niedziela, 13 stycznia 2013

rozdział 5: co jest?

przeczytaj notkę pod rozdziałem!! ważne
 ______________________________________
włącz (jak chcesz)


*następnego dnia*
*Vanessa*
Obudziłam się, w zadziwiającej pozycji. Głowę miałam na kolanach Matta, tyłek na głowie Bartka, a na twarzy zadek Davida. Moi bracia też się obudzili.
- Dobra ja idę się ogarnąć- powiedziałam przeciągając się.
- Ta idź przyda ci się- zaczęli się ze mnie śmiać, chwyciłam poduszkę z fotela i rzuciłam Matt` owi prosto w twarz i zaczęłam się śmiać. W moim pokoju, który wyglądał mniej więcej tak: łóżko  i biurko . Właśnie nasz dom. Nie pokazałam wam go: domek . Pokoje moich braci: Matta , Bartka , Davida . taras , hamak , łazienka1 łazienka2, biblioteczka - tata bardzo lubi czytać, pamiętam jak po odejściu mamy, czytał nam bajki; ojciec zatrudnił panią Marry. Naszą opiekunkę, która do tej pory się nami zajmuje. Od czasu, do czasu. kuchnia salon . No więc jak przyszłam do pokoju, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się odświeżyć. Następnie ubrałam to włosy rozpuszczone, lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół. a tam szok.  Stałam i gapiłam się z otwartą buzią.
- No weź. Wiemy, że to zdziwienie, ale sama przyznaj podoba ci się- blondyn podszedł i złapał mnie za nadgarstek, następnie zaprowadził do jadalni. Usadowił na stołku.
- Sami to zrobiliście?
- Nie, pani Marry nam pomogła- Matt podał mi talerz, na którym było jajko z bekonem i tosty. Pychota. Zajadałam ze smakiem.
- Dziękuję. Jesteście kochani. – dziwne, jeszcze się nie pokłóciliśmy. Włożyliśmy talerze do zmywarki i pojechaliśmy do szkoły. Wszyscy razem, jak rodzeństwo. Po niespełna 9 minutach byliśmy na miejscu. Poszłam pod salę od geografii. Spotkałam tam Emmę.
- Hej słońce- przywitałyśmy się całusem w policzek i weszłyśmy do klasy. Oczywiście nie mogłyśmy siedzieć razem, bo cały czas gadamy. Moja psiapsiółka usiadła z Davidem, a mi pozostał ten seksistowski dupek. Na szczęście jego też nie cieszyła ta sytuacja. Pisaliśmy całą lekcję notatkę.
- Ej masz może długopis?- trąciłam go lekko.  Popatrzył na mnie, potem na mój zeszyt i wrócił do pisania. – halo gościu mówię do ciebie. – powtórzyłam mój gest, czyli trącenie go łokciem. Ale nie odpowiedział, nie ogarniam go. Przewróciłam oczami i zapytałam Zayna.
- Chwila- zaczesz szperać w torbie, po chwili wyjął niebieski długopis. Najzwyklejszy w świecie. Podał mi go, a ja podziękowałam mu uśmiechem i cichym „dzięki”. Po lekcjach poszłam na boisko. Chłopaki, czyli Matt, Bartek, David, Zayn, Lou i reszta ich kumpli grali w piłkę.
- Vani grasz?- nie, ale tak na serio co się dzieje? Urodziny mam dopiero za tydzień, a oni są mili.
- Nie, dzisiaj mi się nie chce. Uderzam na chatę. – złapałam torbę, którą wcześniej rzuciłam obok ławki i poszłam w kierunku wyjścia.
- Nessie czekaj- odwróciłam się i dostrzegłam pasiaka. Uśmiechał się.  – co będziesz robiła?
- Się wymyśli- zaśmiał się.
- Możemy porozmawiać?- pokiwałam głową pionowo w górę i w dół.
Greg- mój tata. 39 lat
- To może chodźmy do mnie- uśmiechnął się. Jaki on ma śliczny uśmiech, naprawdę. Szliśmy tak przez 14 minut w ciszy, aż doszliśmy do domu. Auto. Czarny samochód stał na podjeździe. Wbiegłam do domu, rzucając torbę w kąt. W salonie siedział on. Wysoki brunet w garniturze. Obok miejsce zajęła blondynka w kremowej sukience, która doskonale podkreślała jej kształty.
- Vani- wstał przywitał mnie ciepłym uściskiem.
- Cześć tatuś.- odpowiedziałam cmokając go w policzek- hejka Emilly – Emilly to dziewczyna taty. Bardzo ją lubię, w końcu nie jest mamą. Nie zależy jej na kasie. Do domu wszedł mój przyjaciel.
- A to kto?- chłopak był lekko zmieszany.
- To Louis mój przyjaciel- powiedziałam do taty. Następne słowa skierowałam do pasiaka. – to mój tata Greg i jego dziewczyna Emilly. – podali sobie ręce.
- Miło pana poznać.
- Wzajemnie chłopcze.- do domu weszli teraz moi bracia i ich nowi kumple.
Emilly- dziewczyna taty 36lat
- Siema tato- przywitali się z naszym ojcem, a potem przedstawili chłopaków. Nareszcie wiem jak mają na imię. Nie muszę mówić: „ten blondyn”, albo „seksistowski dupek” czy innych. Chłopaki gadali, a ja poszłam pomóc  Emi w gotowaniu obiadu. Nie umiem gotować, ale lubię jej kuchnie i chętnie jej pomagam. Nie mogłam się na niczym skupić, w głowie miałam tylko obraz matki jak się śmieje z moich braci i jak zaprasza mnie na wesele.
- Vani, wszystko gra?
- Co? Znaczy tak… nie… nieważne- usiadłam na krześle, Emi zawsze mi pomaga, doradza i inne.
- Vanessa, przecież mi możesz powiedzieć o wszystkim- wzięłam głęboki oddech i powiedziałam jej wszystko od deski do deski. Pod koniec zaczęły spływać po moim policzku łzy. Przytuliła mnie do siebie i mówiła, że wszystko będzie dobrze. Musi być dobrze. Do kuchni wpadł Lou, kiedy mnie zobaczył od razu podszedł i zaczął wypytywać co się stało.
- Mama- powiedziałam nadal płacząc. Przytulił mnie do siebie i głaskał po włosach.
- Nie musisz iść na to wesele- powiedział nie poluźniając uścisku.
- Nie mówiłaś nic o weselu.
- Emi ja sama nie wiem co zrobić. – uwolniłam się z ramion Lou i otarłam słoną wodę, która wydobywała się z moich oczu. Poszłam do salonu usiadłam obok Matta i Harrego.
- Chodzi o nią?- popatrzyłam na brata i przytaknęłam. Przytulił mnie. Do drzwi ktoś zadzwonił.
- Otworzę- wstałam i poszłam otworzyć brązowy prostokąt. I kogo widzę komisarz Moris. – o cześć
- Witaj Vanesso, tata w domu?- zaprosiłam go gestem dłoni do środka.
- Moris co u ciebie słychać?- ten policjant to kolego taty z szkolnych czasów. Popatrzył na mnie, uśmiechnęłam się, bo co innego mogłam zrobić.
- Dobrze, a co do ciebie Vanessa proszę- podał mi stosik kartek, było ich od zatrzęsienia.
- Co to jest?
- Twoja praca społeczna. Ty i twój kolego macie wziąć udział w przedstawieniu Eryka Reinera. – wyjaśnił wszystko. Erik to kujon, którego interesuje się reżyserią.
- Vani miałaś nie zadzierać więcej z policją. Ile razy to się jeszcze powtórzy?! Naprawdę chcesz iść do więzienia?!- do salonu wszedł Lou, Moris też wręczył mu plik kartek. Usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać scenariusz. Aha „Królewna Śnieżka”. Lol. Ja mam grać Śnieżkę haha a Tommo tego jej księcia . Popatrzyłam na niego miał minę typu: ”WTF?”. Zaśmiałam się. No bo sorry ja i teatr, sztuka, aktorstwo - Nazwijcie to jak chcecie. To nie moja bajka.
- A coś innego mogę zrobić, zamiast tego występu?
- Przedstawienie, kurator czy paka?- po słowach Morisa, ojciec był lekko zły.
- Vanessa, czy ty siebie słyszysz?! Czemu nie możesz być jak bracia?! Zawsze mam z tobą problemy. Jesteś taka jak matka!- do oczu napłynęły mi łzy, ale nie płakałam. Łzy są oznaką słabości, a ja mam siłę. Uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam na taras. Wiele razy już mi mówił, że ma ze mną same kłopoty, ale nigdy nie porównywał do niej. Czy ja jestem taka jak ona? Nie wiem co zrobić, no bo ojciec pracuje w sondzie, a ja wybiorę kuratora to straci klientów. Do pudła nie pójdę za chuja. A ten spektakl? Nie będę pośmiewiskiem całego Londynu.
*Louis*
Że niby mam występować,  tak? Haha niezły żart. Nessie też podzielała mój entuzjazm. Kiedy zapytała czy może zamiast przedstawienia wybrać coś innego, ultimatum było proste paka, albo kurator. Ojciec zaczął się po niej wydzierać i porównywać do Valerie. Moja przyjaciółka wysiliła się na sztuczny uśmieszek i opuściła pomieszczenie, w którym właśnie wszyscy siedzieliśmy.
- przegiąłeś, nie masz do kogo jej porównać?!- najstarszy z jej braci stanął w jej obronie. Co było dziwne, bo z tego co mi mówiła, nie zbyt się wspierali.
- Matt uspokój się- mężczyzna usiadł w fotelu i zastanawiał się nad czymś.
- Nie będę spokojny, ty nie wiesz co ona przeżyła.
- Cały czas pakujecie ją w kłopoty. Skończcie w końcu liceum! – nokaut.
- Skończymy w tym roku. – zapewnił Bartek.
- To samo mówiłeś rok temu
- Czekamy na Vani- Greg wstał i popatrzył na nich. Jak to ich określiła Nessie, trzech muszkieterów.
- Chcesz mi wmówić, że zawalacie szkołę tylko, dlatego że czekacie na siostrę?!- zaczęli krzyczeć. Ta blondynka Emilly, starała się złagodzić sytuację. Podeszła do Greg` a i zaczęła go udobruchiwać.
- Skarbie, to tylko dzieci. Vani jest młoda, chce się wyszaleć i nie każdy radzi sobie w nauce tak jak ty.
- To nie znaczy, że mają mi wejść na głowę. – usiadł w fotelu- a co do was- odwrócił głowę w stronę braci Nessie.- nie zrezygnowałem z Marry, żebyście zapomnieli o zasadach panujących w domu.
*Bartek*
Pierwszy raz widzę ojca w takim stanie. Dobra, wiem że Vani też nie jest święta. Zresztą my nie lepsi. Nikt nie jest idealny. Ale żeby zaraz porównywać ją do naszej matki?! Przegiął. Matt` owi się to niezbyt spodobało. Nam też. Stanęliśmy w obronie siostry. Chyba pierwszy raz w życiu. Skończyło się na wykładzie, że jakie to z nas tłumoki i niepotrzebnie rezygnował z pani Marry, bo jesteśmy nieodpowiedzialni. Emi próbowała pomóc, rozładować atmosferę, niestety jej zamiary diabli wzięli.
- Po prostu skończcie to liceum i idźcie na studia prawnicze- no już idziemy, tylko najpierw udamy się na przejażdżkę, na jednorożcach przez zaczarowany las, pełen wróżek i elf uf. Bez jaj.
- Czemu nie na studia sportowe?
- Ponieważ David, chcę żebyście przejęli rodzinny biznes.
- Ale…
- Bez ale.
-Chodźcie na obiad- powiedziała Emi, gestem dłoni zapraszając nas do jadani na gorący posiłek.  – Harry pójdziesz po naszą Vani?- chłopak wstał i skierował się w stronę tarasu.
*Harry*
Byłem przekonany, że jest dziwna. Kiedy zapytała mnie w klasie o długopis- wymiękłem. Te jej oczy, szare jak grafit w ołówku. A teraz mam jeszcze iść po nią i zawołać na posiłek. Wyszłem na taras, ale nie było jej tam.
________________________________
no to tak, jak obiecałam jest next. informuję, że możecie zadawać pytania mi i bohaterom. dzięki za komentarze i głosy w ankiecie to na serio dużo dla mnie znaczy... udanego poniedziałku :P ja jadę do kina także chemia, fiza i mata mi odpadają. :D

2 komentarze:

  1. Zapraszam na nowy rozdział z życia Liama i Mia http://emmmm9835.blogspot.com/2013/01/dla-kochanego-liamamia-zawsze-bede-cie.html
    z góry przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, niezmiernie dziękuje Ci za Twój poprzedni komentarz na moim blogu, nawet nie wiesz jak ciepło mi się zrobiło na sercu wiedząc, że ktoś to czyta :) Oczywiście nie chce pozostawać dłużna dlatego postanowiłam napisać parę słów o Twoim blogu. Pewnie zanudzę Cię pisząc, że Twój blog strasznie przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuacje, ale to już chyba wiesz ^^ Cóż mogę dodać? Jedyne co mi pozostaje to zapewnić Cię, że wchodzę tutaj codziennie wyczekując następnego rozdziału lub jakiejkolwiek notki. Podwójnie rozradujesz moje serducho informując mnie o Twoich kolejnych rozdziałach w zakładce ''Spamownik''.
    PS. Nie obraziła bym się gdybyś zechciała częściej obdarowywać mnie komentarzami na blogu (zwłaszcza gdyż pojawił się nowy rozdział): http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń