czwartek, 31 stycznia 2013

rozdział 17: niezdara

włącz (jak chcesz)


*Vanessa*
-3 dzień, rano-
Dziś to ja wstałam wcześniej. Heyls i Sara jeszcze spały. Dlatego szybko pobiegłam do łazienki, wzięłam prysznic. Ubrałam się  i rozczesałam włosy. Podczas wychodzenia poślizgnęłam się. Upadłam i wrzasnęłam:” kurwa!”. Momentalnie w łazience znalazły się dziewczyny. Heyley pomogła mi wstać, ale nie mogłam strasznie bolała mnie kostka.
- Nie wygłupiaj się tylko wstawaj- popatrzyłam na rudowłosą.
- Ale nie mogę- usiadłam na brzegu wanny.
- Czekaj pójdę po chłopaków- wybiegła z łazienki. Zostałam z Sarą. Ostatnio jest jakaś inna, to troche podejrzane. Nie czepia się o nic. Nie wierzę w jej zmianę.
- Następnym razem nie całuj się z Louisem, to nie będziesz miała skręconej kostki- wyszła dumnie z łazienki. To ona wylała tą wodę? Co za suka. Nie wierzę, no to już szczyt. Do pokoju wbiegli chłopcy i Heyls. Weszli do łazienki.
- Co ci się stało?- zapytał mój przyjaciel, podbiegając do mnie i oglądając stopę.
- Niezdara ze mnie- uśmiechnęłam się lekko. Nie będę mu o tym mówić, sama to załatwię. Jestem już dużą dziewczynką. – ałć- syknęłam, kiedy za mocno ścisnął moją kostkę.
- To nie wygląda dobrze. Lou lepiej zabierz ją do szpitala- zadecydował Liam.
- Dobra, chodź Nessie- wstał i chciał wziąć mnie na ręce
- Muszę się przebrać, jestem cała mokra- Heyls przyniosła mi suche ciuchy, a chłopcy wyszli z łazienki. Zmieniłam ciuchy i wyszłam z pomieszczenia skacząc na jednej nodze. Wszyscy siedzieli na łóżkach. Moja siostra podała mi kurtkę i czapkę. Ubrałam je. Potem Louis się ubrał i wziął mnie na ręce. Zjechaliśmy windą na parter i wyszliśmy na dwór. Zimne powietrze buchnęło mi w twarz. Chłopak otworzył drzwi busa i usadowił mnie na miejscu pasażera, zamknął drzwi i sam zajął miejsce kierowcy. Jechaliśmy do najbliższego szpitala. Niebieskooki był bardzo skupiony na drodze. Zaczęłam majstrować przy radiu i znalazłam stację, na której bardzo fajnie grali. Trasa zajęła nam jakieś 22 minuty. Zaparkował i znowu wziął mnie na ręce. Zaniósł do recepcji.
- Dzień dobry, moją przyjaciółkę bardzo boli noga- kobieta zaczęła coś klikać w komputerze, a potem popatrzyła na nas zza okularów.
- Dobrze, mógłbyś ją zanieść do Sali numer 7?
- Tak, oczywiście- ruszyliśmy do wskazanej, przez kobietę w krótko obciętych blond włosach Sali. Przede mną były jeszcze dwie osoby. Dlatego Louis usiadł na jednym z krzeseł, mnie przypadło miejsce na jego kolanach.
- I co teraz będziemy robić?- zapytałam patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się zadziornie i pocałował w usta. Potem mnie przytulił, czekaliśmy tak na moją kolej. Po jakiś 30 minutach miałam wejść do Sali numer 7. Tommo mnie zaniósł, a potem lekarz poprosił go o to, aby zaczekał na korytarzu.
*Sara*
Co za dziwka. Myśli, że pozwolę jej zabrać sobie Louisa? Nie jej doczekanie.  Wstałam jeszcze przed nią. Specjalnie rozlałam w łazience wodę. Potem położyłam się do łóżka i udawałam, że śpię. Mój plan poskutkował, bo się wywaliła. Niestety ta głupia Heyley od razu pobiegła po chłopaków. I oczywiście cała uwaga skupiła się na tej małpie. Wziął ją na ręce i pojechali do szpitala.
- To co robimy?- zapytała Heyley.
- Nie wiem, ja to co ty- powiedział Payne i pocałował ją w policzek.
- Chodźmy na stok- zaoferował Harry i Niall. Zgodziliśmy się, nie będziemy tak siedzieć i rujnować przez nią ferii. Ubraliśmy się i poszliśmy na narty.
*Louis*
Siedzę i czekam na Nessie. Jest już tam 15 minut. Białe drzwi powoli się otwierały. Wyszła z nich brunetka. Miała na nodze gips i szła o kulach. Szybko do niej podbiegłem.
- I co powiedział?
- Mam skręconą kostkę. – powiedziała, a ja wziąłem ją z znowu na ręce i wpakowałem do busa. Całą drogę milczała i gapiła się przez okno. Droga zajęła mi jakieś 20 minut. Zaparkowałem i znowu wziąłem ją na ręce. – nie musisz mnie nosić- powiedziała, kiedy byliśmy w windzie.
- Ale chcę- cmoknąłem ją w nos. Zachichotała. Zaniosłem ją do pokoju. położyłem na łóżku. na stoliku nocnym była karteczka:” poszliśmy na stok, bo nie chciało nam się czkać :P Harry, Zayn, Liam, Niall, Heyley i Sara”.  – ej coś się stało?- cały czas siedziała smutna i się nie odzywała.
- Zniszczyłam ci ferie- spuściła głowę- jak chcesz to idź do nich. Nie musisz ze mną siedzieć.- uniosłem jej podbródek.
- Ale chcę. Wolę siedzieć z Tobą- jej kąciki ust uniosły się ku górze. Dziewczyna wyjęła swój tablet. Zaczęła coś klikać, a po chwili oglądaliśmy już film, czyli American Pie4: wakacje. Uśmialiśmy się. genialny film, ubawiliśmy się. Potem zasnęliśmy.
_________________________________________
jak wam się podoba rozdział?? dzięki za głosy w ankietach i liczne komentarze. cieszę się też że podoba wam się nowy wygląd bloga :* 
6 komentarzy = nowy rozdział :P

poniedziałek, 28 stycznia 2013

rozdział 16: ferie



- rano-
Poczułam czyjeś usta na policzku, od razu wiedziałam kto to. Tylko jedna osoba budzi mnie w ten sposób.
- Cześć Lou- zaśmiał się.
- Wstawaj zaraz lądujemy- przetarłam oczy i zaczęłam się rozciągać. Po jakiś 15 minutach wylądowaliśmy i wsiedliśmy do zamówionego wcześniej przez chłopaków busa. Za kierownicą usiadł Tommo. Ja obok niego, a reszta z tyłu. Do hotelu  dojechaliśmy po około godzinie. Zameldowaliśmy się i poszliśmy do pokojów. Mój dzieliłam z Heyley i Sarą. Obok nas pokoje mieli chłopaki. Louis z Liamem, a Harry i Zayn z Niallem.
- To za 15 minut idziemy na narty- oznajmił Liam. Każde z nas przytaknęło. Potem weszliśmy do pokoi. Były fajnie urządzone. Na ścianach dominowały kolory niebieskie. Na podłodze ciemne panele i dywan z misia. Łóżka były duże, a na nich kawowa pościel. Ciemne meble. Idealne.
- To co kto pierwszy do łazienki?- zapytała rudowłosa.
- Mogę ja?- popatrzyłam na blondynkę.
- Jasne- uśmiechnęła się, zabrała ciuchy i poszła do łazienki. Położyłam się na łóżku i zaczęłam bawić się pilotem od kablówki. Nie minęło nawet 15 minut, a Sara była już gotowa. Miała na sobie różowy golf, czarne rurki. Włosy rozpuszczone. – ładnie wyglądasz
- Dzięki, kto teraz?
- Ja- wyjęłam z walizki ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Poczesałam włosy i byłam gotowa. Wyszłam, a po mnie weszła Heyls. Wyszła bardzo szybko. Zabrałyśmy kurtki, czapki i rękawiczki. Ja jeszcze wzięłam deskę i poszłyśmy na dół. Chłopaki już czekali.
- No wreszcie ile można się grzebać?- zapytał Malik wstając z fotela.
- Tyle ile siedzieć przed lustrem- ciętą ripostę wyprowadził blondyn, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Poszliśmy jeszcze wynająć sprzęt, znaczy oni bo ja miałam swój. Potem wsiedliśmy na wyciąg i wjechaliśmy na stok. Założyliśmy na nogi narty i deski. Zrobiłam kilka zdjęć.  Potem zjechaliśmy. Było super. Zjazd zajął dobrą godzinę. Potem poszliśmy na gorące kakałko i obiad. Każdy zamówił to na co miał ochotę. W moim przypadku, były to naleśniki z owocami.  Wyszliśmy i zaczęliśmy rzucać się śnieżkami. Czas nam szybko zleciał. Była już 22, dlatego poszliśmy do swoich pokoi. Umyliśmy się i spać.
*Louis*
Wstałem bardzo wcześnie. Nie chciałem budzić chłopaków, ale co innego Nessie. Ogarnąłem się i poszedłem do jej pokoju. Czy wspominałem już jak ona słodko wygląda, jak śpi? Podszedłem bliżej i pocałowałem w usta. Dziewczyna otworzyła oczy i się uśmiechnęła.
- Cześć- oddała buziaka.
- Chodź na śniadanie- brunetka wstała z łóżka, zabrała ubrania i poszła do łazienki. Rozłożyłem się na jej łóżku. W ręce wpadł mi jej aparat. Zacząłem przeglądać zdjęcia. To ja, jak śpię. Kiedy ona mi zrobiła to zdjęcie?
- Nie ładnie szperać- usłyszałem nad lewym uchem. Odwróciłem głowę i zobaczyłem ją, uśmiechała się.
- Uśmiech- cyknąłem jej zdjęcie. Potem wstałem i złapałem za rękę.  Prowadziłem w stronę windy, którą zjechaliśmy na parter. Poszliśmy do restauracji. Zamówiliśmy naleśniki i soki. Po chwili dołączyła reszta.
- No ładna z was zakochana para- odezwał się loczek.
-Jesteśmy przyjaciółmi- powiedzieliśmy równocześnie. Po śniadaniu poszliśmy się cieplej ubrać. Potem postanowiliśmy iść na spacer. Rzucaliśmy się śniegiem. Szedłem z Nessie za rękę, a reszta się ganiała. Niall mnie popchnął i wpadłem do zaspy, a brunetka razem ze mną.
- Uśmiech- zaczęliśmy się śmiać, a Heyley zrobiła nam zdjęcie. kiedy reszta była już z przodu. Znowu się pocałowaliśmy. Potem wstaliśmy i dołączyliśmy do reszty.
- Ej chodźmy do hotelu. Pójdziemy na basen- zarządził Harold, dlatego wróciliśmy do pokoi. Przebraliśmy się w stroje, zabraliśmy ręczniki i poszliśmy na basen.  Pływaliśmy i wygłupialiśmy się.
*Emma*
Siedziałam właśnie z Davidem na sofie i oglądaliśmy horror. Strasznie się bałam, dlatego byłam w niego wtulona. To pokoju weszli jego bracia.
- Stary nie przy ludziach- zdziwiło mnie to. sam powiedział, żebyśmy na razie nikomu nie mówili. On powiedział swoim braciom, a ja nie mogłam przyjaciółce. Wstałam z kanapy.
- Czemu nie mogę powiedzieć Vani, skoro ty powiedziałeś Matt` owi i Bartkowi?!
- Bo to moi bracia
- A Vani, to twoja siostra. Moja przyjaciółka. – chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Powiem jej jak wróci.
- Obiecujesz?
- Tak.- usiedliśmy i dalej oglądaliśmy film z jego braćmi oraz Izabel. 
_______________________
Hej. Na początku chcę przeprosić, że tyle musieliście czkać. Musiałam przepisywać zeszyty ;/ Dzięki za komy i głosy w ankiecie. Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. Ok jeszcze jedno: Jak wam się podoba wygląd bloga??
6 komentarzy = nowy rozdział!!

sobota, 26 stycznia 2013

rozdział 15: buziak

włącz (jak chcesz)


…w pocałunku, drzwi się otworzyły i stanęła w nich Sara. Odsunęłam się od Louisa i cmoknęłam go w policzek, mówiąc: ”dziękuję”. Wzięłam pieska na ręce i poszłam do reszty przyjaciół. Lustrowałam wszystko dokładnie, odszukałam w tłumie Harrego. Postanowiłam do niego podejść i złożyć my życzenia, w końcu to też jego urodziny. Lokers siedział na jednej z sof, głaszcząc małego kotka.
- Hej, jak tam urodziny?- zapytałam siadając obok niego.
- Super, a twoje?- wybuchnęliśmy śmiechem.
- Też. Wszystkiego najlepszego- dałam mu buziaka w policzek.
- Dzięki, tobie też 100 lat- teraz to on mnie cmoknął w policzek.
- Nie mam dla ciebie prezentu
- Luz, ja dla ciebie też nie mam. Chodź tańczyć- odłożył kota i złapał mnie za rękę, porwał na parkiet. Tańczyliśmy i bawiliśmy się. dość długo bujaliśmy się w rytm muzyki, kontem oka zobaczyłam jak Lou tańczy z Sarą. Po jego minie można było wywnioskować, że to dla niego katusze.
- Harry patrz- chłopak, powędrował za moim wzrokiem.
- Idź, bo się chłopak wykończy- zaśmiałam się. I poszłam w kierunku przyjaciela. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę baru.
- Chodź się napić- usiedliśmy na wysokich krzesłach i poprosiłam o dwie whisky. Barman podał nam szklanki.
- Miałaś nie pić- przypomniał Tommo.
- O ile sobie dobrze przypominam, miałam nie pić z powody kłopotów rodzinnych. A to są moje urodziny, dlatego mogę pić. – niebieskooki się uśmiechnął.
- No to twoje zdrowie- stuknęliśmy szklankami i wypiliśmy. Potem było jak na każdej imprezie zaczęliśmy od upicia się i tańca. Kolejne Hard Party, a na koniec after party.
*Louis*
Rano obudziłem się z potwornym bólem głowy. Leżałem na barze, ale kiedy chciałem się podnieść spadłem. Teraz leżałem na Nessie. Dziewczyna poderwała się.
- Ała, to bolało- powiedziała zachrypniętym głosem i podniosła się na łokciach.
- Dzień dobry- przywitałem ją jak zwykle buziakiem w policzek.
- Hej- zaśmiała się. wstałem z niej. Podałem dłoń, którą chwyciła i z moją pomocą wstała. – o dżizys, ale syf – podbiegł do niej szczeniak, którego wczoraj jej podarowałem. Brązowowłosa schyliła się i pogłaskała psa.
- Jak go nazwałaś?- jej wzrok utkwił na mojej osobie.
- Nie wiem, wymyśl ty- uśmiechnęła się słodko. Chryste jak ona to robi, że ma taki śliczny uśmiech?
- Rockyto pierwsze co przyszło mi na myśl
- Ładne- nastała krępująca cisza, tak jak wczoraj. Podszedłem do niej bliżej, chwyciłem za podbródek. Patrzeliśmy sobie w oczy. Nagle ona wpiła się w moje usta. Nie spodziewałem się tego. Po chwili nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę. Jednak, wszystko co piękne kiedyś się kończy. Usłyszeliśmy huk i odskoczyliśmy od siebie. zaczęliśmy się śmiać.
- To było przyjemne
- Wiem- zachichotała i poszła do łazienki.
*Vanessa*
Wow to było coś. Hahaha. On naprawdę dobrze całuje. Co ja gadam, on świetnie całuje. Po wyjściu z łazienki, wszyscy zaczęli się budzić. Chłopaki już wstali, a dziewczyny dopiero otwierały oczy.
- Jak tam after party?- zapytał Liam, który był trzeźwy. Spojrzałam na Lou, miał zadziorny uśmiech na twarzy. To sprawiło, że na moich ustach znalazł się nieśmiały uśmieszek.
- Świetnie- odezwał się Tommo.
- Moja głowa- zaczęli jęczeć. – która jest?- zapytał lokaty. Spojrzałam na zegarek, który wisiał nad barem.
- 14 no nieźle- wszyscy się zaśmiali. – to co sprzątamy?
- Trzeba by było. Do Szwajcarii polecimy wieczorem- zaproponował Zayn.
- Ale ja muszę się jeszcze spakować- wszyscy teraz patrzyli na mnie.
- To ja ci pomogę- zaoferował mój przyjaciel.
- Ona poradzi sobie sama. Mi możesz pomóc- wtrąciła Sara. Spojrzałam na Louisa, był z lekko zniesmaczony. Po krótkiej pogawędce, kiedy wszyscy się już zmyli; my zaczęliśmy sprzątać. Około 18 skończyliśmy. Potem zabraliśmy- Harry swoje, a ja swoje- prezenty i pojechaliśmy do domu.
- To przyjadę po ciebie o 20 wyrobisz się?- zapytał całując mnie w policzek Louis.
- Pewnie- uśmiechnęłam się i weszłam do środka domu razem z moim rodzeństwem. W salonie siedział tato, Emi i Kells. – hej, co u was?- usiadłam na sofie obok Kelly.
- Skarbie mamy coś dla ciebie. No bo dzisiaj jedziecie z Heyley i chłopakami do tej Szwajcarii. Dlatego proszę- podał mi prostopadłościan, owinięty w kolorowy papier z niebieską kokardką na boku. Niepewnie zaczęłam ściągać papier, porem uniosłam wieko i co zobaczyłam? Tą nową lustrzankę, co tak reklamują.
- Jej, dziękuję. – przytuliłam ich. – a teraz uśmiech- strzeliłam im fotkę, potem jeszcze kilka Kelly, bracią i Heyls. – zaopiekujecie się moim pieskiem?
-Masz psa?! Od kiedy?- dopytywał się David.
- Od wczoraj. Dostałam na urodziny od Louisa.- obiecali zająć się Rocky` m.
-To co idziemy się pakować?- pokiwałam twierdząco w stronę rudowłosej. Weszłyśmy na schody by po chwili znaleźć się na piętrze. Każda z nas poszła do swojego pokoju. wyjęłam z garderoby, moją niebieską walizkę. Wybrałam odpowiednie ubrania. Jedziemy w góry, dlatego nie zamierzałam brać jakiś spódniczek, czy sukienek. Generalnie wybrałam jakieś legginsy, rurki, spodnie dresowe, ciepłe swetry i kilka koszulek z krótkim rękawkiem. Oczywiście zaopatrzyłam się w ciepłe skarpetki. Moją czynność przerwał mi dźwięk sygnalizujący przyjście SMS` a. jak się okazało nadawcą był Harry.
„weź strój kąpielowy ;P H”- od razu odpisałam.
„ok. :P V”- wróciłam do poprzedniego zajęcia. Wrzuciłam jeszcze mój strój kąpielowy, ręcznik i dwie pary butów. Wyrobiłam się w pół godziny. Dlatego wzięłam jeszcze ubrania i poczłapałam do łazienki. Zdjęłam sukienkę i weszłam pod prysznic. Strużki ciepłej wody spływały wzdłuż mojego ciała. Umyłam włosy i całe ciało. Po jakiś 15 minutach wytarłam się i ubrałam. Następnie zaczęłam suszyć włosy, które rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam leciutki makijaż i wróciłam do pokoju. włożyłam do torby portfel, komórkę, aparat i tablet. Na zegarku była godzina 19.45. nieźle pomyślałam. Zabrałam walizkę i zniosłam na dół.
- Ej nie bierzesz deski?- zapytał mnie najstarszy z braci.
- Jakiej?
- No snowboardowej, tej którą ci na urodziny kupiłem – podał mi prezent, oprawiony różowym papierem. – Wiesz daję ci ją teraz, bo mogła byś jej zapomnieć- zaśmiałam się i odwinęłam podarunek. Moim oczom ukazała się deska .
- Dziękuję Matt- przytuliłam go, ale szybko mnie od siebie odsunął.
- Dobra starczy. Chodź przymocujemy wiązania. – za pomocą śrubokrętów przymocowaliśmy wiązania, następnie włożyliśmy deskę do pokrowca. Na dół zeszła Heyley. Usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy oglądać bajki razem z Kelly. Leciała akurat moja ulubiona „xiaolin pojedynek mistrzów”. Kocham tą bajkę, jak byliśmy mali razem z braćmi udawaliśmy jej głównych bohaterów.  Nie minęło 6 minut, a usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi.
- pewnie chłopaki, otworzę- zaproponowałam i poszłam otworzyć brązowy prostokąt. Moim oczom ukazali się chłopaki i Sara.
- To co gotowe?- zapytał Payne.
- Tak- odparła Heyls i cmoknęła go w policzek. On i  Lou pomogli nam z bagażem, który włożyli do bagażnika vana. Pożegnałam się z ojcem, Emi i Kelly. Wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy na lotnisko. Siedziałam obok Zayna i Harrego. Gadali o meczu, który oglądali. Droga zajęła nam jakieś 30 minut.
*Louis*
Po odwiezieniu Nessie, poszedłem pomóc Sarze się pakować. W jej pokoju jak zwykle Ronie przymierzała jej ubrania. Zawsze to robi, co nieźle denerwuje Sarę. Dziś jednak się z tego śmiała. Zaczęła wybierać ubrania, potem je składała i pakowała do różowej walizki. Miała mały problem z zapięciem, dlatego poprosiła mnie o to, żebym usiadł na torbie, a ona zapięła suwak. Po jakiejś godzinie, poszła do łazienki. Siedziałem na jej łóżku i grałem z Ronie w łapki. Świetnie się bawiliśmy. Nawet się nie spostrzegłem, kiedy przyszła blondynka.
- To co jedziemy?- wstałem i zabrałem jej walizkę.
- Ta, pewnie chodź- zeszliśmy na dół. w salonie siedzieli jej rodzice.
- Louis, kiedy wracacie?- popatrzyłem na Eda, czyli naszego managera.
- Za tydzień
- Okay, to miłych ferii- uśmiechnęła się Val. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do mnie. jak zwykle było zamieszanie, bo chłopaki nie zdążyli się spakować. Jednak po jakiś 15 minutach zapakowaliśmy wszystkie torby do bagażnika i pojechaliśmy po Nessie i Heyls. Pomogliśmy im z bagażem i ruszyliśmy na lotnisko. Droga zajęła jakieś 30 minut. Potem z małą pomocą Hugo - naszego ochroniarza, wzięliśmy nasze torby i poszliśmy do naszego prywatnego samolotu.  Siedzieliśmy dwójkami. Heyley z Liamem, Niall z Harrym, Nessie z Malikiem, a ja z Sarą. Ona cały czas paplała trzy po trzy. Dlatego usnąłem.
*Vanessa*
Fajnie mi się gadało z Zaynem. Jest całkiem fajny. A właśnie na urodziny dał mi wielkiego miśka. Cały czas się śmialiśmy, opowiadając na zmianę kawały.
- Ej patrz, Lou już odleciał- wskazał na śpiącego chłopaka.
- Zrobimy mu zdjęcie- mulat pokiwał zachęcająco głową. Wyjęłam aparat i podeszłam do niego i Sary. Wyłączyłam flesz i cyknęłam fotkę, potem wróciłam na miejsce i pokazałam mojemu towarzyszowi. Potem chyba zasnęliśmy. 

___________________________
i co myślicie??
6 komentarzy = nowy rozdział :P

czwartek, 24 stycznia 2013

rozdział 14: tak blisko



-rano, piątek-
Wstałem i doprowadziłem się do porządku. Potem razem z chłopakami- oprócz Harrego, który szedł do szkoły- pojechaliśmy do klubu.
- No, nareszcie wygląda to jak nocny klub- pochwalił Malik, który skończył malować. Około 15 skończyliśmy. Efekt był niesamowity . teraz tylko musimy jechać po prezenty. Zakluczyliśmy drzwi i pojechaliśmy do centrum.
*Emma*
-czwartek, wieczorem-
To się naprawdę spodoba Vani. Jestem pewna, że Harremu też klimat będzie odpowiadał. Wczoraj poszłyśmy jeszcze z Heyls do mnie. Weszłyśmy do mojego pokoju .
- Fajnie tu masz- rudowłosa usiadła na rogu łóżka. Ja wzięłam laptop i zajęłam miejsce  opok przyjaciółki. Zaczęłyśmy projektowanie ulotek, z zaproszeniami na party. Nadrukowałyśmy z tysiące ulotek. Zmęczone, rozłożyłyśmy się na moim łóżku i zasnęłyśmy.
-rano, piątek –
Obudził nas budzik. Heyley pobiegła do siebie, a ja zaczęłam się przygotowywać do wyjścia, do szkoły. Z garderoby zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, w rzeczy, które wyjęłam z garderoby. Włosy spięłam z tyłu i pomalowałam się lekko. Zabrałam moją torbę i reklamówkę, w której były zaproszenia. Po 30 minutach przyszła Heyls.
*Heyley*
Kiedy rano się obudziłam, zaraz poszłam do domu. Wbiegłam do pokoju, wyjęłam ciuchy z garderoby i poszłam do łazienki. Wzięłam relaksujący prysznic, ubrałam się. włosy spięłam w luźnego koka i zrobiłam lekki make- up. Spakowałam książki na dziś i poszłam do domu mojej nowej przyjaciółki. Wzięłyśmy, każda po jednej reklamówce- w której były zaproszenia na dzisiejsze urodziny Harrego i Vani. Wsiadłyśmy do samochodu Em- czarnego ferrari. Po jakiś 8 minutach byłyśmy na szkolnym parkingu. Weszłyśmy do budynku, na holu byli wszyscy łącznie z Harrym.
-Trzeba go jakoś z tą zabrać, Heyls weź coś zrób- oddałam jej moją reklamówkę i podeszłam do chłopaka w lokach.
-Cześć Heyley- uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Mógłbyś mi pomóc?
- W czym?
- Muszę wrócić do domu po zadanie. Pojedziesz ze mną?- zielonooki wstał i poszliśmy do jego samochodu.
*Emma*
Heyls świetnie pozbyła się Harrego. Teraz moja kolej.
- Ej ludzie!!- zapadła cisza- dzisiaj, organizujemy imprezę dla Vani i Stylesa, bo mają urodziny!! Dlatego chcę was widzieć na tej bibie, tu macie ulotki- wykrzyczałam i rzuciłam kartki w tłum.
*Vanessa*
Wstałam bardzo wcześnie, wzięłam prysznic i ubrałam się. Włosy miałam rozpuszczone, lekki makijaż i koturny na nogach. Mam nadzieję, że się nie zabiję w moje urodziny. Zeszłam na dół tato, Emi i Kells już czekali. Wzięłam torebkę i poszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy na rozprawę.
*Louis*
Byliśmy w centrum. Chodziliśmy od sklepu do sklepu, nie wiedząc co możemy jej kupić.
- Może jakąś sukienkę?- zaproponował Liam.
- Ona nie nosi sukienek, woli spódniczki- wyjaśniłem przyjacielowi.
- Ja wiem co kupię- powiedział Zayn i odszedł od nas. Po chwili wrócił z wielkim misiem. – i co powiesz?
- Nieźle, ale mnie nie pobijesz- pochwaliłem się.
- Co wymyśliłeś?
- Ciekawość, to pierwszy stopień do piekła blondasku- zmierzwiłem jego włosy i poszedłem po prezent dla mojej Nessie. Wyszedłem z centrum i ruszyłem w stronę schroniska. Po jakiś 6 minutach byłem w budynku. Chodziłem od klatki do klatki i oglądałem zwierzęta. W oko wpadł mi kot i pies od razu poprosiłem o papiery, które muszę wypełnić, aby zabrać zwierzęta. Po 15 minutach wszystko już podpisałem. Zamówiłem taksówkę, na którą nie musiałem długo czekać, bo przyjechała po niespełna 5 minutach. Wsiadłem do niej i pojechałem do domu. Z psem i kotem w ręku, wszedłem do domu. Chłopaki siedzieli w salonie i pakowali prezenty.
- To co powiesz co im kupiłeś?- zapytał Liam.
- Patrz dla Nessie szczeniak, a dla Hazzy kot- od razu podeszli i zaczęli je głaskać.
- Ty to masz pomysły- rzucił Niall.
- Wiem. Macie jakieś kokardki? Najlepiej niebieską i czerwoną- zacząłem grzebać w kartonie, w którym były różne ozdoby.  Po chwili znalazłem. – Fuck, zapomniałem o obrożach- wybiegłem z domu i pobiegłem do zoologicznego, który mieścił się niedaleko od domu. Poprosiłem o dwie obroże. Zapłaciłem i wróciłem do domu. Założyłem je na kark psiny i kota. Potem przywiązałem wstążki z bilecikiem, na którym było napisane: „najlepszego. Lou ”. Zbliżała się 16, dlatego napisaliśmy kartkę dla Hazzy. Była to taka niby mapka, z instrukcją jak dojść klubu i w co się ubrać. Zayn wybrał Lokers` owi ciuchy, które ułożył na jego łóżku. zabraliśmy prezenty i wsiedliśmy do limuzyny.
*Heyley*
Lekcje skończyliśmy dziś wyjątkowo późno. Dlatego zaraz po szkole poszłyśmy najpierw do mnie.  wybrałyśmy ubrania dla Vani i zostawiłyśmy jej liścik, który zawierał instrukcje jak dojść do klubu. Następnie poszłam się przebrać . Potem zaszłyśmy do Em. Dziewczyna ubrała się w to. Wzięłyśmy prezenty i pojechałyśmy wcześniej zamówioną taksówką do starego magazynu, który przerobiliśmy na klub.
*Bartek*
Dzisiaj poszedłem z chłopakami po prezenty dla Vani i Hazzy, bo mają urodziny. Potem pojechaliśmy do klubu, który pomagaliśmy urządzić w starym magazynie. Wszyscy już byli i goście zaczęli się powoli schodzić, Vani i Hazza mają przyjść o 17.30
  *Vanessa*
Hurra!! Wygraliśmy sprawę i Kelly zostaje u nas!! Strasznie się cieszę, to najlepszy prezent jaki mogłam dostać na urodziny. Około godziny 17 byliśmy już w domu, dlatego od razu poszłam do mojego pokoju. Na łóżku leżała sukienka, buty i różne dodatki, no i kartka. Poznałam po piśmie, że do liścik od Emmy. Pisało tam:” ubierz się w to co masz na łóżku- tylko bez marudzenia!!. Potem idź do domu chłopaków. Będzie na ciebie czekał Harry. Pośpiesz się!! Em i Heyls :**
P.S. nawet nie pytaj Harrego – on nie wie o co chodzi :P” szybko założyłam na siebie przyszykowane ciuchy włosy rozpuściłam i poprawiłam makijaż. O godzinie 17.05 poszłam do domu chłopaków. Rzeczywiście w salonie siedział tylko Styles.
- Cześć, nie wiesz o co chodzi?- chłopak wstał i przyjrzał mi się dokładnie.
- Miałem nadzieje, że ty mi wyjaśnisz. A i ładnie wyglądasz- uśmiechnęłam się.
- Dzięki, tobie też nie można nic zarzucić- zaśmialiśmy się. zadzwonił mój telefon, przyłożyłam go do ucha, gdy nagle usłyszałam: ”przełącz na głośnik”. Wykonałam prośbę przyjaciela
(rozmowa L- Louis, V- Vanessa, H- Harry)
V- Lou możesz
L- dobra, pewnie się zastanawiacie co jest grane.
H- no, bo tak jest
L- haha, to wyjdźcie przed dom i wsiadajcie do limuzyny
V- Louis czekaj…- rozłączył się włożyłam komórkę do torebki. Razem z loczkiem, wyszliśmy przed dom. Faktycznie czekała na nas czarna limuzyna. Popatrzyłam na towarzysza, był tak zmieszany jak ja. Wsiedliśmy to auta. Droga zajęła jakieś 10 minut, a kierowca nic nie chciał powiedzieć. Wysiedliśmy i staliśmy teraz przed jakimś starym magazynem. Na ścianie, przy drzwiach był napis: „The Party` s Here”. I przyklejona karteczka :”wchodźcie! Na co czekacie?!” . popatrzyliśmy na siebie.
-to co wchodzimy?- chłopak przytaknął i weszliśmy do środka. Zapaliliśmy światło i nagle wszyscy wyskoczyli i krzyknęli :” najlepszego!!”. Nad głowami wisiał transparent :”sto lat Harry i Vanessa”.  Każdy zaczął składać życzenia i dawać prezenty. Życzenia głównie brzmiały tak: „ zdrowa, szczęścia, pomyślności, dużo se**u i spełnienia marzeń”. Potem DJ zapodał muzę, na mini scenie zaczęli śpiewać ludzie ze szkoły. Nie zabrakło też znajomych Hazzy. Próbowałam znaleźć moich przyjaciół. Znalazłam Heyley i Emmę stały przy barze i kończyły drinki.
- Hej sto lat solenizantko. Świetnie wyglądasz- zaśmiałyśmy się.
- Wiem, mam świetne stylistki. Dziękuję- przytuliłam je.
- Większość zorganizował Louis my z chłopakami pomagaliśmy. – poinformowała mnie Emma.
- A gdzie on jest?- zaczęłam się rozglądać.
- O tam stoi z Sarą- wskazała mi drogę ręką Heyls.
- Dzięki – poszłam w kierunku przyjaciela. Stał tyłem dlatego wskoczyłam mu na plecy i cmokłam w policzek, mówiąc :”dziękuję”. Chłopak ściągnął mnie z barków i ustawił naprzeciw siebie.
- Wszystkiego najlepszego- przytulił mnie i pocałował w policzek. – chodź, zobaczysz swój prezent, bo Harry już swój dostał- chwycił mnie za rękę i prowadził w stronę jakiegoś pomieszczenia.  Po chwili zatrzymał się i przewiązał oczy bandankom. – dobra, chodź dalej. – zatrzymał mnie po chwili i ściągnął opaskę z oczu. Moim oczom ukazał się szczeniak rasy husky.
- O matko, jaki słodki- zaczęłam głaskać psinkę.
- Cieszę się, że ci się podoba- wstałam i podeszłam do chłopaka. Przytuliłam go.
- Dziękuję ci za wszystko, jesteś najlepszy na świecie- w tedy to się stało, spojrzeliśmy sobie w oczy tak jak tego ranka, kiedy dał mi bluzę, tego dnia kiedy Sara uknuła intrygę z policją w szkole. Tylko, że teraz żadne z nas się nie wahało. Oboje tego chcieliśmy. Nasze twarze zbliżały się powoli, nasze nosy się stykały kiedy już nasze usta miały się złączyć w pocałunku…
_______________________________
jak wam się podoba?? 
6 komentarzy = nowy rozdział!!