wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 11: jeden ruch


 teraz na serio przeczytajcie chociaż raz notkę pod rozdziałem, która zawiera propozycję!!
_____________________________
włącz (jak chcesz)
*Louis*
Zadzwonił mój telefon, kto mnie budzi? Ja się pytam kto? Sięgnąłem po komórkę. Na wyświetlaczu, widniał napis :”Liam”. A ten czego? Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem urządzenie do ucha.
(rozmowa L- Louis, Li- Liam)
L- czego- spytałem zaspany.
Li- jesteś z Vani?
L- no właśnie mnie obudziłeś
Li- musisz przywieść ją do szkoły i to szybko
L- niby czemu? Ona jeszcze śpi
Li- to ją obudź, nie rozumiesz? Jeśli się spóźni będzie miała kłopoty.  Sara powiedziała dyrektorowi, że jest pijana i dlatego nie przyjdzie. Musisz ją tu przywieść. Szybko- rozłączył się. Sara, co? Co się z nią dzieje? Wariatka. Pocałowałem brunetkę w policzek. Uśmiechnęła się i otworzyła oczy.
- Dzień dobry- teraz to ona obdarzyła mnie słodkim całusem w policzek.
- Siemka. Ruszaj się musimy jechać do szkoły. – wstałem i poszedłem do łazienki.
*Vanessa*
Obudził mnie Lou, całując w policzek. Przywitałam go tym samym. Poszedł do łazienki, a ja jeszcze leżałam w jego łóżku. Po chwili wyszedł z pomieszczenia i usiadł obok mnie.
- Wstawaj Nessie, musimy iść do szkoły.
- Nie chce mi się- zakryłam głowę poduszką.
- Sara palnęła coś dyrowi i możesz mieć kłopoty- Sara? Ale ona mnie ostatnimi czasy wkurza, nie chodzi mi już o tą jej obsesję na punkcie Louisa, ale o zachowanie. Mam dość. Pokarzę jej. Wstałam z łóżka. Chwyciłam moje ciuchy i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam wczorajsze ubrania.  Wyszłam z łazienki.
- To co lecimy?- chłopak zaczął czegoś szukać w szafie. Po chwili rzucił we mnie bluzą . - po co mi to? – podszedł do mnie bliżej.
- Jest zimno- to słodkie, że się tak o mnie martwi. Ubrałam bluzę, była na mnie za dużo. Zaśmiał się. Następnie przerzucił mnie, sobie przez ramie i zniósł na dół. Postawił przy drzwiach. Podał kurtkę, a potem poszedł po coś do kuchni. Ubrałam buty i kurtkę. Po chwili przyszedł.
- To …
- To…- zaśmialiśmy się. Złapał mnie za rękę i wyprowadził przed dom. – zaczekaj chwilkę- znowu gdzieś zniknął. Zapatrzyłam się, bo przyglądała mi się grupka dziewczyn. Podeszły do mnie.
- Czy coś się stało?- zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi, ponieważ przyszedł, a raczej podjechał Louis.
- Nessie, wsiadaj- uchylił drzwi i wsiadłam do samochodu . Te dziewczyny patrzyły jakoś dziwacznie. Po chwili Tommo zaparkował na szkolnym parkingu. Poszliśmy do szatni, gdzie zostawiliśmy kurtki, a następnie do klasy. Byliśmy odrobinkę spóźnieni, ale to,  co tam zobaczyłam… to już szczyt. Usiadłam z Malikiem.
- Hej, o co chodzi?- zapytałam patrząc na policjanta przy tablicy.
- Sara, palnęła że jesteś pijana. Dlatego każdy ma badanie alkomatem. – WTF?! Co za idiotka. Każdy był badany, na końcu ja. Podszedł i kazał mi chuchnąć. No to chuchnęłam.
- No i, co jestem najebana?- popatrzyłam na Sarę, po jej minie można wywnioskować niezadowolenie. Mi się to bardzo podobało.
- Nie, przepraszamy za to nieporozumienie- na mojej twarzy widniał triumfalny uśmiech. Po zajęciach, poszliśmy na hol.
-Em czemu nie przyszłaś wczoraj do mnie?- zapytałam przyjaciółki.
- Emmm… nie… ja nie… nie miałam czasu- kłamała, co ona ukrywa. Ja się dowiem. To troche chamskie, bo się przyjaźnimy. Nie powinno się mieć sekretów, przed przyjaciółką.
- Niech ci będzie. Idziesz dziś do teatru?- ona nie kontaktowała. – Emma!
- Co- oprzytomniała- no idę, a co?
- Bo ja i Lou też. Pójdziemy razem?
- Ta, pewnie możemy iść.- wstała i poszła, dobra, czy ja coś przegapiłam? Nie, ale poważnie ona nigdy się tak nie zachowywała.
- Nie martw się, jeszcze sobie wszystko wyjaśnicie- obiął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę o bark Tommo.
- Dzięki- pocałował mnie we włosy. Po chwili jednak musieliśmy już iść, ponieważ zadzwonił dzwonek.
*Emma*
Zawsze sobie wszystko mówiłyśmy, ale nie powiedziała mi, że ona i Louis są parą. Ja też mam sekret, od jakiegoś tygodnia spotykam się z jej bratem. Nie powiem jej o tym, bo się na mnie wkurzy. Zresztą teraz jest ważniejsza rzecz, czyli urodziny Vani. Gadałam już na ten temat z jej tatą. Zgodził się na wynajęcie starego magazynu, będzie super imprezka. Vanessa zawsze lubiła takie klimaty. Zadzwonił dzwonek.
- Emma, czy coś się stało?- odwróciłam się, a przede mną stał w całej okazałości Louis Tomlinson.
- Nie, znaczy tak. Czemu nie powiedziałeś, że ty i Vani jesteście parą?- chłopak był zdziwiony? Pewnie zastanawia się skąd wiem. – Vanessa cały czas mówi, że się przyjaźnicie…
- Bo to prawda.
- Ale czujesz coś do niej
- Chyba. Nie wiem. Czyli, to o to ci chodzi?
- Nie. Chodzi też o jej urodziny.
- Kiedy?
- 1 lutego, zorganizujemy imprezkę w magazynie.
- Harry też ma w tym dniu urodziny.
- Super! Czyli ta biba, będzie dla nich obu- zaczęłam mu wszystko objaśniać. I prosiłam o dyskrecję. Chłopak poszedł do klasy, a ja jeszcze czekałam na mojego chłopaka. Po chwili przyszedł. Na dzień dobry pocałował mnie.
- Powiedziałaś jej? – objął mnie ramieniem
- Nie, ona by mnie udusiła. Wiesz jakie ma o was zdanie…
- Seksistowskie dupki- zaśmialiśmy się. Pocałowaliśmy się jeszcze i weszliśmy do klasy. Najpierw ja, a po 2 minutach on.
*Vanessa*
Po lekcjach razem z Louisem pojechaliśmy pod teatr, Emma nie chciała jechać z nami. Powiedziała, że musi coś załatwić. Nieważne. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiedliśmy z samochodu, „zaatakowali” nas paparazzi. Zadawali pytania i nie chcieli przepuścić. Jednak Lou chwycił mnie za rękę i pomógł przejść. Tym o to sposobem znaleźliśmy się na środku sceny . W pierwszym rzędzie siedział już Erik.
- Dobra, skoro już są nasi aktorzy. Zaczynajmy- był lekko zły. – Vanessa, a ty co tu robisz?- był oburzony kiedy mnie zobaczył.
- Mam grać Śnieżkę- oświeciłam go.
- Jak to?
- Tak, to gościu, możemy zaczynać muszę jeszcze coś załatwić. – popatrzyłam na Louisa pytającym wzrokiem. – dowiesz się w piątek- cmoknął mnie w policzek.
- Zaczynamy- powiedział ostro. Zaczęliśmy czytać scenariusz. Nie zgadniecie, kto gra moją macochę. Sara. Zajebiście.  Po 1.30 godzinie męczarni Louis się ulotnił, a ja musiałam tam jeszcze siedzieć. – Vanessa skup się!
- Przecież jestem.- to jest nudne. Znudzona usiadłam na scenie, moje nogi wisiały swobodnie.
- Po co ty w ogóle chciałaś tę rolę?!- zaczął się wydzierać.
- Bo muszę- mruknęłam pod nosem, na scenę wbiegła Emma i Heyley. A one co tu robią? Przynajmniej nie będę się nudzić.
- Hej. Erik przepraszam za spóźnienie, ale Heyls pomoże przerobić stroje. – obydwie zaczęły szperać, przy kostiumach.
- Vani, chodź teraz twoja kolej- zawołała mnie Heyley. Wstałam i podeszłam do nich. Podały mi kostium , który ubrałam, ale bez kołnierza. Potem miałam przećwiczyć z Cassie dwie piosenki.  Około godziny 18.30 skończyliśmy próby.
- Okay, na dzisiaj koniec. Widzimy się jutro- oznajmił nam wszystkim Erik.
- Że jak?! Przecież jesteśmy tu aż 4 godziny!
- Przykro mi Vanesso, ale życie nie jest usłane różami- dlaczego on się mści? Nie moje wina, że nic do niego nie czuję. Zaprosił mnie raz na randkę, ale odmówiłam. Zabrałam torbę i szłam w kierunku domu. Heyls i Em przygotowywały jeszcze stroje dla innych. Szłam sama.
- No, no, no Vanessa Bell- odwróciłam się i zobaczyłam Logana.
- Czego ?- on i ten jego nonszalancki uśmieszek. Zaczął się do mnie przybliżać. Ja zaczęłam się cofać. Niestety po kilku krokach nie miałam już dokąd uciec. Stał ze mną oko w oko. – co teraz zrobisz?- byłam przerażona. Ten chłopak jest agresywny, bierze prochy, chleje  i jeszcze chodzi na siłkę.
- Teraz skarbie cię wykorzystam- przeszedł mnie dreszcz. Muszę coś zrobić.  Zaśmiał się.
- Logan, proszę…- wpił się w moje usta. Odepchnęłam go i rzuciłam się do ucieczki. Gonił mnie,  biegłam w stronę parku, bo stamtąd bliżej do domu. Nawet na krok się nie zatrzymałam, wbiegłam do domu jak poparzona. Pobiegłam do swojego pokoju. usiadłam przed łóżkiem. Nienawidzę go, nienawidzę siebie, że mu na takie coś pozwoliłam. Jest jedne wyjście, żeby dać upust emocją i myślom,  które rozpierdalają mi banię. Nie mogę się upić, bo obiecałam Louisowi, ale nikt nie mówił o … wzięłam ją w palce i oglądałam z każdej strony. Przyłożyłam ją do nadgarstka. Była zimna. Przejechałam wzdłuż nadgarstka, krew ściekała na moje jeansy. Czułam, się lepiej. Zrobiłam jeszcze kilka kresek na moich nadgarstkach. Poczułam ulgę.      










________________________________________
dobra, wiem że nie czytacie tego pod rozdziałem, ale mam propozycję jeśli DZIŚ chcecie KOLEJNY ROZDZIAŁ muszą pojawić się co najmniej 3 KOMENTARZE ale nie licząc spamów. Wprowadzam też pytania do bohaterów... zauważyłam też że coraz więcej osób komentuje za co jestem wam wdzięczna. miło wiedzieć, że ktoś to czyta :* dzięki za komy i głosy w ankietach :P

5 komentarzy:

  1. Lou & Vani *.*
    Awww! Niech oni będą razem! ;*
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejjj no weź dooodaj! Plisss

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski chce wiedzieć co bendzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog, znalazłam go i zaczęłam czytać, jestem tutaj xd Masz wielki talent idę czytać dalej ^^

    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://summer-paradise-1d-story.blogspot.com/

    Julka

    OdpowiedzUsuń