*narracja trzecioosobowa*
-Zawsze jest łatwo uciec przed problemami, pozostawić je nierozwiązane,
niż stawić im czoła. Każdy ma swoje tajemnice, które nigdy nie mają ujrzeć
światła dziennego, ale któregoś dnia tak czy siak ujrzą. Vanessa to wie, ale
boi się. Boi się stracić jego, chłopaka któremu na niej zależy. Przy którym
jest szczęśliwa i bezpieczna. Ona boi się cierpieć znowu, tym razem przez
niego- chłopaka, którego tam w głębi serca kocha, za którym szaleje, dla
którego jest gotowa zrobić wszystko. Tylko, że jej życiem rządni strach,
którego się wypiera. On ulatuje i znowu pojawia się kiedy jest sama. Przy nim
się nie boi, bo wie że niebieskooki brunet nie pozwoli jej skrzywdzić. Ale
powiedz mu proszę, że strach przed cierpieniem
jest straszny, ona się go boi. Nie mów po prostu wybacz jej, przytul i
powiedz :”Nessie, kocham cie mimo wszystkich twoich wad”. No zrób to, na co czekasz? Rusz się chłopcze.
Zobacz stoi tam. Twoja Nessie tam stoi, a z jej oczu spływają łzy. Boi się
twojej reakcji, bo już wiesz że brała narkotyki, paliła i upijała się. Była
cholerną dziewuchą, która nie wiedziała jak, gdzie, kiedy i co robiła w
wakacje. Przeszkadza ci to? Odpowiedz! – przyglądała się pięknemu mężczyźnie
ubranemu w togę, wokół którego świeciło bardzo jasne światło. Bez okularów
przeciwsłonecznych nie podchodź. Przed Bogiem stał jej przyjaciel.
Przysłuchiwała się ich rozmowie, a z oczu spływały potoki łez. Bo to co mówił
stwórca było prawdą. Ona się tak cholernie obawiała, starała się żeby ten na
którym jej tak zależy nie poznał prawdy. Ale przecież przyjaciele sobie
wybaczają. Ona zawsze wybacza, nawet wrogą, bo przebaczenie jest ważne. Sztuką
nie jest powiedzieć „nie gniewam się” i wypowiedzieć
te słowa nie na wiatr żeby rozniósł je po całym świecie, żeby każdy człowiek
wiedział, że „wybaczyliśmy”. Sztuką jest to przyznać i mówić szczerze. Ona to
robi, zawsze. Nawet jeśli nienawidzi, kiedy ją zawiedziono. A jej matka?
Przecież mówiła, że jej nienawidzi. Mówiła, bo nie chciała okazać słabości i
bólu jaki czuła po jej odejściu. Udaje silną kobietę, niezależną i mającą
własne zdanie, ale naprawdę jest zagubioną dziewczynką, która boi się otworzyć
na świat. Ma status tej zimnej laski. – chłopcze, ona stoi i płacze. Czy jej
wybaczysz?- Louis odwrócił się i zobaczył swoją przyjaciółkę. Nessie, którą
kocha całować, bo przy niej czuje się sobą. Nie sławnym chłopakiem, tylko
zwykłym chłopakiem z Doncaster, dla którego liczy się rodzina i
przyjaciele. Vanessa ubrana w czarną
sukienkę, z rękawami ¾ . Jej włosy powiewały na letnim wietrze, on to kocha.
Uwielbia jej długie brązowe włosy, w których Nessie wygląda jak anioł. Żadne z
nich tego nigdy nie mówiło.- chłopcze ona się zaraz rozpłynie, bo cierpi. Twoja
Nessie cierpi!- on dalej stał i przyglądał się jej łzą, które spływały po
policzkach i kapały na zieloną trawę. Tylko, że Bóg miał rację ona znikała
powoli rozmazywała się jej wysportowana sylwetka. Kiedy zniknęła cała, obudził
się.
-Nessie, gdzie jesteś?!- krzyczał- wróć kocham cie! Akceptuję twoje
wady! – wrzeszczał jak chłopiec, któremu łobuz zabrał najcenniejszą z jego
zabawek, którą kochał nade wszystko. Wściekły podbiegł do łobuza, którym był
stwórca i zaczął poszarpać.- oddaj mi ją! Słyszysz?! Oddaj moją Nessie.-
rozpaczał, ogarnęła go wściekłość.
-Miałeś czas, aby ją zatrzymać.
To ty jej pozwoliłeś odejść- Bóg zniknął, zniknęła też ona. Brunet został sam,
niewiadomo gdzie. Płakał, bo nie ma jej przy nim. Padł na kolana i krzyczał z
rozpaczy.
-Nessie wróć! Proszę, nie zostawiaj mnie!- Vani była przy nim, tylko że
on jej nie widział.
-Nie krzycz stoję obok- szepnęła mu do ucha.
-Nessie kocham cie- szepnął bezsilny. Stracił sens życia. – oddaj mi
ją!
-Przecież jestem przy tobie. Kocham cię. Słyszysz mnie?- nie słyszał,
bo ona stała się duchem. Bóg zrobił z niej anioła. Mimo tego, że popełniła tyle
błędów, stała się aniołkiem.
-Nessie proszę- zdesperowany chłopak, nie przestawał jej wołać.
-Dlaczego mnie nie słuchasz?- on nie słyszał, jak wyznała mu że go
kocha, a ona słyszała tylko jego rozpacz i słowa „Nessie wróć”.
-Ona nie wróci, ale ty możesz do niej dołączyć- znikąd pojawiła się
kobieta. Ubrana w krwistoczerwoną sukienkę i kozaki do kolan. Długonoga
blondynka, o niebieskich oczach. Seksowna i uwodzicielka. Kto by nie uległ jej
wdziękom?
-Chcę ją powrotem- wyszeptał chłopak.
-Możesz ją spotkać, ale musisz pójść ze mną. – chłopak wstał i podszedł
do kobiety.
-Dobrze
-Zaczekaj! Nie idź! Ona jest zła! Ona kłamie! Stój! Jestem tu! Proszę
zostań ze mną!- krzyczała za nim. Co z tego, że ona prosiła, żeby został, skoro
on nie słyszał? Jaki jest sens życia, skoro ona go zostawiła? Ale on też
odszedł, a błagała go. Co za ironia, nieprawdaż? Niczym Romeo i Julia, tylko
współczesna wersja. – wróć do mnie. Wybaczyłam. Nie szkodzi, nie gniewam się. –
powtarzała, to cały czas dopóki nie odszedł. Zaufał obcej, diablicy, która
obiecała mu spotkać jego Nessie, ale nie dotrzymała słowa. Teraz on cierpi, a
ona czuje jego ból.
*Vanessa*
-Louis!- obudziłam się cała zapocona. Po chwili zrozumiałam,
że to sen. Całe szczęście, bo… nieważne. Wstałam i poszłam się umyć. Weszłam
pod prysznic. Woda spływała po moim cele. Ten koszmar był straszny. Po jakiś 15
minutach, wyszłam owinięta w zielony ręcznik. Wyjęłam z komody bieliznę, a z
garderoby ciuchy .
Ubrałam się. W domu było cicho, za cicho. Złapałam telefon i zobaczyłam, że
jest 11, zaspałam do szkoły. Nie opłaca mi się już iść. Zapięłam psu smycz i
ubrałam się na wyjście do parku. Zaraz po otworzeniu brązowego prostokąta,
zimne powietrze buchnęło mi w twarz. Szłam, a głowie miałam tylko ten sen. Czy
to jakaś wizja? Mam nadzieję, że nie. Oby nie. Spacerowałam z Rocky` m
alejkami. Byłam koło wierzby, bo tam się poznaliśmy. Pamiętam dokładnie ten
dzień. Znowu pokłóciłam się z Mattem, a on został rzucony. Poszliśmy się upić,
a potem daliśmy koncert, policjantom na komendzie. Haha smerfy kryjcie się to
Gargamel. Potem noc w areszcie. Co jak co, ale start naszej przyjaźni zaczął
się świetnie.
*Emma*
Nie ma jej w szkole, a co jeśli coś się stało? Może nie
potrzebnie panikuję, ale ona mi nie wybaczy. Złośliwe uwagi, też mi zachciało się
pouczać VANI przecież ona chodzi własnymi ścieżkami. Ma rację w jednym nie
zachowałam się jak przyjaciółka.
-Emma, powtórzysz?- spojrzałam na nauczyciela historii, a potem
rozejrzałam się po klasie.
-Nie- spuściłam głowę- przepraszam, ale się nie wyspałam
-Od teraz uważaj- przytaknęłam głową. Po lekcji, bez
zastanowienia wyszłam ze szkoły. Vani zawsze chodzi do parku. Wielka wierzba,
najlepsza kryjówka przed światem. Rozsunęłam gałęzie i weszłam. Siedziała tam i
nad czymś myślała.
-Vani?- spytałam niepewnie.
-Nom?- dalej tępo gapiła się przed siebie.
-Jesteś na mnie zła?
-Nie, wybaczyłam ci. Przepraszam, za to że krzyczałam-
przysiadłam obok niej. Oparła głowę o mój bark.
-To ja cie przepraszam. Wiem, że wy się kochacie na swój
zwariowany sposób. I obiecuję, że nie będę cie więcej pouczać. Tylko obiecaj,
że wyrzucisz prochy i żyletki.
-James mi coś uświadomił- co James jej coś uświadomił?
-A co?
-Że uciekam przed problemami, dlatego brałam, cięłam się i
paliłam.
-Serio on ci to powiedział?
-Właściwie to Kelly, ale wiem że kierował to do mnie- ten
świat zbzikował? Zmienił się pozytywnie, bo taki James udowodnił, że ma serce.
–kocham cie wiesz?
-Ja ciebie też, siostrzyczko.- brunetka poderwała się i
podała mi rękę, którą złapałam. Poszłyśmy do jej domu. Wyjęła z pod łóżka
szkatułkę i otworzyła wieko. Wyjęła żyletki i kilka działek. Poszłyśmy do
łazienki. Wsypałyśmy to wszystko do klozetu i spłukałyśmy. –powiesz Louisowi?
-Muszę, jest moim przyjacielem. Powinien wiedzieć.
-Pójść z tobą?- kiwnęła głową, że nie.
*Louis*
Nie było jej dziś w szkole. Musiały się pokłócić z Emmą, bo
dziś nie kontaktowała. Kiedy nauczyciel historii zapytał ją o godzinę- co było
podpuchą- odpowiedziała, że nie zna odpowiedzi. Potem poszła na wagary. David
się troche o nią martwił. Po zajęciach, jak zawszy wyszliśmy ze szkoły razem.
Poczułem wibracje komórki. Wyjąłem ją, okazało się że mam nową wiadomość, a
nadawcą jest Nessie.
„Musimy pogadać,
przyjdziesz? V”
„Zaraz bd L”
-Chłopaki ja muszę lecieć- pobiegłem do jej domu. Nie
pukając wbiegłem do środka, a potem do jej pokoju. Siedziała na parapecie i nad
czymś myślała. – Nessie?- zapytałem niepewnie.
-Hej, siadaj. – wskazała na miejsce naprzeciwko niej. –
zrobię kakao i zaraz wracam- posłała mi lekki uśmiech. I zeszła na dół, po
chwili wróciła trzymając w rękach dwa kubki jeden z Batmana, a drugi z Supermanem. Podała mi ten drugi i zajęłam wcześniejsze
miejsce. Czekałem aż coś powie.
-Nessie, coś się stało?
-Lubisz mnie?- jej oczu zrobiły się szklane.
-No pewnie
-A jak ci powiem, że się cięłam, brałam narkotyki, paliłam i
upijałam się. Dalej będziesz mnie lubił?- teraz po jej policzkach zaczęły
spływać słone kropelki. Patrzyła i wyczekiwała odpowiedzi. Jej łzy nie
ustępowały, a ja? Nie wiedziałem co powiedzieć. Moja przyjaciółka wciągała i
się samo okaleczała.- Lou powiedz coś, proszę- co mam powiedzieć? Jak sam nie
wiem. – Louis jesteś na mnie zły?- zacząłem składać fakty. Ona nie lubi
Raynera, a poszła z nim na randkę. Szantażował ją. – Lou- brunetka rozpłakała
się na dobre.
-Nessie chce wiedzieć czy jeszcze to robisz.- pokiwała kila
razy głową na nie.
-Już rok i sześć miesięcy, ale pocięłam się kiedy zaczepił
mnie Logan i chciał wykorzystać- wściekłość, on chciał jej zrobić krzywdę,
dlaczego wtedy z nią nie byłem? Czemu jej nie zapewniłem bezpieczeństwa?
-A Erik?
-Szantażował mnie, że ci powie- upiła trochę brązowawego
napoju.
-Dalej to robi?
-Nie, bo ja też mam na niego haka. A ty dlaczego go
pobiłeś?- zwaliła mnie tym pytaniem z nóg. Dobrze, że siedzę. Skąd wie? Kto
jej… Harry. Papla, a prosiłem żeby jej nie mówili.
-Obrażał cię. Mówił, że jesteś łatwa i zapłaci ci za
numerek. – uśmiechnęła się lekko. – nie chciałem tego już słuchać i go
uderzyłem- przytuliła się do mnie. Przyciągnąłem ją jeszcze mocniej do siebie.
– obiecaj, że już nie będziesz tego robić.
-Obiecaj, że zawsze będziemy przyjaciółmi- odsunąłem są
trochę od siebie i spojrzałem w te szare tęczówki. Kryły taką magię. Musnąłem
jej usta, jak za każdym razem odwzajemniła. Po chwili przestaliśmy.
-Obiecuję- szepnęliśmy w tym samym czasie.
________________________________
No i jak tam rozdział? Spodziewaliście się tego? Komentujcie miśki ;* bo to dla mnie bardzo ważne. Dzięki za komy pod wcześniejszym rozdziałem i głosy w ankietach. I oczywiście za wejścia. Dobra jeszcze jedno mam 10 obserwujących i wg ankiety wynika, że czytają 23 osoby, 3 czasem i 3 wcale. No więc tak mam ostatnio troche mało czasu i zaniedbuje kumpli.
10 komentarzy= nowy rozdział
wiem jestem podła ;P
Genialny rozdział <333
OdpowiedzUsuńKompletnie tego się nie spodziewałam o.O
Czekam na nn ;**
U mnie nowy:
http://you-and-i-1d.blogspot.com/2013/02/rozdzia-24-przepraszam-nie-ma-cie-na.html
Códoo .
OdpowiedzUsuńCzekam na nn .
*-* Popłakałam sie na samym początku to było piękne. Roździał świetny naprawde. ;*
OdpowiedzUsuńJejuuuu *.*
OdpowiedzUsuńDodawaj kolejny, bo nie wytrzymam.
Tak, wiem, że nie komentuję, ale czytam każdy rozdział i nigdy nie mogę się doczekać kolejnego ;*
Z góry przepraszam za spam, ale nie zauważyłam specjalnej zakładki przeznaczonej na to..
OdpowiedzUsuńNowy Jork. Miasto położone na wybrzeżu Atlantyku w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, w którym ludność przekracza aż osiem milionów. Nazywany jest kulturalną stolicą świata, bądź miastem, które nigdy nie śpi. To właśnie tam biznesmeni, artyści, modelki i modele, projektanci, naukowcy, studenci, kucharze, sportowcy oraz tancerze wyjeżdżają, by spełniać swoje marzenia. Statua Wolności, Times Square, Central Park, Metropolitan Museum of Art to kilka z najczęściej zwiedzanych miejsc przez turystów. Maggie-nastoletnia dziewczyna od najmłodszych lat zamieszkująca Nowy Jork zna większość tutejszych miejsc, aż za dobrze. Jednak jej życie wcale nie jest tak idealne jak miasto, w którym mieszka. Jako niemowlę została podrzucona pod drzwi domu dziecka prawdopodobnie przez swoją matkę. Na kocyku, w który była owinięta widniał napis: "Maggie Horan, 28thFeb'95". Przez całe życie dorastała z myślą, że była niechciana przez biologicznych rodziców, których nawet nigdy nie poznała. Kilkakrotnie próbowała ich odnaleźć lub cokolwiek się o nich dowiedzieć, ale bez skutecznie. Jej rodziną od zawsze byli pracownicy i rówieśnicy z domu dziecka, w którym się wychowała. Meg jest dziewczyną skrytą i nieufną. Mimo pozorów jakie stwarza jej wygląd potrafi być chamska i szczera do bólu. Kiedy jej się coś nie podoba po prostu mówi o tym wprost. Prawdopodobnie te cechy sprawiły, że nie miała przyjaciół tylko koleżanki i kolegów. Nigdy nie zaznała też miłości. Fakt, podobało jej się kilku chłopaków, ale nie darzyła żadnego większym uczuciem niż zwyczajne lubienie. Jej wychowawczyni twierdzi, że jest to spowodowane brakiem bliskości z rodzicami.
Obecnie Maggie ma osiemnaście lat, mieszka we własnym mieszkaniu na Manhattanie i prowadzi samodzielne życie. Jej pasją od najmłodszych lat jest taniec i właśnie jej głównym źródłem dochodu jest praca z dziećmi, dla których wymyśla przeróżne choreografie. Dziewczyna marzy o tym, by dostać się na Broadway Dance Center i w tym roku wybiera się na casting. Nie wie jeszcze, że to wydarzenie przewróci jej życie do góry nogami..
Co będzie powodem tej zmiany ? Czy uda jej się dostać do wymarzonej szkoły ? Czy odnajdzie swoją rodzinę ? Czy wreszcie pozna przyjaciół, którym zaufa i którzy zaakceptują ją taką jaka jest ? A może po raz pierwszy zasmakuje uczucia jakim jest miłość ? O tym przekonacie się czytając losy zwykłej nastolatki borykającej się z różnymi problemami.
Serdecznie zapraszam na www.sick-truth.blogspot.com gdzie pojawił się prolog ! Pozdrawiam eM's ♥
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńJest taki inny, ale pozytywnie!
Niech szybko będzie te 10 komentarzy, bo muszę wiedzieć co będzie dalej.
Czekam na następny rozdział :)
jej cudowny, a ostatnia scena magiczna! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny z resztą tak jak każdy.
OdpowiedzUsuńWstawiaj kolejne tak świetne rozdziały!!!
OdpowiedzUsuń