środa, 20 marca 2013

rozdział 38: do kogo dzwoniłeś?



nowa fryzura Vanessy
I się uśmiechną. Potem jego mina się zmieniła z wesołej, na zdziwioną. Zmarszczyłam brwi, bo sama byłam zmieszana tą sytuacją.
-Nessie coś ty zrobiła z włosami?
-Serio?! Jesteś w szpitalu, przyjechałam do ciebie, a ty jesteś zdziwiony moimi włosami?- uśmiechnął się tylko. A jeśli chodzi o moje włosy to je troche przycięłam i rozjaśniłam końcówki. – coś ty narobił, że jesteś w szpitalu?- zapytałam z troską.
-Tęskniłem- złapał mnie za policzek.
-Lou proszę cie…- nie dokończyłam, bo przyciągnął mnie do siebie i wpił w moje wargi. Odwzajemniłam. Boże jak ja go kocham, jak on świetnie całuje. Tak mi go brakowało. Ogar dziewczyno, złamał ci serce. Odepchnęłam go od siebie.- nie rób tego
-Czemu? Przecież cie kocham, a ty kochasz mnie. – to prawda, ale przecież nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Co mam teraz zrobić?- Nessie- na dźwięk tego pseudonimu, który mi nadał zrobiło mi się ciepło.
-Louis daj mi jeszcze czas
-Nie wyjeżdżaj
-Muszę skończyć studia, zresztą mam tam dom i przyjaciół. Ułożyłam sobie życie- na jego twarzy pojawiła się nutka złości.
-To po co tu przyjeżdżałaś?!- krzyknął na cały szpital. – skoro i tak tam wracasz.
-A co mam siedzieć tu patrzeć jak ty i Sara sobie lecicie w ślinkę, bo się oboje najebaliście?! Nie jestem idiotką!- wrzasnęła i wyszłam z jego Sali.
-Nessie czekaj to nie tak…- usłyszałam jeszcze jego głos. Przed wyjściem zatrzymała mnie reszta.
-Co się z wami stało?- zapytał Liam.
-Mam was wszystkich dość, wracam tam skąd przyjechałam- nie mam już sił na nich. To mnie przerasta. Wróciłam do domu, siedzieli tam chłopcy, tata, Emi i Kells. – hej- powiedziałam nieśmiało i weszłam w głąb salonu. Oczy wszystkich powędrowały na mnie.
-Vani- powiedział jakby z ulgą Matt, który podbiegł i mnie przytulił.
-Matti co u ciebie?- zapytałam rozsiadając się na sofie.
-Dobrze, a twoje studia?
-Jakoś lecą, od poniedziałku mam podjąć pracę w gazecie, albo w telewizji to jeszcze nie jest pewne.
-No to gratulacje. Na długo przyjechałaś?- odezwał się tata.
-Jutro wieczorem wracam.
-Słyszałaś, że Louis jest w szpitalu?- zapytała nagle Kelly. Urosła przez te kilka miesięcy i wypiękniała. Na to pytanie coś mnie ukuło w sercu.
-Tak, właśnie od niego wracam, ale nie chcę o tym gadać. Mówcie co u was?- tak minęła reszta wieczoru.
*Louis*
Troche mnie poniosło, ale co mam zrobić? Znowu wyjeżdża, a ja nawet nie wiem gdzie i kiedy znowu ją zobaczę. Tak cholernie za nią tęsknie, nie chcę jej znowu stracić. Jest taka śliczna. Czuję się paskudnie po tym co jej zrobiłem. Po jej wyjściu do Sali weszli moi przyjaciele.
-Stary co to było?- zdziwił się Zayn. Wzruszyłem ramionami, bo sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Rozumiem ją, w końcu ją zraniłem, a obiecywałem, że tego nigdy nie zrobię.
-Kiedy ona wyjeżdża?- zapytał Niall, a ja znowu wzruszyłem ramionami. Jestem na siebie wściekły.
*Vanessa*
Wstałam rano i zabrałam ubrania. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam relaksujący prysznic, a następnie ubrałam się w białą bokserkę, na górę jeansową koszulę, a na to jeszcze sweter i kwiecisty szalik. Na nogi ubrałam legginsy, kremowe podkolanówki i kozaki. Zapomniałam jak tu może być zimno, nie to co w  Sydney, bo tam jest bardzo ciepło. Chciałam iść na zakupy, ale zostawiłam torebkę w szpitalu. Kurwa. Nie chcę tam iść, ale muszę. Chwyciłam kurtkę i zbiegłam na dół.
-Vani siadaj i zjadaj z nami- zawołał Matt z jadalni.
-Nie mogę zostawiłam torbę u Louisa i po nią idę, bo potem mam samolot- ubrałam skórzaną kurtkę i wyszłam. Szłam na nogach, bo chciałam się przejść. Na miejscu byłam po jakiś 15 minutach. Na recepcji znowu była ta wredna baba, kiedy się na mnie popatrzyła tylko się sztucznie uśmiechnęłam. Kiedy stanęłam przed salą zobaczyłam Sarę, która poprawia mu poduszkę. Super, jeszcze ona mi dowali i będzie to wyglądać jak normalny dzień w Londynie. Weszłam do środka, a ich wzrok powędrował na mnie.
-Co tu robisz? Myślałam, że wyjechałaś?!- warknęła.
-Rybki sobie łowię- wystawiłam jej język. Potem złapałam za torbę, która leżała na krześle i już miałam iść, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.
-Nessie przepraszam- usłyszałam ten piękny, melodyjny głos, który kocham.
-Nie mogę, muszę już jechać
-Przyjedziesz znowu?
-Nie wiem. Zrób coś dla mnie i wyjdź z tego więzienia, a potem rób co chcesz, ale nie wracaj do szpitala przez mnie.
-Będziesz chociaż odbierać telefony?
-Nie wiem- wyrwałam się i wybiegłam. Z oczu zaczęły spływać łzy, to wcale nie jest takie łatwe, na jakie miało wyglądać. Rozłąka boli i to cholernie, ale nie mogę tu zostać. Trudno wymazać wspomnienia, a zwłaszcza te złe. Podobno czas leczy rany, nie wiem tego, bo moje się jeszcze nie zagoiły. Nie chodzi mi o te na rękach, bo te po jakimś czasie same znikają, ale o te na sercu, które jeszcze boi się mu zaufać po raz kolejny. Cały ten dzień spędziłam na ławce w parku, na myśleniu nad tym co teraz się dzieje w moim życiu. O Lou, rodzinie, przyjaciołach i o Alex` ie. No bo niby jesteśmy razem niby nie. To się toczy tym samym torem jak „przyjaźń” moje i Lou. Moje refleksje zostały przerwane przez dzwoniący telefon. Na wyświetlaczy pojawił się nieznany numer. Niepewnie przyłożyłam komórkę do narządu słuchu.
(rozmowa, V- Vanessa)
V- halo?
-Witam z tej strony Leon McCalister rozważyliśmy pani prośbę o tymczasową pracę w naszym studio, przy naszym programie. Czy odpowiadają panie godziny popołudniowe w poniedziałki, środy i soboty?
V- e… tak oczywiście
-To się cieszę widzimy się w poniedziałek o 16. Do widzenia.
V- tak do widzenia- rozłączył się, a ja włożyłam urządzenie do kieszeni kurtki. Dostałam pracę! Ja pierdole. Nie mogę uwierzyć, to jest niesamowite. Na zegarku była już godzina 19, a o 21 mam samolot. Wróciłam do domu i poszłam się odświeżyć, a następnie ubrałam się. Włosy rozczesałam i pomalowałam się. Zeszłam na dół. – Matti zawieziesz mnie na lotnisko?
-Musisz jechać?
-W poniedziałek zaczynam pracę, więc wypadało by- uśmiechnął się i wsiedliśmy do samochodu. Droga zajęła nam jakieś 30 minut, pożegnałam się z nim i poszłam na odprawę. Cały lot przespałam i obudziłam się dopiero przy lądowaniu. Potem pojechałam taksówką do domu. Jake razem z Tami siedzieli w kuchni i o czymś gadali, Nick malował Avalon paznokcie, a Alex gadał przez telefon. Zmęczona tą wycieczką poszłam się położyć.
-poniedziałek, popołudnie-
-No to tak tu kręcimy, tu jest szwedzki stół jakbyś zgłodniała, a w tym pomieszczeniu będziesz mi pomagała- powiedział Leon. Wczoraj Alex oznajmił mi, że chce czegoś więcej niż przyjaźni nie wiem co we mnie wstąpiło, bo się zgodziłam. Może to dlatego, że brakuje mi tej bliskości i chcę nim zastąpić część w sercu, która była od Louisa? Chyba tak.
-miesiąc później-
Właśnie stałam przy boisku, bo Alex grał właśnie z chłopakami mecz. Przyglądałam się, a kiedy skończyli podbiegła do niego jakaś dziewczyna i zaczęli się całować. Nie wiem czemu, ale było mi troche przykro, bo polubiłam go. Jake mnie przytulił.
-Vani, ułoży się- wyszeptał mi we włosy.
-Powiedź czemu muszę trafiać na takich palantów?
-Vani, sorry, ale umówiłem się z Tami
-Spoko leć- chłopak poszedł, a ja usiadłam na chodniku i patrzyłam na deszcz, który właśnie zaczynał padać. Po chwili na niebie zaczęły się pojawiać się błyskawice. Ta pogoda opisywała mój nastrój. Siedziałam już tak dobre kilka godzin, kiedy ktoś się do mnie przysiadł.
-Co tak sama siedzisz?- zapytał Nick.
-Myślę, a ty nie jesteś z Av?
-Jakoś ostatnio mnie unika. Długo tu siedzisz?
-A bo ja wiem, z trzy godziny.
-Chodź, bo będziesz chora- wróciliśmy do domu. Nie miałam już siły dlatego przebrałam się i położyłam spać.
*Tami*
Vani jest chora, a my nie wiemy co mamy robić. Nie mamy żadnych papierów, żeby zawieść ją do lekarza.
-Zadzwonimy do kogoś- zaproponował Jake, potem chwycił jej komórkę i wykręcił jakiś numer.- … nie mówi Jake… przyjaciel… Vani jest chora… jakbyś mógł… Sydney… wyśle ci SMSa… no narka- rozłączył się.
-Do kogo dzwoniłeś?- zapytała Ava.
-Do… 
_________________________
wedle życzenia jednego z anonimków dodaję dziś nexta. mam prośbę, moglibyście się podpisywać? dzięki za te pięć komentarzy. było to dla mnie miłym zaskoczeniem bo dzisiaj dodałam poprzedni rozdział. dzięki ;* liczę że pojawi się troszke więcej komów ;3 a właśnie podoba wam się play lista?? ;** 

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny :-D Mam nadzieję, że Vani i Lou się ułoży. Czekam na następny rozdział :-D

    Lily

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka ! Dzięki, że wczoraj dodałaś :P . Sorki , że dopiero dzisiaj komentuje ale wczoraj zapomniałam -,- . Co do rozdziału super ! Zresztą jak każdy :* . CZekam na next'a . /Karolaaa Pozdr .
    PS. dodasz dzisiaj pliska ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny. Proszę szybko wstaw kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde taki moment ? Dziewczyno wykończysz mnie tym czekaniem. Mam nadzieje że napiszesz nowy rozdział jeszcze dziś ;)

    OdpowiedzUsuń