*Louis*
Wracamy wcześniej, ale nie mówiłem o tym Nessie. Chcę jej
zrobić niespodziankę. Po tym jak samolot wylądował w Londynie, wszyscy
wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Na miejscu byliśmy po 30
minutach. Była dopiero 6 rano, dlatego odświeżyłem się, ubrałem i poszedłem do
domu dziewczyny. Jak zwykle jej drzwi balkonowe były otwarte, dlatego wspiąłem się
po drzewie i wskoczyłem na jej balkon. Wszedłem do środka i położyłem obok
niej, po chwili przytuliła się do mnie. Leżałem tak i czekałem aż się obudzi.
Zegarek na jej ścianie powoli zaczął wskazywać 9, a ona dalej spała. Dobra
starczy jej. Musnąłem jej wargi. Nic. Potem już zacząłem ją całować, co dziwnym
trafem odwzajemniła.
-Jeszcze chwilkę Lou- wymruczała z zamkniętymi oczami- Lou?-
podniosła się na łokciach i otworzyła oczy. Na jej twarzy malowało się
zdziwienie. – a co ty tu robisz?
-W tym momencie leżę z tobą w łóżku, a ty się jeszcze ze mną
nie przywitałaś- wskazałem na moje usta. Pokręciła tylko głową na boki, a potem
leżała na mnie i całowała. Potem rozpięłam moją koszulę i całowała mój tors. –
obudziłaś się 5 minut temu i już chcesz mnie zgwałcić- usiadła na mnie okrakiem
i założyła ręce na piersi.
-To nie gwałt jeśli tego chcesz- na jej usta wkradł się
łobuzerski uśmieszek.
-Masz rację chcę- odwróciłem ją tak, że teraz to ja leżałem
na niej i obdarowywałem ją pocałunkami.
-Phi, teraz to ja nie chcę- wyślizgnęła się spode mnie i
poszła do garderoby, po chwili wróciła i weszła do łazienki. Usiadłem na jej
łóżku i czekałem, wyszła ubrana
po jakiś 20 minutach. Włosy jak zwykle miała rozpuszczone. Przeszła obok mnie
obojętnie i zeszła na dół. Poszedłem za nią. Wyjęła z lodówki mleko, potem z
szafki pudełko płatek. – chcesz?
-No, a…- odwróciła się, a ja poruszyłem brwiami.
-Zboczeniec- stwierdziła. Potem nasypała do miski
czekoladowe kuleczki i zalała mlekiem. Jedną z misek włożyła do mikrofalówki. Po
minucie podała mi miskę z ciepłym mlekiem, a ze swoją usiadła naprzeciwko mnie.
Zaczęliśmy pałaszować.
-To co dziś robimy?- znowu poruszałem brwiami.
-Jesteś zbokiem, na serio- stwierdziła.
-Ale twoim- zagryzła wargę, a przez to jest jeszcze bardziej
pociągająca.
-Wiem- wstała i zabrała puste naczynia. Zaczęła zmywać. To troche
dziwne, bo ona tego nie cierpi. Podszedłem do niej on tyłu i złapałem w pasie. Zacząłem
całować jej kark. – przestań, nie chce mi się potem ubierać. – odwróciła się i
wpiła w moje wargi. Po chwili się oderwała. – wieczorem.
-Obiecujesz?- cmoknęła mnie w usta. Potem poszliśmy na
spacer, chodziliśmy po parku bardzo długo. Około godziny 18 wróciliśmy do niej.
Zamówiliśmy pizzę i poszliśmy do salki kinowej. Włączyliśmy „ to tylko seks” z
Justinem Timberlake` m i Milą Kunis. W skrócie zaprzyjaźniają się i twierdzą,
że miłość i seks to dwie różne rzeczy. Do seksu nie potrzebnie wkraczają
uczucia. On sądzi, że to wina kobiet, ona jest innego zdania. Są zdania, że
seks powinien być jak gra w tenisa, czyli partnerzy tylko grają i nic ich poza
tym nie łączy. Fajny film. – Nessie?- odwróciłem głowę w jej stronę, ale ona
już spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem na łóżku, a
potem ułożyłem się obok. Od razu się do mnie przytuliła.
-31 października-
*Vanessa*
Dziś Halloween. Robimy wielką imprezkę w nawiedzonym domu na
wzgórzu. Tym samym, o którym opowiadała Bartek. Od rana przygotowujemy
dekoracje, pajęczyny, dynie, pająki, zombie, duchy, wiedźmy, wampiry, wilkołaki
i inne potwory.
-Hejka- powiedział Hazz, przyszli nam pomóc. Tommo pocałował
mnie w policzek. Ostatnio się jakoś dziwacznie zachowuje. Rzadko mnie całuje,
nie okazuje uczuć.
-Cześć- odpowiedziałam, bo siedziałam właśnie na starych
schodkach i wycinałam oczy pomarańczowym dynią. Louis usiadł obok mnie i się
tępo gapił w przestrzeń – czy ty mnie kochasz?- zapytałam prosto z mostu. Przeniósł
swój wzrok na mnie i zmarszczył brwi. Milczał- no powiedz, jeśli nie to trudno
rozstaniemy się…- chciałam mówić dalej, ale pocałował mnie.
-Nessie nie gadaj głupot, bo wiesz że cie kocham-wstał i
wszedł do środka. Ja jeszcze dokańczałam. Po 15 minutach już miałam do nich
dołączyć, ale usłyszałam coś dziwnego.
-Masz jej powiedzieć, bo inaczej ja to zrobię. Rozumiesz Lou?-
to brzmiało jak głos Emmy.
-Ale…
-Bez ale. Masz jej to powiedzieć dzisiaj- dobra, to głupie.
Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Wszystkie pary oczu skierowały się na
mnie.
-Co?- uniosłam brwi.
-Nic, kocham cie- Lou podszedł i pocałował mnie w usta. Dokończyliśmy
dekorować i poszliśmy się przebrać. Heyls uszyła mi kostium Kimiko Tohomiko.
Mniej więcej coś takiego.
Uczesała mnie z Em w dwa kucyki i wymalowały. One same były przebrane za
czarownice. Daria postawiła na wampira, Hope była szkieletem, a Matt, Bartek i
David postawili na trzech muszkieterów. Na miejscu byliśmy o godzinie 20 bo
właśnie o tej porze zaczynała się imprezka. Chłopaki już byli tak jak reszta
ludzi ze szkoły. Lou był przebrany za supermana, Li za Batmana, Niall za skrzata,
Hazz za wampira, a Zayn za pirata. Biba zaczęła się rozkręcać, nie obyło się
bez picia i po godzinie każdy był już nieźle wystawiony. Nie wiem jak to się
stało, że tylko ja byłam trzeźwa, ale jestem z siebie dumna.
-Jak przyjęłaś to, że Lou cię zdradził?- zapytała w pewnym
momencie Sara.
-Co zrobił?-
zdziwiłam się.
-Nie pochwalił ci się, że ze sobą spaliśmy?- poczułam
ukłucie sercu. Pokiwałam przecząco głową. Podeszłam do bruneta w celu
wyjaśnienia tego. Sara szła za mną. Usiadła na jego kolanach, a on wpił się
łapczywie w jej wargi.
-Lou co ty robisz?
-Ślepa jesteś?- nigdy nie słyszałam u niego takiego tonu,
chociaż? Nie, słyszałam jak był wściekły na wakacjach.
-Czyli co…
-Zjeżdżaj pieprzona ćpunko- czułam, że moje oczy robią się
szklane. Jak on może. Palant. Już miałam wychodzić, ale zatrzymali mnie
przyjaciele.
-Vani, on był pijany- zaczął Hazz.
-Mówił, że żałuje tego- usprawiedliwiał go Niall.
-Pogadasz z nim jutro i sobie wszystko wyjaśnicie-
powiedziała Emma.
-Em, ty wiedziałaś?- niepewnie pokiwała głową na „tak” .- Heyley?
-Li mi powiedział- powiedziała nieśmiało i spuściła głowę w
dół.
-Hope?- również spuściła głowę- Daria?- dołączyła do
reszty.- nie mogę uwierzyć, że mnie okłamaliście!- wrzasnęłam i pobiegłam do
domu. Wyjęłam torbę spod łóżka i zaczęłam pakować ciuchy. Następnie zabukowałam
bilet do Sydney. Poszłam wziąć prysznic, a potem się przebrałam.
Wyjęłam z garderoby bluzę i inne ciuchy Louisa. Napisałam na karteczce liścik,
który włożyłam do torby na prezent. Razem z torbami zeszłam na dół. Na kartce
napisałam jeszcze: „hejka tato, Emi, Kelly,
Matt i kłamczuchy. Mam dość waszych kłamstw i fałszywej przyjaźni. Wyjeżdżam,
nie ważne gdzie, na ile i kiedy wrócę. Proszę tylko nie szukajcie mnie, a i
tato proszę nie blokuj mojej karty kredytowej. Obiecuję, że się odezwę do
ciebie. Kocham Vani ;*” i przypięłam ją magnesem do lodówki. Wsiadłam do
taksówki, która już na mnie czekała.
-Gdzie panienkę zawieść?
-Na lotnisko, ale teraz poproszę jeszcze pod …- podałam
adres willi chłopaków. – proszę zaczekać, zaraz wrócę. Tylko coś zostawię.
Weszłam do środka, bo te głupole nigdy nie zamykają i zostawiła torebkę dla
Louisa. Zamknęłam drzwi i powrotem wsiadłam do samochodu. Siwawy pan zawiózł mnie
na lotnisko, tam odebrałam i zapłaciłam za bilet. Przeszłam odprawę i po chwili
siedziałam już w samolocie lecącym do Australii. Samolot był prawie pusty,
siedziałam pomiędzy jakąś starszą panią i małym dzieckiem, które spało. Wyjęłam
laptopa i zaczęłam szukać mieszkania i college` u. Po jakiś 15 minutach
znalazłam uniwerek o kierunku dziennikarskim i całkiem fajne mieszkanie. Wzięłam
komórkę i zadzwoniłam pod numer podany w ogłoszeniu.
(rozmowa, V- Vanessa)
-Tak, o co chodzi?
V- ja w sprawie mieszkania
-Super, kiedy mogła byś przyjść?
V- em… za kilka godzin
-dobra, wyślę ci SMS kiedy skończymy zajęcia. Na razie
V- no narka- wyłączyłam się. Zaczęłam przeglądać zdjęcia na aparacie,
a po moich pliczkach zaczęły spływać łzy. Zdawało mi się, że on mnie kocha. Że
różni się od gości, z którymi do tej pory byłam. No bo taki Adam, który był
totalnym idiotą, Thomas, któremu zależało tylko na potrzebach seksualnych, czy
nawet James, który wciągną mnie w dragi okazał się być człowiekiem wrażliwym.
-Czemu płaczesz dziecko?- odezwała się starsza pani.
-Życie mnie przerasta, za dużo problemów- otarłam słone
kropelki z policzka.
-Tylko tchórze uciekają przed problemami- stwierdziła.
-Więc jestem tchórzem- na tym skończyła się nasza rozmowa,
ponieważ zasnęłam.
______________________________
Pierwszy zgrzyt. Podoba wam się? Dzięki za komentarze i za 5060 wejść!! Jesteście kochani ;**
códo ... czekam na nn .
OdpowiedzUsuńsuper nie moge doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńMega rozdział. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Awards. Więcej informacji u mnie ;)
OdpowiedzUsuńPewnie ze się podoba ;) Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/