środa, 20 lutego 2013

rozdział 24: kazanie



*Vanessa*


Do oczu wpadły promienie słońca. Zapomniałam spuścić rolety. Skarciłam się w myślach i z zamiarem poprawienia mojego jakże haniebnego zachowanie, próbowałam wstać. Nie mogłam, coś mnie trzymało. Pierwsza myśl? Heh łóżko mnie kocha i chce abym poleżała w nim dłużej. Kiedy jednak odwróciłam lekko głowę w bok, zobaczyłam czyjąś rękę na moim brzuchu i głowę pomiędzy szyją i ramieniem. To Louis. Czyli nie jest na mnie zły, czy jest? To słońce działa mi na nerwy, czemu musi świecić tak wcześnie? Spojrzałam na zegarek 11.23, wcześnie. Delikatnie wyswobodziłam się z ramion Tomlinsona i podeszłam do okna. Za pomocą sznureczka zasłoniłam okna. Usiadłam na parapecie i bawiłam się palcami.
-Nessie, co robisz?- usłyszałam zachrypnięty głos. Spojrzałam w stronę łóżka, Lou się właśnie obudził.
-Siedzę – powiedziałam i odwróciłam wzrok.
-Coś się stało?- wstał i usiadł obok mnie. –powiedz – uniósł mój podbródek, tak żebym mogła spojrzeć w jego oczy.
-Jesteś zły, że byłam w kinie z Erikiem?- nie lubię owijać w bawełnę, wolę od razu powiedzieć co leży mi na sercu.
-Byłem, ale mi przeszło- przytulił mnie do siebie. Siedzieliśmy tak z jakieś 10 minut, aż do pokoju nie wszedł Zayn. Akurat mieliśmy się pocałować, ale skończyło się tylko na delikatnym muśnięciu.
-Ej, idziecie na śniadanie?- kiedy nas zobaczył, na jego mordkę wkradł się cwaniacki uśmieszek. – sorry, że przeszkodziłem.- wzięłam pierwszą, lepszą poduszkę i rzuciłam w niego. Zaraz jego mina zmieniła się na obrażoną. – zniszczyłaś mi fryz
-Teraz wyglądasz o wiele lepiej- zaśmiał się Lou, a ja zaraz za nim. Wstaliśmy i zeszliśmy na dół. W kuchni, przy stole siedzieli prawie wszyscy. Brakowało Malika, pewnie na nowo układa włosy. Usiadłam na jednym z krzeseł, a zaraz obok mnie znalazł się Tomlinson. Liam podał nam talerze z jajecznicą.
-Co dziś robicie?- zapytał Niall, czemu to mówiąc spojrzał na mnie i Louisa?
-Ja nie wiem poszedłbym do klubu- stwierdził Harry.
-Ja idę do Heyls – odpowiedział Liam.
-Idę z Hazzą- westchnął Zayn, wchodzą do kuchni- a ty – wskazał palcem na mnie- zapłacisz mi za to- teraz pokazywał palcem swoje włosy.
-Wolisz kartą, czy gotówką?- reszta zaczęła się śmiać. Malik podszedł do mnie i przerzucił sobie przez ramię.
-Wolisz pływać w ubraniach czy może goła?- co? Jak pływać przecież jest jeszcze zimno. Wyszedł na taras. Głupia przecież mają basen, ale nie on mnie nie wrzuci. Czy wrzuci? Biłam pięściami po jego plecach, ale on sobie nic z tego nie robił. Postawił mnie kilka centymetrów od basenu. – miłej kąpieli- pchnął mnie do tyłu, ale zdążyłam złapać go za koszulkę. Zażyliśmy zimnej kąpieli w basenie, w zimę.
-Mówiłeś coś o kąpieli?- chlapnął mi wodą w twarz. Zaczęłam się śmiać. Szybko jednak wyszłam z zbiornika, a Malik za mną.
-Radzę ci uciekaj. Przez ciebie po raz 3 muszę układać włosy!- zaczęłam biec, wbiegłam do środka.
-Lou ratuj ten mokry szajbus, mnie goni!- chłopaki jak nas zobaczyli znowu wybuchli śmiechem. Louis złapał mnie za rękę i biegliśmy do jego pokoju. Zamkną drzwi na klucz, żeby Zayn mnie złapał. Zaczął grzebać w szafie. Po chwili podał mi swoje ubrania.
-Idź się przebierz, bo jeszcze się przeziębisz
-Daj mi też majtki, bo te są mokre- zaśmiał się i rzucił mi na głowę bokserki w znaki supermana.
-Dzięki- zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam ręcznik, którym się wytarłam, a potem ubrałam. Oczywiście stanik zostawiłam, co z tego że był mokry. Na górę ubrałam czarną koszulkę, a na nogi wciągnęłam bokserki i spodnie z dresu. Stojąc przed lustrem i podsuszając włosy, zauważyłam co jest napisane na bluzce” keep calm and love Louis Tomlinson”.  Kiedy rozczesałam już swoje kudły, wróciłam do przyjaciela.
-Fajna koszulka- zaśmiał się i podniósł z łóżka, na którym właśnie się wylegiwał.
-Dziękuję- podszedł do mnie i łapczywie wpił w moje wargi. Plecami opierałam się już o ścianę. Po chwili odsunął się i cmoknął w nos, który potem zmarszczyłam. Zachichotał. Otworzył drzwi, a  rozejrzałam się czy nigdzie nie ma tego świrusa. Po stwierdzeniu, że droga jest czysta, z wyjątkiem mokrej podłogi, zeszliśmy na dół.
-Niezła koszulka- rzucił w moim kierunku Hazza. Znowu podziękowałam i się uśmiechnęłam.
-Dobra ja uciekam zanim zejdzie Malik- ucałowałam policzek Louisa i poszłam się ubrać. Po zakryciu ramion kurtką i nałożeniu butów wyszłam z ich domu. Na komórkę przyszła wiadomość od Em:
„Musimy pogadać, przyjdź do mnie E”
„Zaraz bd V”
Weszłam bez pukania do domu przyjaciółki. W salonie siedział jej ojciec i David. Mój brachol był przerażony.
-Cześć panie Jordan- uśmiechnęłam się do wysokiego mężczyzny w garniturze.
-Witaj Vani
-Emma u siebie?- kiwnął głową, że tak. Poszłam na górę, zanim otworzyłam drzwi usłyszałam jeszcze gruby głos ojca Em:” zrozumiałeś synu?”. No to się David się nasłuchał. Szkoda mi go, że aż wcale. Zawsze traktował dziewczyny jak zabawki,  a skończy za miesiąc 20lat. Jeszcze za niecałe 2 tygodnie czeka nas impreza u Matta. A za 2 miesiące Bartka. Dziewczyna siedziała na łóżku i o czymś zawzięcie myślała. – tooo o czym chciałaś gadać?- usiadłam na krześle obrotowym, które odsunęłam trochę od biurka i zaczęłam się kręcić. Nie lubię tych poważnych rozmów, przez nie czuję się dorosła.
-Co ma na ciebie Erik?- zatrzymałam stołek. Zastanowiłam się chwilkę.
-Cóż- potarłam palcami brodę, tak jak w filmie. Mina osoby myślącej- już nic
-A co miał?
-Prochy, powiedział, że Lou się dowie- spuściłam głowę. – jeszcze James mi przyniósł nowe woreczki i żyletki.
-Vani wyrzuć to- ona wiedziała o tym wszystkim. Zresztą Logan też ją namawiał, ale nie uległa.
-Przecież już nie biorę
-Nie szkodzi, masz to wywalić jasne?!
-Tak mamusiu- za plecami skrzyżowałam palce. Nie jestem przecież uzależniona, nie wezmę. Co z tego, że mam to schowane? To nic nie znaczy.
-Coś jeszcze?
-Tak, przestańcie kłamać i wyznajcie sobie miłość- boże znowu ona z tym zaczyna. Czy to takie dziwne, że dziewczyna i chłopak się przyjaźnią? Że śpią razem w jednym łóżku i się czasem całują? No dobra troche, ale na tym polega nasza przyjaźń. Dobrze nam tak jak teraz i nie mamy na razie potrzeby, żeby to zmieniać. Jak ma z tym problem to niech dzwoni do operatora sieci.
-A jest złego, że jesteśmy przyjaciółmi?
-Przyjaciółmi? Czy ty się słyszysz? Przyjaciele się nie całują, nie śpią razem, nie noszą swoich ubrań prawie codziennie, no może dziewczyny. Ale ty nosisz jego spodnie, koszulkę i masz jeszcze jego bluzę w domu!- mam dość tej gatki w stylu:” niegrzeczna dziewczynko, źle postępujesz. Zmień się”.
-Ja pierdolę. Zawsze masz problem. Jak masz problem zawsze staram ci się pomóc. Nigdy nie osądzam, a ty?! I ty się nazywasz moją przyjaciółką!? przyjaciele tak nie postępują. Kochają się bez względu na wady i tego jakie głupie pomysły ma ta druga osoba. To moje życie i nie możesz mnie pouczać, bo ja wiem sama jak je sobie spierdolę. A teraz idź ratuj swojego chłopaka, bo twój stary daje mu w kość!- wybiegłam z jej domu. Mam jej po dziurki, ale przyjaciele tak nie robią. Wściekła weszłam do salonu, trzaskając drzwiami i klnąc pod nosem. Podbiegła do mnie Kelly.
-Vani, pójdziesz ze mną do parku?
-Pewnie, tylko się przebiorę- ruszyłam schodami do mojego pokoju. Wyjęłam z garderoby ciuchy. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic żeby trochę ochłonąć. Po jakiś 10 minutach, mogłam stwierdzić, że moja złość zeszła na poziom krytyczny. Bez kija człowieku nie podchodź. Ubrałam czystą bieliznę, a na górę rzeczy, które wcześniej zabrałam. Bluzka idealnie oddawała mój nastrój „złość”. Rozczesałam włosy, których nie myłam. Zabrałam torebkę, w której był portfel, tablet i inne pierdoły. Zbiegłam po schodach- Kells idziemy!- skrzacik pojawił się przede mną z wesołą minką. Ubrałam jej kurtkę i buciki. To samo zrobiłam z sobą. Złapałam ją za rączkę i szłyśmy do parku. Droga zajęła jakieś 12 minut. Poszłyśmy na plac zabaw. Przysiadłam na ławce, a młoda zaczęła się bawić. Obserwowałam ją dokładnie. Bawiła się z chłopczykiem, w jej wieku. I co? Według logiki Em, też mają sobie wyznać miłość? Może skoro tak się świetnie dogadują to niech się pobiorą?! Może niech zaczną się pieprzyć tu i teraz!? Może… ochłoń Vani, ochłoń. Kiedy już trochę wyluzowałam, wyjęłam z torby papierosy. Wyjęłam jednego blanta, którego podpaliłam i włożyłam do ust.
-Brawo Vanesso, znowu wracasz do nałogów. – powiedział, ktoś za mną. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Jamesa.
-Spadaj nie mam dziś nastroju- wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-A kiedy go masz?- usiadł obok mnie.
-Nie dziś. – wyciągnęłam do niego paczkę, wyjął jednego szluga i odpalił. Również zaciągnął się dymem, który po chwili wypuścił na świeże powietrze.
-Dzięki, a ta mała to…
-Moja siostra
-Twój ojciec jest stary, ale jary- zaśmiałam się razem z chłopakiem.
-Ona jest adoptowana. Uparłam się, że do domu dziecka nie pójdzie
-Dobra Vani? Coś mnie ominęło?- uniósł pytająco brwi.
-Nie, po prostu… sama nie wiem. – obok mnie znalazła się ciemna blondynka. Przysiadła na ławeczce i patrzyła to na chłopaka, to na mnie.
-Czemu palisz?- pytanie, nad którym mogłabym się zastanawiać godzinami. Dlaczego palę? Kiedyś wydawało się to fajne, czyli jakieś 1,6 roku temu. Teraz? Hm… może… nie to nie to… albo… e… nie to też nie to.
-Ona stara się zapomnieć, myśli że to rozwiąże jej problemy, ale wiesz co? To nie prawda. To coś podobnego jak chłopak, który jest popychadłem. Zapisuje się na boks i chce zafundować swoim prześladowcą to, czego oni się dopuścili. Jednak jest jeden problem przemoc tak jak używki niczego nie rozwiązuje- wstał i odszedł jak gdyby nigdy nic. On powiedział coś mądrego. Ten James, który bierze, nadużywa, bije i szantażuje. Zatkało mnie, ale… potrząsnęłam głową z niedowierzania. Co się do cholery dzieje z tym światem?! Emma zachowuje się jak suka, a James jak słodki szczeniaczek. Kurwa ja też mam porównania. Świat jest pojebany, jak opiszę go w kilu słowach? Świat schodzi na psy. Możesz liczyć na największego palanta, a „prawdziwa” przyjaciółka prawi kazanie dotyczące TWOJEGO życia. Nikt nie może decydować, za ciebie. Musisz podjąć sam decyzję, którą drogą chcesz kroczyć. To jest, tak jak u nas w domu: „pójdziecie wszyscy na studia prawnicze”. Chłopaki chcą iść na kierunek sportowy, a ja? Ja nie wiem. Ciągle powtarzam, że jeszcze mam czas na przyszłość, ale zaczyna go powoli brakować. Mam w głowie pustkę. Chcę być szczęśliwa, chcę czuć się bezpieczna w tym świecie narażonym na ludzką krzywdę i krytykę. Chcę być tylko dzieckiem!
-Pobawisz się ze mną, bo Taylor już poszedł?- zrzuciłam niedopałek, na grunt i zadeptałam butem. Pierwszą atrakcją był konik, potem zjeżdżalnie, huśtawki i chodzenie po drewnianej konstrukcji piaskownicy, w celu odkrycia tego kto ma lepszą równowagę. Bawiłam się świetnie. Do czasu, kiedy zadzwonił mój telefon.
(rozmowa, T- tata, V- Vanessa)
V- co?
T- jesteś z Kelly?
V- no, a coś się stało?
T- jest 23, macie jutro szkołę- rozłączył się. Zawsze znajdzie się taki ktoś, który wybudzi nas ze snu, który pęknie balonik. Tak zakończył się mój powrót do dzieciństwa, znowu znalazłam się w świecie rzeczywistym.
-Chodź skrzacie, musimy już wracać
-Bolą mnie nóżki- uśmiechnęłam się lekko i przykucnęłam przed nią.
-Wskakuj, ale się mocno trzymaj- przeszedł mnie zimny dreszcz, kiedy dotknęła zziębniętymi dłońmi mojego karku. Szłam dość szybko, dlatego w domu byłam po 9 minutach. Młoda spała. Powoli zdjęłam jej kurtkę i buty. Zaniosłam do jej kąta. Przebrałam ją w piżamę i położyłam do łóżeczka. Okryłam kołdrą jej ciało. Poszłam do siebie, przebrałam się w pierwsze ubranie, które było pod ręką, czyli koszulkę Lou. Wskoczyłam do łóżka, leżałam w gapiłam się na te ryby, w akwarium nad moją głową. Wśród myśli plątały się słowa Emmy, pomieszane z złotą myślą Jamesa. Z połączenia obu wypowiedzi wywnioskowałam, że jestem kłamczuchą, która stara się uciec od problemów.  Przytłoczona przez te wszystkie opinie i rady odpłynęłam do krainy, w której całą władzę przejmował nade mną Morfeusz. ________________________
Co myślicie? Nie wiem, czy rozdział nie jest troche z długi. Właściwie to jest bardzo długi, chyba nawet za. Następny będzie nieco inny. A i pojawił się pierwszy rozdział na http://my-neme-is-west-stella-west-and-1d.blogspot.com/

4 komentarze:

  1. Dla mnie rozdział jest w sam raz!
    Uwielbiam czytać takie długieeee <3
    Świetny ;**
    Czekam na nn =]


    ----------------------------
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/
    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze fajny. Jestem ciekawa co będzie dalej ;* Zapraszam u mnie już nowy roździał http://upallnightonedirection-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oni są tacy słodcy :*
    Zayn rozwala system XD
    Zapraszam do siebie.Mam nadzieje ,ze zainteresują Cię losy Niall'a i Jasmine oraz ,że zostawisz coś po sobie :D
    http://reason-to-smilex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny świetny rozdział. Masz wielki talent do pisania, a po za tym Lou i Nessie są przesłodcy :*
    Pozdrawiam
    Leighton xx

    ~ Oraz zapraszam do odwiedzania:
    http://i-know-it-is-more-than-friends.blogspot.com/

    gdzie w sobotę pojawi się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń