sobota, 9 marca 2013

rozdział 32: złamane serce

włącz (jak chcesz)


*Vanessa*
Jak zwykle obudził mnie Lou całując w usta. Otworzyłam oczy, którym ukazał się obraz niebieskookiego bruneta, z zaciszem wymalowanym na ustach.
-Cześć- ziewnęłam.
-Hej, jak się spało?
-Z tobą zawsze mi się dobrze śpi- przyciągnęłam go bliżej swoich ust i pocałowałam.
-Vani, chodźcie na…- do naszego pokoju weszła Daria. Odsunęłam się lekko i spojrzałam na nią.- sorry- dodała speszona. Śniadanie już na sole.
-Okay, zaraz zejdziemy- uśmiechnęłam się, a potem wraz z ubraniami skierowałam się do łazienki, po chwili dołączył do mnie Tommo.
-To co kąpiemy się?- poruszał zabawnie brwiami, a ja się zaśmiałam. Weszliśmy razem pod prysznic, a po tym ubraliśmy się. Założyłam na siebie to. Louis natomiast miał na sobie spodnie i koszulkę  taką samą jak ja, tylko że nie na ramiączkach, a z krótkim rękawem. Ułożyliśmy włosy, ja się lekko pomalowałam i zeszliśmy na dół. Usiedliśmy do stołu, a ciocia podała nam kanapki. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy w stronę samochodu. Chłopaki oprócz Lou i Liama zostali w domu. A my pojechaliśmy do Warszawy.  Droga zajęła nam 12 minut, bo ja prowadziłam. Chodziliśmy po sklepach, a chłopaki zaraz zostali rozpoznani. Rozdawali autografy i porobili sobie sweet fotki z fankami. Całe popołudnie chodziliśmy po sklepach, ale zgłodnieliśmy. Wstąpiliśmy do pobliskiego Fast food` a. Zajęliśmy pierwszy, lepszy stoli i Daria zamówiła nam jedzenie, bo nie umieliśmy się wysłowić. Po zjedzeniu zapiekanek, wróciliśmy do domu dziadka. Chłopaki nanieśli gałęzi z tyłu za domem. Ciocia przygotowała nam jedzenie, a my rozłożyliśmy koce. Potem rozpaliliśmy ogień i zaczęliśmy piec kiełbaski. Opowiadaliśmy sobie straszne historyjki.
-W willi na wzgórzu, wiecie tam gdzie teraz jest nawiedzony dom, mieszkało bogate małżeństwo z córką. Cały czas pracowali i chodzili na różnego typu bankiety, żeby ich dziecko nie czuło się samotne kupili jej psa. Zwierzę leżało pod łóżkiem dziewczynki i kiedy ta się bała dawała dłoń pod mebel, a pies ją lizał. Pewniej nocy było słychać kap, kap, kap. Mała była przerażona i dała dłoń pod łóżko, piesek ją polizał. To zjawisko powtórzyło się następnej nocy. Kolejnej nocy powtórka z rozgrywki, ale dziecko znowu zostało polizane przez psa. Dziewczynka zeszła na dół, do łazienki, a tam wszędzie czerwono. Zajrzała za zasłonę prysznica i widzi psa całego w krwi , na lustrze był napis również wypisany krwią : „nie tylko pies może cie lizać”. – skończył Bartek. Widziałam jak Heyls się trzęsie, a Payne ją przytula. Są słodcy. Lou objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę o jego ramię. Mogła bym tak siedzieć całą wieczność. Brakuje tylko Emmy i reszty oszołomów. Jutro wracamy, a z nami Daria, jedzie do nas na wakacje i nie wykluczone że przeprowadzi się, gdyż chce studiować w naszym pięknym Londynie. Interesuje się psychologią. Oczy powoli mi się zamykały, aż w końcu zasnęłam.
-rano-
Zbudził nas tata, bo o 12 mieliśmy samolot z powrotem do stolicy. Zwlekliśmy się i posprzątaliśmy, właściwie to ja siedziałam na werandzie i się im przyglądałam.
-Co robisz?- zapytał przysiadając się Lou.
-Tak sobie. Co będziemy dziś robić, no wiesz w Londynie- położyłam głowę na jego udach, a on nawijał moje włosy na palec.
-Możemy iść do kina, ale tylko we dwoje. Potem na spacer- pochylił się i musnął moje usta. Oddałam pocałunek.
-Kocham cie, wiesz?
-Wiem, ale ja ciebie bardziej- uśmiechnęłam się. Potem wstaliśmy i poszliśmy się jeszcze przejść, trzymając się za ręce. Szliśmy w ciszy, ale tej przyjemnej. Wystarczyło nam tylko swoje towarzystwo do szczęścia.
-Vani! Chodźcie bo samolot nam ucieknie- ruszyliśmy do domu. Wprawdzie do wyjazdu została nam godzina, ale jeszcze odprawa i czas na dojazd na lotnisko. Pożegnaliśmy się z dziadkiem, wujkiem, ciocią i Radkiem. Wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy na wspomniane wcześniej miejsce. Odprawa przebiegła szybko, bo po chwili siedzieliśmy już na wyznaczonych miejscach.
*Niall*
To już lekkie przegięcie, najpierw mówi że ją kocha, a potem ma w dupie. Typowy Hazz rozkochuje, „kocha”, a potem łamie dziewczynie serce. Szkoda mi Hope jest miłą dziewczyną, naprawdę nie zasługuje na takie traktowanie, żadna dziewczyna nie zasługuje. Siedziałem właśnie i gadałem z brunetką, o długich włosach.
-Niall, my z Harrym się chyba od siebie oddalamy- żaliła mi się. Bardzo ją lubię. – czuję, że to uczucie się wypala. – do domu przyszedł Styles od razu poszedł do swojego pokoju. – dobra ja już będę uciekać. Pa blondasku- pocałowała mnie w policzek i wyszła. Siedziałem tak i myślałem o niej. Czy to normalne, że chyba zakochałem się w dziewczynie mojego przyjaciela?
-Cześć i czołem, pytacie skąd się wziąłem- do domu wszedł rozradowany Tomlinson i Liam. Udali się do swoich pokoi. Po chwili na sofie obok mnie siedziała Vani, Heyls i jakaś dziewczyna.
-Semka głodomorku, co u ciebie słuchać?- zapytała rozradowana brunetka.
-Spoko, jak było w Polsce?
-Super i przywieźliśmy kuzynkę Vani, Darię- Ruda wskazała na niebieskooką brunetkę, która się nieśmiało uśmiechnęła. Na dół zeszli Liam, Lou i Hazz. Zayn siedział u Perrie.
-No cześć- przywitał dziewczyny loczek- a ty to?
-Daria- dziewczyna podała mu rękę, którą on uścisnął i się uśmiechnął. Już ja znam ten jego uśmiech, zaczyna polowanie, tylko że już upolował zdobycz wcześniej i nazywa się Hope. Nie pozwolę mu jej skrzywdzić.
-Nessie chodź idziemy- Tommo złapał szarooką za rękę i wyszli.
-To co robimy?- zapytał Hazz.
-Dzwoń po Hope i posiedzimy w szóstkę- chłopak niechętnie wyjął komórkę i wykręcił numer do dziewczyny, po jakiś 10 minutach przyszła. Przywitała się ze swoim chłopakiem i usiadła obok mnie. Graliśmy w butelkę i upiliśmy się. Ja i Liam nie piliśmy, bo… sam nie wiem czemu ja nie, ale dziś chciałem być trzeźwy. Po jakiejś godzinie byli schlani w trzy dupy.  Liam zaholował swoją dziewczynę do swojego pokoju, a po chwili można było usłyszeć jęki. Chyba wiadomo co robili ^^.
-Jesteś śliczna- powiedział Harry i zaczął całować Darie, Hope przyglądała się im, a jej oczy robiły się szklane. Ona nie będzie przez niego cierpieć. Podszedłem i odsunąłem ich od siebie. – co tu odpierdalasz!?- wrzasnął lokaty.
-Ja?! Czy ty?! Bo masz dziewczynę. Stoi tam i patrzy jak ją ranisz- obaj popatrzeliśmy na nią.
 -Lecisz na nią- stwierdził, a ja czułem że robię się czerwony. – weź ją sobie. – mruknął pod nosem, a potem podszedł do Hope. – to koniec, dobrze wiesz że nam się nie układa.
-Daj nam jeszcze jedną szansę- jej głos się łamał.
-Zapomnij- wyszedł za Darią z domu. Hope rozpłakała się na dobre. Podszedłem i mocno ją przytuliłem.
-Nie płacz, może nie było wam pisane. Znajdziesz jeszcze faceta, który będzie cię kochał i nigdy nie skrzywdzi. – brązowooka wtuliła się we mnie, a ja gładziłem ją po włosach.
-Niall, mogę zostać na noc?
-No pewnie, chodź do mnie- poszliśmy do mojego azylu. Dałem jej moją koszulkę z napisem „free food”. Poszła do łazienki, a po chwili wróciła przebrana. Usiadła na łóżku i patrzyła na mnie.
-Jesteś dla mnie taki dobry- stwierdziła gładząc mnie po policzku. –  pocieszasz mnie i pomagasz- zbliżała swoją twarz do mojej, a po chwili nasze usta się zetknęły. Z czasem języki zaczęły toczyć ze sobą walkę. Odkleiliśmy się od siebie. – czy ty mnie kochasz?- byłem zdziwiony tym pytaniem. Oczywiście, że ją kocham, ale jak każdy boję się odrzucenia. Zresztą ona właśnie została rzucona przez mojego kumpla.
-Tak?- zapytałem nie pewnie.
-Ale powiedz szczerze
-Tak Hope kocham cie- jest pijana, może nie będzie tego pamiętać. Nie mam nic do stracenia.
-Chyba byłam z niewłaściwym chłopakiem. Powinnam była wpaść na ciebie- uśmiechnęła się uroczo i ponownie wpiła w moje wargi.
*Liam*
Leżeliśmy z Heyls przykryci kołdrą. Rudowłosa miała opartą głowę o mój nagi tors, zataczała kółka na mojej klacie. Obejmowałem ją ramieniem i bawiłem jej włosami.
-Byłeś świetny
-Ty też. Kocham cie- pocałowałem ją we włosy.
-Ja ciebie też- ziewnęła, a po chwilce oboje zasnęliśmy. 
____________________________________
Boże totalne dno. ;/ Ale nie mogę spać i to napisałam. Wiem, że dziadowski. Następny powinien być lepszy. Sorry za błędy, ale jest 2. 26 rano! Dobra... dzięki za wejścia, głosy w ankietach i komy. Jesteście wielcy. buziole pokemony xD 

4 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny. Wstawiaj kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie gadaj głupot rozdział jest super:P A Harry trochę chamsko się zachował co do Hope:( I oczywiście mam nadzieje że pomimo tego że była pijana to będzie pamiętać to co powiedział jej Niall:P Czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No hej
    Wcale nie jest kiepski więc mi głupot tu nie pisz jest świetny
    Już nie mogę doczekać się kolejnego
    Pozdrawiam Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny nie wiem co ty od niego chcesz. Słodko sie potoczyło z Hope i Niall'em ale Harry się chamsko zachował no ale cóż ;) Życze wenki.

    OdpowiedzUsuń