomu go nie oddam
4. mam dołeczki w policzkach
5. mam kręcone włosy, które są ciemnego blondu
6. nie przejdę obok lustra obojętnie ;D
7. jem tylko mięso w spaghetti 

nominuję:
to tyle wiem, że miało być 10, ale ja nigdy nie przestrzegam zasad- stawiam na swoim ;P

rozdział 43: will you marry me?

OSTATNI ROZDZIAŁ!!


- Wchodzimy za 3, 2…- jeden pokazał na palcu. A później na mnie, uśmiechnęłam się i zaczęłam gadać.
-Siemka, dziś mam dla was niespodziankę. W dzisiejszym odcinku, który jest pierwszym tu NY wystąpić…- usłyszałam werble, na co uśmiechnęłam się szerzej- chłopaki z One Direction!- rozniosły się piski, ponieważ miałam też publiczność. Zespół zaczął grać melodię do Kiss you, a chwilę później zza kurtyny wyszli chłopcy. Damska część widowni zaczęła piszczeć jeszcze głośniej. Po występie scenicznym. Przywitałam się z każdym z nich przytulasem i buziakiem w policzek. – hejka chłopaki
-Cześć Vani/ Nessie- powiedzieli równocześnie. Oczywiście Nessie wyszło z ust Tomlinsona.
-Jakie macie plany na najbliższy miesiąc?- wiem co mają w planach, ale kazali mi zadać to pytanie tak jak resztę, tylko że ja nie mam zamiaru.
-Mamy mini trasę po Ameryce. Dziś gramy koncert w Nowym Yorku- oznajmił Harry.
-I mam dla ciebie bilet z wejściówką za kulisy- zamachał mi karteczkami przed nosem Louis. Wybuchliśmy śmiechem na jego dziwną minę. On spuścił głowę w dół, żeby chwilę później ją unieść i popatrzeć na mnie tymi zniewalającymi patrzałkami.
-Dzięki. A teraz odpowiecie na kilka pytań od fanów i udzielicie im kilka rad razem ze mną. Zgoda?
-Pewnie- odezwał się z entuzjazmem Niall. Wzięłam tablet do ręki i zaczęłam czytać pytania.
-Dobra no to pierwsze. Moja dziewczyna jest na mnie wkurzona, co mam zrobić? Pisze Mick.
-Kup jej kwiaty- odpowiedział Zayn.
-Zaproś do kina- Harry.
-Na kolację- Niall.
-Poświęcaj jej więcej czasu- Liam.
-Pogadaj z nią szczerze- Louis. – a ty Nessie co doradzisz?- zagryzłam policzki do środka.
-Chcesz jej szczęścia to kup jej bańki. – wszyscy wybuchli śmiechem.
-Proszę- Tomlinson rzucił mi pojemnik z bańkami. Awww kocha bańki.
-Dziękuję, jesteś kochany- uśmiechnął się, a potem wróciliśmy do dalszej części programu.
*Louis*
Po godzinie skończyliśmy program. Było zabawnie. Najlepszy wywiad jaki miałem. Wiedziałem, że spodoba jej się jak dam jej bańki, bo ona je uwielbia. Po programie poszła do tego jej menagera. Potem wróciła cała radosna, bo oglądało nas dużo osób. I jej program okazał się strzałem w dziesiątkę. Żeby uczcić jej sukces zaprosiłem ją na kolację, a potem na spacer. Oczywiście się zgodziła, ale postawiła ultimatum, że idziemy do zwykłego Fast food’ a. to dopiero jutro bo dziś gramy koncert.
*Vanessa*
Koncert chłopaków jest dopiero o 19. Teraz mamy 17 czyli dwie godziny. Wróciłam do domu i poszłam się zrelaksować w wannie. Po 30 minutach wytarłam się, a następnie ubrałam w limonową, czarną bluzkę z rękawem ¾ .Na górę ubrałam ciepły sweterek. Na nogi kremowe zakolanówki i półbuty na obcasie. Włosy rozczesałam i właśnie malowałam rzęsy. Potem usta standardowo na czerwono. Zamknęłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
-EJ, ty jesteś Vanessa, no nie?- zapytała jakaś dziewczyna.
-Tak
-Twój program był świetny, możemy dostać twój autograf i zrobić fotki?- zapytała druga z nich, blondynka.
-Jasne- zaczęłam podpisywać kartki i robić sobie z nimi zdjęcia. Po jakiś 15 minutach wsiadłam w taksówkę, która zawiozła mnie na miejsce koncertu. Trudno było się tam dostać, ale poczekałam i w końcu weszłam na zaplecze. Chłopy gadali z Edem i Sarą. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam Lou na plecy. Potem pocałowałam w policzek. – hej
-Siemka- postawił mnie na ziemi i pocałował. – mam dla ciebie niespodziankę.
-A jaką?
-Heloł to niespodzianka- wywijał głową, a ja się zaśmiałam.
-Chłopaki zaczynamy- każdy wziął do ręki mikrofon i wyszli na scenę. Ich fani zaczęli piszczeć. Zaczęli od One Way or Another, potem Kiss you, Little Things i przerwa. Tomlinson podszedł i stanął naprzeciwko mnie.
-Na co?- zmarszczyłam brwi.
-I love you baby- nie czekając na moją reakcję pchnął mnie na ścianę I wpił w moje usta. Odwzajemniłam każdy z jego pocałunków. Jego ręce powędrowały na moje pośladki.
-Tu są ludzie łosiu- szepnęłam mu na ucho. Od razu mnie puścił i udał obrażonego.
-Zawsze chcesz mnie zgwałcić, a jak ja chcę być zgwałconym to ty nie chcesz- założył ręce na piersi i stał obrażony jak małe dziecko, które chce nową zabawkę, ale rodzic się na nią nie zgadza.
-To może wieczorem- uśmiechnął się i obdarzył namiętnym buziakiem. Chwilę później znowu poszli śpiewać. Pod koniec ich koncertu chłopaki zaczęli mówić.
-Zaśpiewamy jeszcze jedną piosenkę dla „przyjaciółki” Louisa- powiedział Zayn, a na słowo przyjaciółka zrobił w powietrzu cudzysłów. Zaczęli śpiewać Wheatus Teenage Dirtbag. Byłam mega zdziwiona. Zasłoniłam usta dłonią. 
-Sylwester-
*Louis*
Dziś jest ten dzień, mam zamiar oświadczyć się Nessie. Gramy koncert w Londynie, na który zaprosiłem Nessie.
-Niall zagrasz na gitarze, a Liam na marakasach, a Zayn i ty Hazz zrobicie za chórek- powiedziałem przyjaciołom o moim planie, a potem pokazałem im pierścionek.
-No stary postarałeś się- pochwalił Liam. 
-Dzięki
*Vanessa*
Chłopaki mają zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę, a potem idziemy świętować sylwestra.
-Teraz zapraszamy tu do nas Vani- powiedział do mikrofony Zayn. Zmarszczyłam brwi, a chwilę później on i Harry wzięli mnie pod ręce i zanieśli na środek sceny i postawili przed Louisem. Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje, a ja chodzę wkurzona, bo mnie ignorował. Kocham go, a on mnie olewa. Ciekawe o co chodzi?
-Nessie – zaczął Tommo. - It’s a beautiful night,
We’re looking for something dumb to do.
Hey baby,
I think I wanna marry you.- otworzyłam usta ze zdziwienia, kiedy zaczął śpiewać piosenkę Bruno Mars’ a Marry you. Niall grał na gitarze, Liam na marakasach.
-Don’t say no, no, no, no-no;
Just say yeah, yeah, yeah, yeah-yeah;
And we’ll go, go, go, go-go.
If you’re ready, like I’m ready.- śpiewali jako chórek Harry i Zayn.
Nagle przede mną uklęknął Tomlinson z czerwonym pudełeczkiem w ręce. Następnie otworzył je, a moim oczom ukazał się śliczny pierścionek wykonany z białego złota. 
-Will you marry me?- byłam w szoku. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Zagryzłam wargę i kiwnęłam głową pionowo. Na moich policzkach pojawiły się łezki, ale łezki szczęścia. Chłopak wstał i podszedł do mnie. Pocałował czule w usta, a potem złapał w pasie i obkręcił wokół własnej osi. Chłopcy pożegnali się z fankami, a potem zeszliśmy ze sceny i pojechaliśmy do domu się przygotować. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, a potem poszłam do chłopaków i ruszyliśmy na imprezę z naszymi przyjaciółmi. Wszyscy gratulowali nam zaręczyn, oglądali koncert który był emitowany na żywo. Urządzili świetną balangę. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, a o północy oglądaliśmy sztuczne ognie. Był też noworoczny buziak. Ten rok był totalnie zwariowany. 
__________________________________
O kochani to już ostatni rozdział jeszcze tylko epilog i zaczynamy nowe opowiadanie. Chyba założę też nowego bloga, ponieważ będzie to... na razie nieważne. Podoba wam się? 

niedziela, 24 marca 2013

rozdział 42: Nowy York



*Vanessa*
Po długich namowach podjęłam decyzję wyjazdu do Nowego Yorku. Wcześniej jedna zawitam do Londynu. Tęsknię za Lou i resztą. Chcę im zrobić niespodziankę, no bo teraz jakby nie patrząc to będę mieszkać bliżej. Część moich rzeczy jest już w NY, po resztę jadę do Londynu, właśnie siedzę w samolocie. A za chwilę lądujemy.  Po odebraniu torby wsiadłam do taksówki, która zawiozła mnie pod dom. Tam przywitała mnie Emi i Kelly. Poszłam się odświeżyć, a następnie ubrałam na siebie jasnobrązowe rurki w białe kropki, białą bluzkę, a na górę brązową, skórzaną kurtkę. Na nadgarstki włożyłam bransoletki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Lekko się pomalowałam i zeszłam na dół, aby wypić herbatę z Emilly i Kells.
-Gdzie tata?- zapytała, a później upiłam troszkę naparu.
-W kancelarii, wiesz że Matt żeni się z Izabel?- zapytała Emi, a ja zagryzłam wargę i kiwnęłam potwierdzająco głową. – to mów co u ciebie
-Przeprowadzam się do Nowego Yorku, bo dostałam nową propozycję pracy, będę was odwiedzać w wolnej chwili. – uśmiechnęłam się. Nagle do domu wparowali głupki, które grają już zawodowo w piłkę.
-O kogo ja widzę?- zaśmiał się Bartek, a potem rzucili się na mnie z przytulasami.
-Gratuluję zaręczyn Matti
-A ty skąd wiesz?- uniósł pytająco brew.
-Mam szpiegów- powiedziałam poważnie, a potem wybuchliśmy głośnym śmiechem. Dokończyłam zielony napar i poszłam do Tomlinsona. Droga zajęła mało czasu, bo po niespełna 5 minutach stałam już przed ich domem. Zapukałam, a drzwi otworzyła mi Heyley.
-Vani- rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłam uścisk. – wchodź- zaprosiła mnie do środka. W salonie siedziała Daria i Hope. Z nimi również przywitałam się przytulasem i buziakiem w policzek. – napijesz się czegoś?
-Nie, piłam w domu- rozsiadłam się na sofie.
-Louis nic nie mówił, że przyjeżdżasz- stwierdziła Daria.
-Bo on nie wie, po za tym mam do was taką tyci niespodziankę –pokazałam palcami. Drzwi do domu się otworzyły, a przed nami stanęło „pięciu wspaniałych”. – hejka- zamachałam.
-Nessie a co ty tu robisz?- zdziwił się.
-To już nie mogę cie odwiedzić?- uniosłam pytająco brew. A chwilę później on na mnie leżał. – złaś grubasie- próbowałam go zrzucić, ale na marne. Wpił się w moje wargi co odwzajemniłam. Często to robimy, ale nadal jesteśmy przyjaciółmi, ponieważ nie dałoby się tego związku utrzymać na odległość. Chłopaki oderwali ode mnie Lou, a potem sami zaczęli mnie ściskać.
-No to skoro są wszyscy to mów co to za niespodzianka- zachęciła Hope, która siedziała na kolanach Nialler’ a. Wzięłam głęboki wdech i zagryzłam wargę. Tępo się w nich gapiłam- no gadaj!
-Przeprowadzam się to Nowego Yorku
-To świetnie, bo my mamy taką mini trasę po Ameryce – oznajmił Liam, a ja od razu się uśmiechnęłam.  Cały czas gapiłam się na Louisa, miałam wielką ochotę go pocałować.
-Kiedy wylatujecie?- zapytała Heyls wtulając się w Li.
-Ja jutro
-My też- powiedział cały czas na mnie patrząc i się uśmiechając Tommo.
-No idźcie się już całować, widać że nie umiecie wytrzymać- zwrócił się w moim i Louisa kierunku Zayn. Otworzyłam usta i już miałam coś powiedzieć, ale Tomlinson przerzucił mnie sobie przez ramię i zmierzał do swojego pokoju.
-Jak tam widoki?- zapytał wchodząc po schodach.
-Świetne- zaśmiałam się. Oparłam rękami się o jego biodra.- nawet bardzo.
-Trzymaj ręce z dala od mojego seksownego tyłeczka- potem poczułam tylko rzucenie na łóżko. Potem chłopak położył się obok mnie. – oglądamy coś?- kiwnęłam głową na tak, a on włączył MTV. Potem oparł głowę na moim brzuchu. Pochyliłam się i musnęłam jego usta. – wiesz, że cie kocham?
-Wiesz, że ja cie kocham mocniej?- podniósł się i usiadł na mnie okrakiem.
-Nie kłóć się ze mną- powiedział z powagą.
-Nie kłócę się- uniósł brew, a ja się zaśmiałam. Zaczął mnie torturować. Gilgotał mnie po brzuchu, a ja nie umiałam złapać tchu. – Lou!… przestań… ja… nie… mo- mogę… oddy- chać… - chłopak przestał, a następnie wpił się w moje wargi. Zaczął błądzić rękoma po moich plecach.
-Ej, gwałcicie się dalej czy idziecie z nami się przejść?- zapytał Hazz z rogalem. Złapałam pierwszą lepszą poduszkę i  rzuciłam mu w twarz. Potem wstałam razem z Lou i zeszliśmy we trójkę na dół. Ubraliśmy się i wszyscy razem wyszliśmy. Ręce miałam wzdłuż ciała, kiedy poczułam, że ktoś złącza je ze sobą. Przekręciłam głowę i zobaczyłam tego oszołoma z zaciszem. Oparłam głowę o jego ramię i cieszyłam się resztą wieczoru.
-następnego dnia, popołudnie-  
Poszłam się umyć, a następnie ubrałam się w białą bokserkę, a na górę założyłam ciepły, szary sweter. Na nogi ubrałam tenisówki i czarne rurki. Na szyi zarzuciłam szalik w panterkę, a na ramię żółtą torebkę. Włosy miałam rozpuszczone, a usta pomalowane czerwoną szminką. Byłam już gotowa, dlatego zeszłam na dół. Chłopcy załadowali moją walizkę do samochodu, a potem odwieźli mnie na lotnisko. Tam czekał już Louis, Zayn, Liam, Hazz i Nialler. Przeszliśmy odprawę, a potem siedzieliśmy już w samolocie. Miałam miejsce obok Tomlinsona, dlatego cały lot przesiedziałam w jego objęciach. Potem taksówka zawiozła nas pod hotel. Wynajmuję tu jeden z apartamentów. Przed drzwiami czekały fanki chłopaków, z którymi porobili sobie zdjęcia i podpisali się na kartkach.
-Cześć Kevin- przywitałam się z jednym z pracowników.
-Witaj Vanesso- odpowiedział 25letni mężczyzna, w zielonym mundurku. Uśmiechnął się słodko, a ja poczułam, że ktoś mnie obejmuje, a potem całuje w policzek. – proszę to twoja karta- podał mi „klucz” do domu, a ja z walizkami weszłam do windy, za mną chłopaki, którzy również odbierali karty, bo ich menago załatwił im wcześniej pokoje. Nacisnęłam przycisk 25, czyli ostatnie piętro, a po paru minutach byliśmy już na tym piętrze. One Direction poszło do swojego apartamentu, a ja do swojego. Rzuciłam torbę, a sama opadłam na łóżko. Nagle do pokoju wpadł brunet. Położył się obok mnie.
-Cześć księżniczko, jakieś plany na wieczór?
-Nie
-No to teraz już masz.  Wstawaj- podał mi rękę, z której pomocą wstałam. – idziemy na pizzę. – wyszliśmy z hotelu i poszliśmy do pobliskiej pizzerii. Każdy zamówił pizzę na jaką miał ochotę. Ja i Lou wzięliśmy jedną na pół, tak jak Zayn, Liam i Hazz. Niall jadł sam jedną dużą. Podczas kolacji, zadzwonił mi telefon. Szybko odebrałam, ponieważ dzwonił Berry, który jest moim managerem.
(rozmowa, V- Vanessa, B- Berry)
V-no hejka, co tam?- powiedziałam z pełną buzią, na co chłopaki zaczęli się chichrać.
B- jutro po południu masz pierwszy odcinek
V- super
B- no, a wiesz kto będzie twoim gościem?
V- zaskocz mnie
B- One Direction
V- to super właśnie jem z nimi pizze – zaśmiał się.
B- bądź wcześniej
V- okay- schowałam komórkę do kieszeni i wróciłam do dalszego objadania się pizzą.
-I co mówił?- zapytał się Liam.
-Że mam jutro pierwszy odcinek…
-To super- Louis cmoknął mnie w policzek.
-No, a wy będziecie moim gośćmi- uśmiechnęłam się szeroko tak jak oni. Po pizzy chłopaki wrócili do hotelu, a ja i Tommo poszliśmy na spacer. Objęłam go w pasie, a on położył ramię na moich barkach. Chodziliśmy po parku, wszędzie było już cicho, a w parku nie było żywej duszy. Było dość jasno, co zapewniał księżyc w pełni. Po godzinnym spacerze wróciliśmy do hotelu. Położyliśmy się u mnie i zasnęliśmy.
-rano-
Obudził mnie budzik, który nastawiłam na 13. Program zaczynam o 15, ale mam być wcześniej. Poszłam wziąć prysznic, a potem ubrałam się w spódniczkę do ud, w drobne kwiatki, oraz brązowy sweterek z rękawem ¾ . Kremowe skarpetki oraz jasne kowbojki. Na nadgarstek założyłam zegarek, a na szyję naszyjnik w kształcie serca. Włosy zostawiłam rozpuszczone, ale je lekko zakręciłam na lokówce. Zrobiłam sobie makijaż i byłam już gotowa. Wróciłam do salonu, gdzie znajdowało się moje łóżko. W kuchni krzątał się Louis.
-Co robisz?- zmarszczyłam brwi i się lekko uśmiechnęłam.
-Robię śniadanie- usiadłam na jednym z krzeseł, a chłopak podał mi talerz z kanapkami. Potem zajął miejsce naprzeciwko mnie. Po zjedzeniu śniadania, chłopak poszedł do siebie, a ja posprzątałam. Sama się sobie dziwię, ale posprzątałam. Potem zamknęłam drzwi i poszłam do studia. Mieszkałam w centrum, więc szybciej dotrę piechotą, bo tu jest zawsze zamieszanie. To miasto nigdy nie śpi. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Budynek był duży, po wejściu w odpowiednie drzwi moim oczom ukazało się moje miejsce pracy. W pomieszczeniu była mini scena, w rogu miejsce dla bandu- wnioskuję po tym, że w stoją tam instrumenty- duża czarna sofa i dwa fotele, jeden dla mnie. Telewizor plazmowy, a na stoliku leżał tablet. Mam prowadzić program, w którym gwiazdy będą pokazywać jakie są naprawdę.  Mają pokazać prawdziwe „ja”, a nie udawane. 
_______________________________
I jak tam ten rozdział, podoba wam się? Piszcie opinie, głosujcie w ankietach. Dzięki za komy i głosy, wejścia i obserwowanie ;** buźka miśki ;P

sobota, 23 marca 2013

rozdział 41: Nessela



*Vanessa*
-9miesięcy później-  
Dużo się wydarzyło przez te 9 miesięcy. Najważniejsze jest chyba to, że zostałam ciocią. Avalon urodziła śliczną córeczkę, której razem z Nickiem nadali imię Nessela ponoć podobało im się jak Louis tak do mnie mówił. Ava pracuje na moim stanowisku, ponieważ mi zaproponowano własny program. Prowadzę show co tydzień z inną gwiazdą. Podoba mi się ta praca ponieważ mogę sobie robić jaja. Nick rysuje komiksy do gazet. Tami i Jake nareszcie są razem. Tamara jest redaktorką w gazecie, a Jake gra w klubie razem z zespołem. Chłopak brzdąka na gitarze i pisze piosenki. Louis i chłopaki dalej grają koncerty, bo jakże by inaczej. Dzwonimy do siebie, a czasami nawet odwiedzamy. Była też mała, a raczej duża sprzeczka, ponieważ Sara palnęła, że to przeze mnie rozpadł się związek mój i Lou, bo to „ja zdradziłam jego”. Na szczęście sobie wszystko wyjaśniliśmy i już jest dobrze.  
Nick i Ness
Siedzieliśmy właśnie z Nickiem przy konsoli, bo graliśmy w NBA. Nessie spała mu na brzuchu. Wyglądali ślicznie, dlatego zrobiłam fotkę i wrzuciłam na TT oraz podpisałam : „szczęśliwy tatuś xD”. Zaraz zaczęły się sypać posty. Jestem teraz rozpoznawalna, ale nie odwala mi za bardzo. Jestem sobą tą samą Vanessą, którą byłam na początku. Zmieniła się tylko jedna rzecz, a mianowicie to, że chodzę też w obcasach. To jest dziwne. Ostatnio miałam też swój własny wywiad w radiu. Wypytywali mnie o m.in. o przeszłość. Nie chcę mieć sekretów dlatego powiedziałam wszystko na przykład to, że zdarzały mi się kłopoty z prawem. Usłyszałam piosenkę Wheatus co oznaczało, że ktoś do mnie dzwoni. Nacisnęłam pauzę i pobiegłam odebrać, żeby Ness się nie obudziła.
(rozmowa, V- Vanessa, B- Berry)
V- halo?
B- czy rozmawiam z Vanessą Bell?
V- tak, to ja. O co chodzi?
B- dzwonię z propozycją, która może zmienić twoje życie
V- no więc słucham- zaraz pożałowałam tego, bo jak to zwykłam mówić :„za słucham, cie wyrucham xD”. 
B- co byś powiedziała na prowadzenie twojego programu, ale w Nowym Yorku? Tu byś lepiej zarobiła i twój program rozpędzałby kariery młodych gwiazd.
V- rozważę to i oddzwonię- rozłączyłam się i wróciłam do Nicka.
-I co?- popatrzył na mnie. Włączyłam grę i graliśmy dalej.
-Gościu chce, żebym przeprowadziła się do NY i tam prowadziła mój program- wyjaśniłam. Teraz to on zatrzymał NBA.
-To wielka szansa jedź- włączyłam grę.
-Muszę się zastanowić. Zresztą nie chcę was zostawiać, bo was kocham jak rodzeństwo.
-Dobra już, dobra. Zajmiesz się małą, bo muszę zanieść komiks?- kiwnęłam głową na tak. Chłopak zdjął ostrożnie dziewczynkę i położył mi ją na brzuchu. Jest tak malutka, normalnie mogłabym ją schrupać. Do domu przyszła Tami, kiedy nas zobaczyła cyknęła nam fotkę, bo „wyglądamy rozkosznie”. To jej słowa, ale mówiąc skromnie zgodzę się z nią. Było już późno, dlatego obudziłyśmy brzdąca i poszłyśmy ją wykąpać.
-Ej mam pomysł- uśmiechnęłam się.
Nessela
-Ja też, chodź pomalujemy jej rzęsy to będzie wyglądać jak Ava- zaczęłyśmy się chichrać i ostrożnie malować małej oczy. Wyglądała zajebiście. Znowu zrobiłyśmy małej zdjęcie i wstawiłyśmy na TT z podpisem: „ślicznotka po mamusi @Ava230”. Miałyśmy niezłą polewę, niestety szybko się uspokoiłyśmy kiedy młoda się rozpłakała. Tami zrobiła jej mleko, a ja próbowałam uspokoić. Na darmo, ponieważ kiedy wypiła też płakała. Zawsze Jake brzdąka jej coś na gitarze i śpiewa. – ty jej zaśpiewaj- rzuciła Tami.
-Ja? – zdziwiłam się- ja nie śpiewam- jednak po długich namowach zgodziłam się i zaczęłam jej śpiewać: -W pokoiku na Wojtusia iskiereczka mruga chodź opowiem ci bajeczkę bajka będzie długa. Była sobie raz królewna pokochała grajka, król wyprawił im wesele pstryk iskierka zgasła. W pokoiku na Wojtusia iskiereczka mruga chodź opowiem ci bajeczkę bajka będzie długa. Była sobie baba jaga miała chatkę z drewna, a w tej chatce same dziwy pstryk iskierka zgasła. – Ness usnęła, a ja odłożyłam ją do łóżeczka. Zmęczone opadłyśmy  na sofę z kubkami czekolady w rękach.
-Męczące to rodzicielstwo- stwierdziła Tamara.
-Wiem, ale przyznaj Nick radzi sobie lepiej od Av- zaśmiałyśmy się. Prawda jest taka, że Nick jest świetnym ojcem. Kiedy z Nessela płacze, a Avalon nie potrafi jej uspokoić wystarczy, że Nick ją weźmie, a ta już nie płacze. To się nazywa talent, albo podejście. Jak kto woli. dzwonił do mnie jakiś gościu z propozycją prowadzenia mojego programu, ale w Nowym Yorku. – powiedziałam nagle, a ona o mało co nie zadławiła się.
-To świetnie. Dla ciebie to duża szansa i tak już jesteś sławna, ale teraz możesz być jeszcze bardziej- przytuliła mnie. – kiedy jedziesz?
-Nie wiem, powiedziałam, że oddzwonię. – usłyszałyśmy pikanie. Tami wzięła komórkę i zaczęła coś sprawdzać.
-Patrz twoim fanom się podoba- podała mi komórkę. Na TT była burza, ponieważ ta wariatka wrzuciła filmik jak śpiewam.
-Głupia jesteś?!- wykrzyczałam przez śmiech.- usuń to
-Nie. Oglądamy coś?- kiwnęłam głową na tak. Poszłam zrobić popcorn i nowa czekoladę, a ona wzięła i wybrała film. Kiedy wróciłam z zapasami, na ekranie pojawiły się już ustawienia filmu „Magic Mike” , czyli film o striptizerach. Z czasem zasnęłyśmy.
*Emma*
-Ale mówisz serio David?- szepnęłam cicho, żeby nikt nie usłyszał.
-No mówię ci, że ma zamiar się oświadczyć.
-Ale Matt?!- dziwiłam się. 
-No, na dzisiaj umówił się z Izabel i zamierza poprosić ją o rękę. – o boziu. Wyjęłam komórkę i wykręciłam numer do Vani.
(rozmowa, E- Emma, V- Vanessa)
V- Em, hejka
E- siemka, nie uwierzysz mam newsa
V- no to zaskocz mnie
E- twój braciszek chce się hajtać
V- który?
E- no Matt chce się oświadczyć Izabel.
V- a kurwa, no to rzeczywiście mnie zaskoczyłaś. – w tle zaczęło płakać dziecko- dobra ja kończę bo Ness płacze- rozłączyła się.
-I co powiedziała?
-O kurwa- zaśmiał się razem ze mną, a potem wróciliśmy do oglądania filmu. 
_____________________________
Jakiś taki nijaki, no nie? Wstawiam dzisiaj, bo mi się nudziło, a i nie chce mi się wstać z łóżka xD. Piszcie co myślicie ;**